Wiosna i Tuwim

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Wiosna i Tuwim

Postprzez a,kuku! Wt, 14.03.2006 22:25

Kilka andegdot na rozluźnienie: (free.polbox.pl/t/tuwim/)


***
Słonimski i Tuwim zjawiają się w słynnym sklepie żelaznym Krzysztofa Bruna na placu Teatralnym i żądają od zdumionego subiekta "Fantazji Almayera", ale w dobrym gatunku.
-Zaraz sprawdzę, czy mamy - odpowiada subiekt udając się do kierownika działu. Zjawia się kierownik i z niepewną miną pyta:
- O co panom chodzi?
- Chcemy "Fantazję Almayera" w najlepszym gatunku.
- Zapytam inżyniera Bruna - odpowiada speszony handlowiec udając się do gabinetu dyrektora. Zaintrygowany inżynier, który znał naturalnie słynne dzieło Conrada, schodzi do sklepu i zapytuje dwóch niewinnie wyglądających inteligentów:
- Więc o co panom chodzi?
- Chodzi nam o dwie śrubki w dobrym gatunku.

***

Mieliśmy kilka takich nie bardzo mądrych dowcipów-anegdot, które za każdym razem, gdyśmy się spotkali z Tuwimem, musieliśmy sobie na nowo opowiedzieć. Taką była m.in. anegdotka o pewnej pani z mieszczańskiego środowiska, której zginęła córka. Po kilku dniach szukania przychodzi służąca i mówi:
- Proszę pani, panienka jest!
- Gdzie?
- Wisi za kotarą, powiesiła się.
- No widzi Mania, jak Mania sprząta! - pani na to.

***

Na przyjęciu spotkali się Adolf Nowaczyński i Julian Tuwim. W pewnym momencie Nowaczyński wyglasza toast:
- Panie i Panowie! Nie ma literatury polskiej bez Adama Mickiewicza, nie ma Adama Mickiewicza bez Pana Tadeusza, nie ma Pana Tadeusza bez Jankiela... Zdrowie Juliana Tuwima!
Kolejny toast wyglosił Tuwim:
- Panie i Panowie! Nie ma literatury polskiej bez Adama Mickiewicza, nie ma Adama Mickiewicza bez Pana Tadeusza, nie ma Pana Tadeusza bez Jankiela, nie ma Jankiela bez cymbałów... Zdrowie Nowaczyńskiego!



WIOSNA
(dytyramb)

Gromadę dziś się pochwali,
Pochwali się zbiegowisko
I miasto.
Na rynkach się stosy zapali
I buchnie wielkie ognisko,
I tłum na ulicę wylegnie
Z kątów wypełznie, z nor wybiegnie
¦więtować wiosnę w mieście,
¦więtować jurne święto.
I Ciebie się pochwali,
Brzuchu w biodrach szerokich,
Niewiasto!

Zachybotało! -- Buchnęło - i płynie -
Szurają nóżki, kołyszą się biodra,
Gwar, gwar, gwar, chichoty,
Gwar, gwar, gwar, piski,
Wyglancowane dowcipkują pyski,
Wyległo miliard pstrokatej hołoty,
Szurają nóżki, kołyszą się biodra,
Szur, szur, szur, gwar, gwar, gwar,
Suną tysiące rozwydrzonych par,
- A dalej! A dalej! A dalej!
W ciemne zieleńce, do alej,
Na ławce, psiekrwie, na trawce,
Naróbcie Polsce bachorów,
Wijcie się, psiekrwie, wijcie,
W szynkach narożnych pijcie,
Rozrzućcie więcej "kawalerskich chorób"!
A!! będą później ze wstydu się wiły
Dziewki fabryczne, brzuchate kobyły,
Krzywych pędraków sromne nosicielki!
Gwałćcie! Poleci każda na kolację!
Na kolorowe wasze kamizelki,
Na papierowe wasze kołnierzyki!
Tłumie, bądź dziki!
Tłumie! Ty masz RACJę!!!

O, ty zbrodniarzu cudowny i prosty,
Elementarny, pierwotnie wspaniały!
Ty gnoju miasta tytanicznej krosty,
Tłumie, o Tłumie, Tłumie rozszalały!
Faluj, straszliwa maso, po ulicach,
Wracaj od rogu, śmiej się, wariuj, szalej!
Ciasno ci w zwartych, twardych kamienicach,
Przyj! Może pękną - i pójdziecie dalej!

Powietrza! Z swych zatęchłych i nudnych facjatek
Wyległ potwór porubczy! Hej, czternastolatki,
Będzie dziś z was korowód zasromanych matek,
Kwiatki moje niewinne! Jasne moje dziatki!

Będzie dziś święto wasze i zabrzęczą szklanki,
Ze wstydem powrócicie, rodzice was skarcą!
Wyjdziecie dziś na rogi ulic, o kochanki,
Sprzedawać się obleśnym, trzęsącym się starcom!

Hej w dryndy! Do hotelów! Na wiedeński sznycel!
Na piwko, na koniaczek, na kanapkę miękką!
Uśmiechnie się, dziewczątka, kelner wasz, jak szpicel,
Niejedna taką widział, niejedna serdeńko...

A kiedy cię obejmą śliskie, drżące łapy
I młodej piersi chciwie, szybko szukać zaczną,
Gdy rozedmą się w żądzy nozdrza, tłuste chrapy,
Gdy ci kto pocznie szeptać pokusę łajdaczną -

- Pozwól!!! Przeraź go sobą, ty grzechu, kobieto!
Rodzicielko wspaniała! Samico nabrzękła!
Olśnij go wyuzdaniem jak złotą rakietą!
"Nie w stylu" będziesz - trwożna, wstydliwa, wylękła...

Wiosna!!! Patrz, co się dzieje! Toć jeszcze za chwilę
I rzuci się tłum cały w rui na ulicę!
Zośki ze szwalni i pralni, "Ignacze", Kamile!
I poczną sobą samców częstować samice!

Wiosna!!! Hajda - pęczniejcie! Trujcie się ze sromu!
Do szpitali gromadnie, tłuszczo rozwydrzona!
Do kloak swe bastrzęta ciskaj po kryjomu,
I znowu na ulicę, w jej chwytne ramiona!!!

Jeszcze! Jeszcze! I jeszcze! Zachłannie! Bezkreśnie!
Rodźcie, a jak najwięcej! Trzeba miasto silić!
Wyrywajcie bachorom języki boleśnie,
By, gdy je w dół wrzucicie nie mogły już kwilić!

Wszystko - wasze! Biodrami śmigajcie, udami!
Niech idzie tan lubieżnych podnieceń! Nie szkodzi!
- Och, sławię ja cię, tłumie, wzniosłymi słowami
I ciebie, Wiosno, za to, że się zbrodniarz płodzi!



Niedługo pierwszy dzień wiosny, dzień wagarowicza, więc trzeba będzie się odpowiednio ustosunkować do tego swoistego testamentu Tuwima ;-)
Pozdrawiam wiosennie!
Avatar użytkownika
a,kuku!
 
Posty: 91
Dołączył(a): So, 03.12.2005 21:30
Lokalizacja: ze wsi pt. Lublin

Postprzez Krystyna Janda Śr, 15.03.2006 19:46

Ten wiersz mówiłam na egzaminie do Szkoły Teatralnej. Dzięki niemu zdałam. Pozdrawiam wiosennie.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja



cron