Pani Krystyno, przeczytałam ostatnio „Ucho, gardło, nóż”. Stwierdziłam, że skoro nie mogę w najbliższym czasie zobaczyć spektaklu, to książka musi mi wystarczyć. Nie wiem czy to był dobry pomysł. Zauważyłam, że o ile przeklinanie i tolerowanie przekleństw wypowiadanych przychodzi mi bardzo łatwo, o tyle przekleństwa zapisane, zwłaszcza w takiej ilości, mnie drażnią, bardzo. Panią w tej roli i tak zobaczę, tego mogę być pewna, bo tekst na monodram moim zdaniem doskonały. A teraz już powracam do Pani książek (obecnie „Moja droga B.”)
Pozdrawiam serdecznie:)
Dorota