Pani Krysiu.
Niedawno byłam na babskim spotkaniu. Dawno się nie widziałyśmy, więc najpierw były opowieści o każdej z nas a potem /to już tradycja/ na stole wylądowały sadzone z kartofelkami i dopiero się zaczęło . Każda opowiadała o "swojej" Shirley- tej w Polonii na małej i na dużej scenie i jeszcze wcześniejszych. Nagle kilkuletnia córka jednej z koleżanek przysłuchująca sie do tej pory w milczeniu stwierdziła "ale tej Krysi to jest dobrze". Wszystkie naraz spojrzałyśmy na nią pytająco a ona nieśmiało dokończyła "bo Ona to jest na każdej Shirley".
Pani Krysiu co prawda to prawda.
Miłego dnia z synami i żeby zawsze była Pani na każdej Shirley.
Małgorzata