Droga Pani Krystyno!
Postaram się jakoś w miarę logicznie i pokrótce napisać o tym co się stało na scenie Och-teatru w sobotę o godz 17. " Białą bluzkę" uwielbiam i widzialam kilka razy, zawsze jest fantastycznie, ale TA sobotnia była naprawdę wyjątkowa. Proszę mi wybaczyć jeśli moje sformułowania bedą jakieś nieodpowiednie,ale siedzialam jak zahipnotyzowana, z wypiekami na twarzy od momentu kiedy weszła Pani na scenę- taka pogodna, zrelaksowana,nie mogłam oczu oderwać. Była Pani po prostu boska... wiem to nie ta sztuka. A na koniec takie wzruszenie i przejęcie, milo było patrzeć.Wiem że to może strasznie głupie, infantylne ale miałam ochotę wbiec na scenę i Panią serdecznie uściskać .Moja wrodzona wręcz nieśmiałość nie pozwoliła mi osobiście podziękować Pani za to, że...Pani jest, że jest "Biała bluzka", jak dobrze że jest. No po prostu tego się nie da wyrazić. Łał!!. Jaką ja jestem szczęściarą, że mogę patrzeć na takie, nie zawaham się użyć tego słowa, cuda. Gratuluję wszystkim Państwu: Pani ,Pani Krystyno, Pani reżyser,muzykom, realizatorom takiej wspaniałej liczby 100 i czekam na 200 a w oczekiwaniu spotkam się z Elżbietą już całkiem niedługo, 18 kwietnia.To niesamowite, ale za każdym razem odkrywam tę postać jakby na nowo, odnajduję coś jeszcze innego, cennego bardzo. O ileż byłabym uboższa duchowo gdyby "Biała bluzka" nie powstała po latach...
Tak jakoś nie mogłam się rozstać z Och-teatrem, z tą atmosferą zostałam więc na koncert AMOKu. Dobrze,że była mniej więcej godzina przerwy, bo i tak trudno było pozostawić na chwilę tamte emocje i wsluchać się w to, co śpiewały Panie: Agnieszka, Monika i Katarzyna. Jak już się wsłuchałam to bardzo mi się spodobaly i jako trio i każda z osobna. Ciekawe, nowe interpretacje utworów znanych i mniej znanych, weselszych i bardziej reflekisyjnych. Trzy mocne i tak różne głosy. Bardzo udany koncert i mam nadzieję, że kabaretowa scenka będzie też czasem mniej kabaretowa a bardziej rozśpiewana ( choć nie mam nic do kabaretów ). Kończąc powoli mój list powiem jeszcze tylko, że miło się czyta w Pani dzienniku, że ten kontakt listowny jest i dla Pani czymś ważnym i sympatycznym.Tak nieśmiało myślę sobie,że może i moje listy czasem miło się czyta gdzieś " w jakimś pociągu, przeciągu"- jak to Pani świetnie ujęła ostatnio w jednym z wywiadów. No ale nie przeciągam struny kończę i pozdrawiam bardzo serdecznie. Już niedługo, w sobotę "Mayday", czekam już z uśmiechem na twarzy
Wszystkiego dobrego na wiosnę dla Pani.
Ewa Sobkowicz