krótka historia

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

krótka historia

Postprzez madziunia N, 30.09.2007 00:57

Pani Krystyno,

jako że TA HISTORIA rozgrywała się częściowo na tym forum, pozwolę sobie napisać tu kilka słów.
Dziś obchodzimy 23. rocznicę śmierci Anny Świrszczyńskiej. Wielkiej poetki, dla której, niestety, zabrakło wielkich słów uznania.
Anna Świrszczyńska na mojej drodze pojawiła się stosunkowo niedawno, bo w liceum. Ale od tej pory nie opuszcza mnie ani na chwilę. Nigdy nie przypuszczałam, że słowo pisane może mieć taki wpływ na człowieka. Że poezja może tak zafascynować. Tę fascynację przechodziłam tu na forum, wklejając wiersze AŚ. W ten sposób zostałam ‘skojarzona’ z poetką. W marcu, w olsztyńskim Spichlerzu Biały Teatr wystawiał etiudy teatralne na podstawie poezji Anny Świrszczyńskiej. Dzięki Dobrym Ludziom mogłam na tym spotkaniu być i chłonąć każdy moment. Tych ludzi poznałam tu na forum, oni zdobyli dla mnie zaproszenie, oni przyjęli mnie do swojego domu. Po spotkaniu krótka rozmowa z aktorami Białego Teatru, która zakończyła się kolejnym zaproszeniem – na spektakl ‘Po nitce do pępka’, zbudowany w całości na podstawie poezji AŚ. Komplikacje życiowe jednak przeszkodziły mi w obecności, ale nie przeszkodziły mi w wysłuchaniu. Bowiem fragmenty spektaklu słyszałam przez telefon. To dzięki tym samym Dobrym Ludziom. W sierpniu już udało mi się dotrzeć do Olsztyna, by na spokojnie spotkać się z aktorami Białego Teatru i porozmawiać. Rozmowa była długa i owocna, a jej zwieńczeniem była ostateczna decyzja – że chcę napisać o Annie Świrszczyńskiej. I udało się. Napisałam esej. Mam nadzieję, że już niedługo uda się go wydać. Pierwszy oficjalny odczyt zaplanowany jest na 9 lutego, dwa dni po 99. rocznicy urodzin Anny Świrszczyńskiej. Byłam też w Krakowie, na grobie Świrszczyńskiej. Spotkałam się z NIĄ. To spotkanie również umożliwił mi Dobry Człowiek. Ktoś poświecił swój czas, by odnaleźć grób, zaprosił mnie do swego domu i wysłuchiwał z troską wszystkich moich literackich rozterek. Wiele więc dzięki ludziom z tego forum.
Esej ten jest moim prywatnym hołdem, jaki złożyć chciałam Poetce. Anna Świrszczyńska jest dla mnie osobą szczególnie ważną. I choć nigdy w życiu się nie spotkałyśmy i nigdy zresztą nie spotkałybyśmy się – bo zmarła zanim ja się urodziłam, to łączy mnie z nią pewna więź. Nie umiem jej nazwać konkretnym słowem, ale czuję ją – w środku. Być może to wszystko za sprawą jej zrozumienia dla kobiety. Z jej prostoty pisania o kobiecie, o jej pragnieniach, o jej uczuciach, o jej rozkoszach, o jej słabościach. Bo w tych wierszach nie jedna kobieta może odczytać swój własny los. A to zbliża.
Życie Świrszczyńskiej było piękne i okrutne. Było radością i cierpieniem. Było ciągłym trwaniem, ciągłym poszukiwaniem nienazwanego środka, od którego wypływa początek wszystkiego. Nie opuszczały jej dwa uczucia – miłość i cierpienie. Nie było u niej miłości bez cierpienia i cierpienia bez miłości. Oba te uczucia istniały jedynie w życiodajnej koegzystencji. I traktowała te uczucia z równym szacunkiem i z równą trwogą. Świrszczyńska przeszła przez kąpiel z ognia. Wyniosła z niego ogniotrwały uśmiech. Jej poezja nie jest wyrzutem, jest hołdem życia. Jej słowa są bez ozdób, bez upiększeń, są proste, są nagie. To ona przemawia w swoich utworach. Nie jest to jednak typ poezji spowiedniczej. Świrszczyńska potrafiła doskonale nałożyć na swoją twarz maski innych osób. Była świetnym obserwatorem, widziała więcej niż inni. Jej poezja przechodziła ciągły rozwój. Tworzyła i niszczyła swój styl. Chciała stworzyć własną formę, wyzbytą z jakichkolwiek innych, zapożyczonych stylizacji. I udało się jej to. Stworzyła swoiste misterium poetyckie.
Jej poezja przenika do wnętrza. Szarpie, rozrywa, a jednocześnie koi i uspokaja. Po lirycznej tafli przeżyć snuje się dusza kobiety pięknej, inteligentnej a nade wszystko – wrażliwej. Jednak jest to specjalny rodzaj wrażliwości, który każe słowom trafiać w samo sedno, w sam środek. Te słowa – mistrzowsko dobrane, misterne, wytworne i proste zarazem – zmuszają czytelnika do zatrzymania się, do spojrzenia w oczy literom i wyczytanie z nich ukrytego sensu. Słowa są przesiąknięte emocjami, choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że są z nich wyzbyte. Słowa Świrszczyńskiej są wyciszone, zdystansowane, dlatego początkowo można odnieść wrażenie, że brak w nich jakichkolwiek emocji. To jednak nie brak emocji, to doskonale ukształtowana dojrzałość i świadomość własnego losu. Świrszczyńska to wszystko przeżyła, wszystkie te emocje nosiła w sobie, ma więc niezbyte prawo do pisania o tym. Rezygnuje jednak z patosu, z unoszących metafor, z lamentu. To, co ma prowadzić czytelnika do refleksji, to najczęściej chłodne, zobiektywizowane elementy, które w swej prostocie pozwalają mu na swoiste uczestnictwo w procesie poetyckim. Dzieło Anny Świrszczyńskiej – cytuję za Miłoszem* – wymaga szczególnego rodzaju uwagi, nie takiego, do jakiego przyzwyczaiły nas badania literackie, niechętne tropieniu biografii autorów. (...) Rzecz polega na tym, że jej dzieło poetyckie ofiarowuje się jako spełniony los, ale spełniony nie poprzez artyzm, z życiorysem gdzieś w tle, ale jako jedność wierszy i osoby, gwałtownej, namiętnej, dumnej, pokornej, grzesznej, współczującej, miłującej, szalonej .

