do pobrzękiwania pustych filiżanek (autorka: PIPPI...)

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

do pobrzękiwania pustych filiżanek (autorka: PIPPI...)

Postprzez aniolstroz83 Pt, 11.08.2006 09:55

Witam,szanowna koleżanko z forum :-)

Podjęłaś niezwykle interesujący temat. Sama uwielbiam wyłapywać takie niuanse, niedociągnięcia-to taka sztuka od kuchni ;-) W teatrze na przykład (tak słyszałam) aktorzy zamiast czerwonego wina sączą soczki z czarnej porzeczki, zamiast wódki wodę mineralną- bo wiadomo,że pić w pracy nie wolno :-) a na poważnie-jak trafnie mówisz-jak wyglądałby aktor,który bierze pustą butelkę i pije z niej? Chociaż zdarzyło mi się,niestety być i na takich przedstawieniach.Wtedy przypomina się widzowi,że jest w teatrze,nie pozwala do końca wtopić się w kreowaną przez aktora rzeczywistość przez coś tak prozaicznego właśnie jak pusta butelka czy filiżanka...Jednak powiem Tobie,Pippi,że mam znacznie więcej wyrozumiałości dla teatru,gdzie wszystko jest na żywo niż dla filmu,gdzie istnieje możliwość poprawiania po sto razy,wycinania i wklejania,montowania,retuszowania...w serialach i filmach takie wpadki po prostu rażą...Powiem szczerze,że nie zauważyłam Magdy M. w kaloszach przy stole,natomiast zasiadanie do jedzenia bez mycia rąk zauważyłam już nieraz w niejednym filmie a serialu zwłaszcza.Czy nie jest to jednak jakaś oszczędność czasu dla twórców filmowych? Czy chcielibyśmy za każdym razem oglądać jak bohaterowie myją ręce,myją zęby,biorą prysznic (tu akurat ucieszyliby się zwłaszcza panowie) czy się załatwiają? Może reżyser zakłada,że to zbyt banalne lub oczywiste? Rozumiem Cię-Magda M. wróciła do domu w kaloszach i bez mycia rąk zaczęła jeść obiad...i pokazane to było zapewne jednym ujęciem,więc nawet nie było szansy,że te dłonie jednak umyła.Gdyby jednak pokazywano takie czynności za każdym razem,w Polsce zamiast seriali mielibyśmy telenowele...w pierwszym odcinku bohaterka zeszła z piętra domu,by odebrać telefon,w drugim rozmawia,w trzecim odkłada słuchawkę i idzie do toalety,w czwartym kończy mycie rąk i je kolację,w piątym widzimy jak śpi,w szóstym budzi się i zaparza kawę, w siódmym myje ręce i je szybkie śniadanie...itd. Czas filmowy uległby zwolnieniu- a wiadomo jak szybko płynie teraz czas.Kto chciałby to oglądać?Pomija się pewne czynności fizjologiczne.Inaczej mielibyśmy filmy w stylu SIMS.
¦miałam się kiedyś,gdy oglądałam film,w którym bohater,bardzo wysportowany facet biegł wolniej do metra niż babka o zupełnie średniej kondycji.Albo denerwuje mnie,gdy jest kiepsko obliczona odległość-wytłumaczę to może na przykładzie.Para się rozstała,w sensie pożegnania po spotkaniu. Ona otwiera dom. Widzimy jak on zatrzymuje się na ulicy i wyraźnie walczy ze sobą,by wrócić do niej i coś dopowiedzieć.W końcu decyduje się podejść...ale czyni to za szybko,bo np. wyraźnie widać,że znajduje się od niej o jakieś 20 kroków a on pojawia się po 2 sekundach.Niezasapany (bieg byłby tu bardziej wiarygodny) i spokojny.Nie wiem,może ja przesadzam.Może inni tego nie zauważają...
Droga Pippi,kiedy piszę scenariusze a uwielbiam uwielbiam to robić-taka mała pasja :-) to zawsze staram się opisywać możliwie najszczegółowiej potrzebne potencjalnemu reżyserowi rzeczy (nie wolno przegadywać scenariusza,wiem,ale zdarza mi się przemycać troszkę poezji do tekstu,by połączyć moje dwie miłości),ale reszta należy już do niego i montażysty.Ten ostatni (czy ostatnia a podobno najlepszymi montażystami są kobiety,bo zawód ten wymaga ogromnej precyzji,wrażliwości i dokładności) ma ogromnie odpowiedzialne zadanie,z czego przeciętny widz najczęściej nie zdaje sobie sprawy.Lekcje filmu Kieślowskiego świetnie to pokazały (nie wiem czy oglądałaś,był taki program na Europa Europa),można też sięgnąć po książkę Lidii Zonn.Montażysta całą historię zkleja w jedną,klarowną i sensowną,logiczną całość.Jego błędy kosztują twórców całego filmu dużo.Operator może nakręcić nie wiem jak świetne zdjęcia i aktorzy mogą nie wiem jak wspaniale zagrać,ale kiedy montażysta coś pominie,przegapi,pomyli to cały film traci. Montaż dźwięku,muzyki i obrazu :-) Ech...o filmie mogłabym rozmawiać godzinami. To jedna z moich największych pasji :-) Kocham fotografować,filmować...
Mam nadzieję,że kiedyś będzie mi dane pracować na planie filmowym.Badzo bardzo bym chciała,żeby się udało...życie ładuje nam kłody pod nogi,ale wierzę,że w przyszłości się uda.Zwłaszcza,jeśli powstaną nowe szkoły filmowe,państwowe oprócz Łodzi :-) ale na równie wysokim poziomie,oczywiście.
Serdecznie pozdrawiam.

Anioł Stróż.

PS. Pani Krystyno,jeżeli nie zgadza się Pani z czymś,co napisałam,bardzo proszę o tym napisać,poprawić mnie-w końcu jest Pani fachowcem :-) Pozdrawiam ciepło.
Avatar użytkownika
aniolstroz83
 
Posty: 83
Dołączył(a): Pn, 23.05.2005 16:27
Lokalizacja: z chmur

Postprzez Krystyna Janda Pt, 11.08.2006 18:38

Nie mam głowy....
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja