Karoshi po polsku, czyli śmierć pracoholiczki.

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Karoshi po polsku, czyli śmierć pracoholiczki.

Postprzez o So, 22.04.2006 15:00

Od jakiegoś czasu chodzi za mną książka - Nie żyję, więc jestem. Może nie tyle sama książka, ale już gotowa wizja jak z tej książki zrobić teatr telewizji a Panią obsadzić w roli tytułowej. Ksenia – art. director w agencji reklamowej, ku swojemu zaskoczeniu i zupełnie nie w porę, umiera na stanowisku pracy z przemęczenia po dziewięciu dniach nieprzerwanej pracy. Nikt tego nie zauważa, bo jak zwykle wszyscy są bardzo zajęci. Wokół toczy się gra o przetargi, budżety, klientów...Paradoksalnie bohaterka umiera, ale wciąż jest obecna. Opowiada swoją historię już jako duch, zamieszkujący chwilowo w „Poczekalni”, gdzie ma okazję rozliczyć się z dotychczasowym życiem. Jej niewątpliwy dramat polega na tym, że niewolniczo przywiązana do firmy, sterroryzowana przez pracodawców i zmagająca się z konkurentami, czyli współpracownikami, rezygnuje ze wszystkiego, co kiedyś było jej drogie i bliskie. W efekcie sama zapracowuje sobie tylko na to, by opuścił ją nawet anioł stróż. Nie, nie jest to żadna aluzja, nic związanego z Panią, to po prostu zjadliwa satyra na współczesność, pamflet na media, agencje reklamowe. Ksiażka jak książka, temat jak temat, wpadła mi w ręce i zachwyciła. Napisana w przewrotny sposób, z humorem, sprawia, ze reagujemy śmiechem, ale gorzki to śmiech. Po odrzuceniu ironii i drwiny zostaje świat z wypaczonymi wartościami, w którym nie ma miejsca na miłość, przyjaźń, rodzinę, na chwilę zastanowienia. Pozostaje wyścig szczurów!

Naprawdę wydaje mi się, że byłoby to ciekawe... przynajmniej mogłoby być...
Pozdrawiam

Ps. Miło tu Panią znów widzieć... bardzo...

Ps. Zdrowia!
Avatar użytkownika
o
 
Posty: 2373
Dołączył(a): N, 24.04.2005 15:00

Powrót do Korespondencja