obiadek

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

obiadek

Postprzez madzia-mazurak Pt, 17.07.2009 18:53

Filet kontra schabowy czyli moje dramatyczne przygody w stołówce szpitalnej.

Poszłam dziś do bufetu podreperować nadwątlone dyżurem siły.
Było dość tłoczno. Co prawda "personel medyczny szpitala na dyżurze
obsługiwany jest poza kolejnością", ale świadoma braku ryzykownych
sytuacji w swoim oddziale stanęłam grzecznie w kilkuosobowym ogonku.
Z wielokrotnie już przez siebie przerabianego, wypisanego flamastrem na
tablicy zestawu obiadowego odrzuciłam w myślach ruskie (ileż można) i
gołąbki (daleka ciocia czasem obdarowuje).
Wybrałam schabowego z frytkami i zestawem surówek.
Utartym zwyczajem usiadłam i czekałam aż pani przyjmująca zamówienie
mnie zawoła.
Zatopiłam się w czyszczeniu pamięci telefonu z niepotrzebnych informacji.
Pracę przerwało mi wołanie: "Dwa razy schabowe, proszę".
Nie ruszałam się z miejsca (w końcu nie zamawiałam dwóch porcji).
Usłyszawszy zniecierpliwiony głos :"schabowe!" poderwałam się i
podeszłam do lady.
"To moje? Ale ja zamawiałam jedną porcję?". "Tak, to pani- schabowe,
frytki+ bukiet surówek". "Aha, a to dziękuję". Odpłynęłam od lady i
zacumowałam z posiłkiem do mojego stolika, przy którym (teraz to
zauważyłam) siedział już lekko nudzony jakiś pan doktor.
"Proszę odebrać schabowe z frytkami!" – krzyczała pani dalej, ale nikt
się nie zgłaszał po zamówiony obiad.
Dostałam smsa. Niezbyt elegancko pisząc lewą ręką odpowiedź do
zaprzyjaźnionej Małgosi rozgrzebywałam kotleta. Mój sąsiad z przeciwka
obserwował mnie uważnie, ale nic sobie z tego nie robiłam. Po kilku
kęsach przez zadumę zaczęła przebijać się myśl, że barek szpitalny spadł
na psy, bo przygotowany schabowy rozpada się zbyt łatwo (rozgotowany, a
raczej rozpieczony?). Przez moment zastanawiałam się nad złożeniem
reklamacji (ach ta moja natura pieniacza), ale zawstydziłam się tej
myśli zważywszy, że już 1/3 kotleta mieszkała w moim żołądku.
Kątem oka zauważyłam, że jegomość z przeciwka podrywa swoje ciało i
kieruje się do lady.
"Gdzie jest moja ryba z frytkami?! Ileż można czekać?!!!". "Pana ryba?
Nie dostał pan? Niemożliwe! Zamawiał pan? Musimy to wyjaśnić na kuchni".
Z tyłu dobiegały mnie strzępy rozmów prowadzonych przez gotujące panie
:"ryba... smażona... z frytkami.... zamawiał pan.... dawno...
czeka....zapłacił...". Akcja rozwijająca się za moimi plecami zaczęła
mnie coraz bardziej interesować, bowiem zdałam sobie sprawę, że to, co
miałam na swoim talerzu, nie było schabowym, a równie wysmażoną,
złociście panierowaną rybką.
"Ktoś panu zajumał pana rybkę"- usłyszałam głos bufetowej i aż się
skuliłam. "Nie chce pan schabowego? Został jeden." "Nie chcę"- odburknął
doktor. "Chcę rybę". "To niech pan poczeka kwadransik, usmażymy".
Zrezygnowany doktor wrócił do swojego/mojego stolika i usiadł ciężko.
Nie wiedziałam co robić, czułam, że zaraz się rozpuszczę- doktor nadal
wgapiał mi się w talerz zamiast w mój dekolt, a połowa rybnego fileta
wciąż tkwiła na moim fajansie. Rozdziobałam szybko rybkę tuszując jej
rybi kształt i czym prędzej dokończyłam posiłek. Wyciągnęłam komórkę
udając urgentną potrzebę wykonania połączenia, złapałam za swoje
nakrycie i odniosłam na ladę bufetu. Na szczęście wydającej posiłki pani
tam nie było. Zresztą, jakby mnie zaatakowała pytaniem o zjedzonego
fileta, to co miałabym jej odpowiedzieć? Że nie zauważyłam zamiany (he
he nie odróżnia wieprzowiny od ryby)?, że to ona mi wcisnęła ten zestaw
(akurat by się przyznała)? Wolałam wycofać się raczkiem w niesławie. A i
tak zapewne ten doktor sobie mnie zapamiętał jaką tę wstrętną krowę co
mu zajumała jego panierowany obiad.
madzia-mazurak
 
Posty: 24
Dołączył(a): So, 06.08.2005 21:14

Re: obiadek

Postprzez Krystyna Janda So, 18.07.2009 07:36

Ryba czy schabowy, w takich bufetach , co to za różnica? I tak my zapracowani żywimy się całe życie. Wyrafinowanych królewskich dań życzę.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja