Warszawa

[Szymich]

Dzień dobry Pani Krystyno, ostatnio bardziej od pisania do Pani polubiłam czytanie co Pani pisze i co piszą ludzie do Pani. Bardzo ciekawa lektura.
Lubię Pani zamyślenie nad sobą, albo rozgorączkowanie przed premierą, albo odpowiedzi na listy, czasem dłuższe, czasem bardzo krótkie, ale jakże znaczące. Ostatnio najbardziej spodobało mi się stwierdzenie:
"Oczy w Pestce? Mąż....". Piękne, dziękuję.
Trzy tygodnie temu byliśmy w Warszawie, ja z moją małą podopieczną Manią i najmłodszym synem, który służył mi za prawą rękę. Rąk miałam zdecydowanie za mało. Mania jest niepełnosprawna, ma 2,5 roku i z powodu swoich licznych chorób jeszcze nie chodzi. Pojechaliśmy do Warszawy po łuski ortopedyczne, żeby ułatwić jej naukę chodzenia.
Za mało miałam czasu, żeby chociaż spojrzeć na Pani teatr z zewnątrz. Przyjazd pociągiem wieczorem, noc w hostelu na Wilczej, następnego dnia marsz po łuski na ulicę Oczki, której w żaden sposób nie mogłam znaleźć, potem jazda z powrotem.
Wspominam jednak tę wyprawę całkiem przyjemnie, była piękna pogoda, spotkaliśmy ciekawych ludzi, no i przywieźliśmy łuski. Zresztą nie tylko to, jakąś infekcję też, jak określiła pediatra - infekcję warszawską. Na szczęście jest już po wszystkim.
Mania w łuskach wygląda jak Forest Gump, tylko łuski nowocześniejsze, plastikowe. Ale zasuwa w nich całkiem nieźle, więc chyba spełniają swoją rolę.
Warszawa ... wielka, wysoka, głośna. Musieliśmy z synem krzyczeć do siebie, żeby się usłyszeć. Zawsze myślałam, że każde duże miasto jest wielkie i głośne, ale chyba nie. Gdańsk jest bardziej kameralny i kocham moje miasto za to. Lubię tu być.
I jeszcze jedno, lubię Białych Clownów, którzy piszą biurko przez -ó- . I lubię, kiedy duch wyprzedza ciało. Strasznie dużo tych lubię, ale to chyba dobrze.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do naszego pięknego Gdańska, może z "Białą bluzką"..?

[Krystyna Janda]

Moja Pani....serdeczności. Ciszy i małych i dużych radości. Lato będzie deszczowe i szarpane. Chciałabym żeby podczas wakacji ciało i duch były na tym samym poziomie. Ukłony.