Bardzo dobry pomysl, czekalam na cos takiego.
Oczywiscie nie trzeba byc chemikiem, aby zagrac MC.
Podobno do konca zycia bylo slychac, ze jest cudzoziemka gdy wymawiala "r".
Watek drugiej corki (muzyczki Ewy) jest na pewno ciekawy. Podobno napisala ksiazke, w ktorej nie chwali swojej matki. Tak juz jest ze slynnymi rodzicami, dzieci albo chca ich dogonic (podazajac tym samym sladem_corka Irene), albo nie chca byc porownywane i wybieraja calkiem inna droge.
Francuzi sie chyba wstydza, ze nie przyjeli Marie do Académie française. Slyszalam o jakis przepychankach na tle religijnym.
Latwo jej za granica nie bylo: cudzoziemka i kobieta. Nic dziwnego, ze mozna ja chyba scharakteryzowac 2 slowami: pracowitosc i ambicja. Ona chyba z tone rudy wlasnymi rekami przerzucila, aby gram radu otrzymac.
Podobno lubila czytac w ogrodzie (ciekawe co czytala?), mowila, ze miejsce pracy jest tak samo wane jak sama praca (czyli dbala aby w pracy bylo ladnie i przyjemie).
Odnosnie czytania w ogrodzie to uslyszalam to od Jej wielkiej milosniczki, takze chemiczki (profesor radiochemii we Francji), ktora podazyla droga Marie Curie gdy jako dziecko przeczytala o niej ksiazke.
Polecam rozmowe (wymiane e-maili) z ta Pania Profesor z Francji, wie o Marie prawie wszystko, chyba nawet pisala jakas ksiazke o niej, bardzo lubi Polakow (przez Marie ma do nas sentyment) i na pewno podzieli sie jakimis ciekawymi informacjami. Jak bedzie taka potrzeba to e-mail i adres oczywiscie podam.
I jeszcze taki zabawny watek. Najbardziej znane stypendia dla naukowcow w UE nazywaja sie wlasnie MC (Marie Curie). Slyszlam pare lat temu, ze osoba odpowiedzialna za te stypendia nie miala pojecia, ze Maria byla Polka.
Tym samym, zycze powodzenia w znakomitym wypromowaniu Marysi.
Ewa