Droga Pani Krystyno,
no właśnie skoro już tak kilka osób pisało to ja też się przyznam porządnie się uśmiałam z tej reklamy. A to za sprawą mojego Taty. Jakby to ująć totalnie go Pani wkręciła...
więc tak: zobaczyłam reklamę na youtube i oczywiście przypadła mi do gustu, więc postanowiłam podzielić się moim zachwytem z Tatą i wysłam mu link..no trochę w tym mojej winy bo jakoś nie miałam czasu czy co i nie opatrzyłam tej reklamy komentarzem, no znaczy bardzo krótkim "cudna". I koniec. Więc po otrzymaniu odpowiedzi od Taty o mało z krzesła nie spadłam. Tata: "Chcesz sobie teatr na kredyt kupić?" Pominąwszy już fakt, że jest to jak mi się zdaje niezwykle kosztowna inwestycja bezzwrotna (ups! oksymoron!), to co ja bym z takim teatrem zrobiła Przecież ja się na tym nie znam. Potem nastąpiło spokojne tłumaczenie, że lepiej żeby teatry kupowały sobie "takie Jandy, Komorowskie czy Stenki" (jakie miłe towarzystwo, prawda?). On (biedak) pewnie już przyzwyczajony do moich dziwnych pomysłów, ale no żeby zaraz aż teatr...
No cóż. Ma Pani dużą siłę sugestii. Mnie by się bardziej to 60 tomów encyklopedii przydało (tylko na DVD, bo już nie mam miejsca na żadnej półce)... no albo chociaż ta lodówka z kostkarką do lodu (trudna dykcyjnie ta kostkarka). Ale nic tam. Tata tylko TEATR zobaczył w rekalmie.
Pozdrawiam zatem teatralnie
z widokiem na ostatni (poza POLONIĄ) teatr jaki odwiedziłam.
i życzeniami więcej reklam, mniej kredytów.. nawet na piękne dwuteowniki. Może jednak więcej filmów (??).
A.
ps. czy tak zupełnie "od czapy" i nie na temat mogłaby Pani udzielić mi "rozgrzeszenia" za nową spódnicę. Boję się trochę że jak napiszę do kogoś kto widział moją szafę... Ale ona taka ładna. Czarna. Do kolanka. Zwężana w dół. No i tak na mnie "patrzyła" z tego wieszaka...Nie mogłam jej takiej samotnej w tym sklepie zostawić. Na cenę spuśćmy kurtynę milczenia, żeby to teatralnie ująć.