Na początku napisałam, że obchodzimy 23. rocznicę śmierci Anny Świrszczyńskiej, wielkiej poetki, dla której zabrakło wielkich słów uznania. To prawda. Anna Świrszczyńska jest poetką w pełni nieodkrytą, a jeśli odkrytą, to niedocenioną i zapomnianą. Piszę te słowa z nadzieją, że już niedługo Świrszczyńska znajdzie się na należnym jej miejscu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

*Jakiegoż to gościa mieliśmy, Znak, Kraków 2003, str. 5



Dziękuję Dobrym Ludziom.
madziunia
 
Posty: 2259
Dołączył(a): Wt, 22.11.2005 21:14

Postprzez Krystyna Janda N, 30.09.2007 09:14

To prawda niewiele osób pamięta że była taka poetka, jeszcze mniej czytało kiedykolwiek Jej wiersz. Trzeba te wiersze przypominać. Będę się starała. Pozdrawiam.

Ogniotrwały uśmiech

Znalazłam w sobie siłę,
żaden człowiek mi jej nie odbierze.
Człowieka
można zastąpić.
Zapłaciłam za tę naukę
cenę, której jest warta.

Przeszłam przez kąpiel z ognia,
jak wybornie
wzmacnia ogień.
Wyniosłam z niego
ogniotrwały uśmiech.
Nikogo już nie poproszę,
żeby mi położył rękę na głowie.
Oprę się
o siebie.

Jak średniowieczne miasto
jestem zamknięta,
zwodzony most się podniósł.
Możecie to miasto zabić,
lecz nikt nie wejdzie.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja