Kochana Pani Krystyno,
Jak tam weszłam to od razu pomyślałam że powinna Pani to zobaczyć. Pewnie była Pani w Palau de la Música Catalana w Barcelonie... ale jakby nie to zdjęcia załączam...no powiem że Lluís Domènech i Montaner (architekt) to zaszlał...
ja wiem że to wybitne dzieło katalońskiej secesji... ale od tego kolory i formy można oszaleć. Królestwo kiczu... ..boszz.. co ja pisze.. W 1997 to się znalazło się na liście światowego dziedzictwa UNESCO...
Przepraszam że zdjęcia takiej beznadziejnej jakości ale tam... w ogóle zdjęć nie wolno robić. wiem wiem...
Oczywiście poszłyśmy na spektakl flamenco.
Poza samym spektaklem byłam bardzo ciekawa jak się będą zachwowywać ludzie na widowni..
w końcu inny kraj - inne obyczaje.
Oj.. podobni byli oni do mnie w zachowaniach teatralnych... Ci hiszpanie. Wieczorowe ubrania, wachlarze, krzyki, piski, głośne oklaski... Cudnie. Gorąca atmosfera.
Ja jak debil kupiłam sobie miejsce na balkonie na wprost sceny...że niby wszystko bedzie dobrze widoczne...taa... nie przewidziałam że ten Teatr taki duuużżyyy i dłuuugiii i taaakkk daleko do sceny. No ale nie krępująć się po zgaszeniu świateł poszłam do upatrzonej wolnej loży nad samą sceną. Pan od biletów w ogóle się nie zdziwił. Hiszpanie się masowo przesiadali
Turyści (trampki, T-shirt, jeansy) siedzący grzecznie niekoniecznie byli zadowoleni. Po ciemku zdeptałam jakiś miłych amerykanów ale niestety w wieczorowej sukience obsisłej nie byłam wstanie zrobić tak dużego kroku...Ale jak już dobiegłam do "swojej" loży to widok był super! Jak oni tymi nogami ruszali... SZAŁ!
ściskam mocno,
AMC
ps. pohamowanie mysli o mordowaniu gołymi rękami byłych kochanków których się bardzo kochało jest dość trudne, jako że wybaczanie małości na polu zawodowym na którym to należy utrzymywać poprawne relacje jest trudno-strawne w takich okolicznościach przyrody. jak mnie wsadzą to będzie że wszystko przez tych chłopów