Dobry wieczór Pani Krystyno,
oglądam obecnie film o Helenie Modrzejewskiej z Panią w roli głównej. Dziś odcinek, gdzie Helena walczy o swojego syna, który został porwany przez Zimajera. Bardzo wzruszająca scena, bardzo, bardzo i tak bardzo splata się z rolą w teatrze, w której gra aktualnie. Ładnie zagrała Pani Modrzejewską. Rola Heleny Moderzejewskiej w filmie to tak jakby oglądać życie Krystyny Jandy w rzeczywistości. Jakże te dwie postacie są bardzo podobne do siebie. Bardzo dobry film, jak wszystkie zresztą z rolami głównymi K.J.
Pani Krystyno, proszę mi powiedzieć, jak teraz wygląda sprawa z suflerami w teatrach, bo w.w. filmie był ukazany ten problem, gdzie aktorka nie była zbytnio przygotowana do roli i jej po prostu nie umiała i korzystała głównie z pomocy suflera. W czasach Heleny jak również i niedalekiej przeszłości były budki z suflerami przed sceną. Teraz nigdzie ich nie widzę. Co prawda ostatnio bywam wyłącznie w Pani teatrach, gdzie ich nie widzę, ale także w pozostałych, gdzie bywałam wcześniej, także nie widziałam. Jak to jest, jeśli faktycznie ich nie ma, to co się dzieje jeśli aktor zapomni swoją kwestię? Przecież może się tak zdarzyć. Zapomnienie roli przez jednego aktora powoduje dezorganizację pozostałych, którzy nie mogą dalej kontynuować sztuki, bo będzie brak ciągłości w akcji. Ciekawa jestem jak to teraz jest rozwiązane, czy instytucja suflera już poszła w niepamięć, a aktor nie ma prawa do zaniku pamięci?
Czytam także Pani książkę „Różowe tabletki na uspokojenie”. Ciekawe są te zbiory różnych spostrzeżeń z Pani życia. Jednym z najciekawszych i zarazem takich dość refleksyjnych była opowieść o samotności na każdym jej poziomie. Nie lubi być Pani sama, boi się Pani samotności i sądzę, że jak większość osób na tym świecie, choć często się do tego nie przyznają. Będąc zmuszona podróżować sama cieszyła się Pani z muchy, która wsiadła z Panią na lotnisku i leciała tak aż do Paryża i która już tam pozostała w luksusie markowego hotelu. Potem był piesek Pisia, która podróżowała z Panią i która rozróżniała Pani aktorską mowę od tej zwyczajnej, która należała do niej, a której nie zostawiła Pani nawet gdy już biedna odchodziła z tego świata, by z kolei ona nie czuła się samotna. Jest Pani nie tylko wielką Aktorką ale także wielkim Człowiekiem o wielkiej wrażliwości na wszystko co nas otacza i pokazuje nam Pani, że z każdym można nawiązać kontakt, nawet z muchą, psem czy kotem. Podzielam Pani ten pogląd. Ja także pozwalam żyć pająkom pod moim dachem, które usilnie tworzą pajęczyny w różnych kątach mojego mieszkania, by ochronić się przed zimną, deszczową pogodą. Ale zawsze na czasie jest powiedzenie, że „szczęśliwy ten dom, gdzie pająki są”. Co zrobić, stary dom więc i pająków w bród.
Pani Krystyno, co Pani robi, jak jedzie samochodem i czarny lub innej maści kot przebiegnie przed Pani samochodem? Zawraca Pani? Mi tak się często ostatnio zdarza, ale co mi tam, czas mam drogi, a i szczęśliwie dojeżdżam do celu. Specjalnie nie wierzę w zabobony ale zawsze można na zimne dmuchać.
Z pozdrowieniami sobotnio-niedzielnymi, Ewa
P.S. Jeszcze jedno pytanie z w/w książki i tematyki." Dziś jestem sama.Tak się złożyło.Jestem tak smutna, że - jak mówią moi synowie - nawet Pterodaktylus Rex nie wyciągnąłby mnie z tego smutku tytanowymi łańcuchami". Pani Krystyno, nie rozumiem tego, czy to prawda?