Pani Krystyno,
Natknęłam się na wywiad w ,,Vivie", co prawda nie Pani go udzieliła, ale jest tam coś o Pani. A nie napisałam, wywiad jest z Edytą Jungowską.
Dziennikarka: Ktoś powiedział, że aktorstwo to jest najbardziej okrutny zawód dla kobiety. Nie sprzyja Wam czas, kobieta trudniej ukrywa starzenie się.
Edyta Jungowska: [...] (tu był średnio ciekawy fragment)[...] Co do starzenia się...Starzejemy się od dziecka. Pamiętasz Jandę z lat 70. i 80.? Ikona swojego pokolenia. Pamiętam, że chciałam być taka jak ona. Niezależna, mocna, wyrazista. Nie piękna. Nerwowa, może trochę neurotyczna, ale jakaś.
D: Ale przyznasz, że fizyczność i kariera Krystyny Jandy dla aktorek koło czterdziestki jest pewnym pocieszeniem. Niektóre kobiety w waszym zawodzie mają problem z upłuwającym czasem. Ona nie.
EJ: Krystyna Janda była pierwszą aktorką, która zaczęła dbać o wizerunek. To człowiek instytucja. Podziwiam ją, że potrafi tyle i potrafi ciągle! I pokazuje, że w każdym wieku warto realizować pasje! No pewnie, że to pocieszenie dla wielu aktorów, nie tylko kobiet.
Jak to przeczytałam przyszło mi na myśl, że Justyna w ,,Lamencie..." potrzebuje prozaku żeby żyć, a niektórzy potrzebują Pani jako wzoru żeby zachować równowagę
Pozdrawiam i do zobaczenia w czwartek na ,,Shirley...", EMilA