Witam serdecznie Pani Krystyno.
Uraczyła mnie Pani chyba najtrudniejszym z pytań w tym czasie. Co dalej z życiem? Próbuję zbierać myśli, jakoś to wszystko poukładać, mieć jakąś wizję. Póki co nie mam.
Pani Krystyno, ja się chyba cholernie bać żyć. Ja chcieć mieć swoja marzenie, ale się bać żyć.
Od dawien dawna miałem zostać prawnikiem i zajmować się prawami człowieka (najbardziej interesują mnie prawa dziecka i szeroko pojęte równouprawnienie). Miesiąc przed maturą ta wizja się rozsypała.
Mógłbym to robić, ale nie wiem, czy tego chcę najbardziej.
Wiem natomiast, że najważniejsze jest dla mnie bycie w drodze (dosłownie i metaforycznie). Chciałbym być podróżnikiem, dziennikarzem, reporterem. Albo dziennikarzem piszącym o kulturze. Kiedyś napisać jakieś mądre rzeczy. Ale czy to się uda...
-------
Dobrze, że zadała mi Pani to pytanie. Dziękuję. Jakoś może to wszystko poskładam. Chciałbym wyjechać do Warszawy, zostać bileterem w Polonii i pomagać Agacie Passent w Okularnikach. Tylko nie wiem za jakie studia się tam zabrać. To jeszcze wymaga przemyślenia.
Wrócę jeszcze na chwilę do Pani wpisu sprzed jakichś dwóch tygodni. Chodzi mi o zdjęcia drzwi, które Pani zamieściła. Swego czasu miałem okazję snuć się po Zanzibarze i te drzwi wyglądają bardzo podobnie. Może dobrze rozpoznaję?
Pozdrawiam Panią serdecznie, życzę odpoczynku i zdrowia.
(Dzisiaj przyjeżdża moja mama. Będzie dwa tygodnie. Mam nadzieję, że uda mi się namówić ją na wyjazd do Warszawy. Jako że na Shirley biletów już nie ma, to może Trzy Siostry...)