Szanowna Pani Krystyno,
Po przeczytaniu zacytowanych przez Panią w „Dzienniku” 10-ciu punktów, dlaczego warto wyjść kulturze naprzeciw, pomyślałam sobie, że te 10 punktów to być może taki „chwyt marketingowy” dla zupełnie początkujących kulturo- od-biorców, dla takich total beginners, lub takich którzy założyli, że nigdy nie byli w teatrze lub kinie i nie będą. Nie, bo nie i już… I aby do takich dotrzeć, trzeba posłużyć się sprytem, odpowiedną strategią, czyli użyć takich argumentów, narzędzi i środków zachęty, nawet prowokacji, które do nich przemówią, trafią, przekonają. No, bo skąd taki total beginner ma wiedzieć, że obcowanie ze sztuką poszerza, na przykład, horyzonty, kształtuje wrażliwość, osobowość, odbiór świata, wpływa na nasze życie i decyzje, itd. Taki początkujący (nie śmiem go nazwać ignorantem) nie ma często o tym zielonego pojęcia. Myślę więc, że każdy sposób, który okaże się w tej kwestii skuteczny, jest sposobem trafionym, dobrym. Cel uświęca środki, jak to mówią. Bo może dzięki temu, że taki total beginners nie poodkurzał i przez to znalazł się w teatrze, odkryje być może przed sobą nowe życie, perspektywy, możliwości, pokłady wrażliwości, kultury, itd. Kto wie? Kto wie?...
Serdecznie Panią pozdrawiam
Nie tracąca nadziei – Ada Pasiniewicz