Dorga Pani Krystyno,
mam niespełna 23 lata i odkąd pamiętam byłam zafascynowana Pani kreacjami aktorskimi(oczywiście nie mówię o kostiumach :)).Podziwiam Pani talent i kiedyś przechodziłam obok Pani na plantach w Krakowie-jakiż to magiczny moment był.Ale oprócz podziwu co do twórczości podziwiam Panią jako KOBIETę niezwykle mądrą.Wiem, że nie mnie to oceniać bo przecież ani lata ani doświadczenie nie te, ale jest dla mnie Pani wzorem.Zdecydowałam się napisać do Pani słuchając piosenki "na zakręcie".Pomimo tak niewielu latek trochę zakrętów już i u mnie było.I o jednym chciałam tutaj napisać.Ktoś z mojej rodziny potwornie zranił najukochańszą mi osobę-moją mamę-podpisując się pod jej zwolnieniem z pracy po 27 latach rzekomej przyjaźni....Mama przeszła z powodu tej zdrady depresję kliniczną i 8 miesięcy minęło zanim wróciła do tak zwanego "normalnego życia"...Dzisiaj kiedy minęło półtora roku od tego wydarzenia dowiedziałam się, że ta osoba kiedy moja mama szukała pracy rozpuszczała plotki o jej problemach alkohlowych(co oczywiście nie jest prawdą)...Ponieważ jest to bardzo hermetyczne środowisko to plotka mogła zrujnować jakąkolwiek dalszą karierę mojej mamy...Sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do niby przyjaciółki-obecnie zdecydowanie byłej...Jedyne co była wstanie wykrzyczeć to co drugie słowo smarkulo...To ona wręcz oskarżała-tak mocno broni swoich misternie budowanych kłamstw, że nie widzi i nie chce widzieć, że zrujnowała komuś życie...Nie tylko jednej osobie...Bo ja patrzę na ludzi przez pryzmat fałszywej przyjaźni...Wiem, że jest wielu wspaniałych ludzi-którzy zawsze byli i pomgali szczególnie w tych najcięższych monentach i bez nich nic nie byłoby możliwe.Ale zastanawia mnie jak można być tak zakłamanym i tak bezwzględnym- w szczególności, że wybór którego dokonało o zrujnowaniu życia komuś, wyrwania roku czyjegoś życia nie był spowodowany obroną własnego życia tylko był wyborem chorego ego, pokierowanego zazdrością.
Wiem, że może to wszystko jest takie małe to co napisałam-bo codzień dzieją się straszne nieszczęścia i nie należy się roztkliwiać nad sobą.Ale jak widzi się ukochanę mamusię tak cierpiącą mały człowiek-ja zadaje sobie pytanie o sprawiedliwość i kres ludzkiego zła...
Pozdrawiam serdecznie
Martynq