przez Paveł Pn, 11.10.2010 23:56
Jestem gadułą! Nikt jednak już mnie nie słucha. Być może dlatego, że mówię dużo, a nic z tego nie wynika. Tylko, czy powinno coś wynikać? Jestem właśnie w Mediolanie na jakimś bezczelnym kongresie, zorganizowanym w imię dobra ludzi ciężko chorych. Na tę okoliczność przygotowano suto zastawione stoły. Widzę rozbawionych ludzi, mówiących o cierpieniu. Życie jest bezwstydne - uważam. Więcej tam nie poszedłem. Czuję obrzydzenie sam do siebie. W samolocie przeczytałem Pani książkę o różowych tabletkach na uspokojenie. Poczułem się jakby ktoś dokonał właśnie sekcji mojego mózgu i patrząc nań pod mikroskopem, przeczytał podświadomość. Podobno najlepsze książki, to te, które mówią nam to, co już sami wiemy. Zabawne. Trochę mroczne. Wczoraj byłem w la scali na onieginie - przeżycia niesamowite. Niestety to co działo się przed i po balecie przeraziło moją wątłą i zrujnowaną psychikę. Robienie sobie zdjęcia z fotelem, lub kurtyną w tle - byle bez ludzi na drugim planie, ja, ja, ja, ja sam, a gdzie sztuka? Ileż egoizmu. Minimum wrażliwości, lub jej bezkresny brak. A może zwariowałem? Bo to przecież prawdopodobne. A ile radości i uśmiechów na twarzach ludzi. Skąd tyle życia? Skąd tyle zapału i energii na wszystko? Skąd ta różnica między ludźmi żyjącymi na południu, a tymi koczującymi na błotnistej i zgniłej północy? Czy to tylko kwestia słońca i wilgotności? Jeżeli tak, to ja bardzo dziękuję. Nie podpisuję się pod boskim planem tego świata. To niesprawiedliwe. Mam 29 lat. Jestem przewrażliwionym wariatem płaczącym na filmach i nikogo przepraszał za to nie będę. Pozdrawiam. Będę wpadał częściej. Czuję sympatię. Pozdrawiam raz jeszcze.