Pani Krystyno,
Po wpisie widzę, że dopadło Panią przygnębienie. Pogoda i to co się dzieje wokół.... Mnie codziennie dobijają studenci i ich stosunek do "zgłębiania wiedzy", które w ich wydaniu jest tylko "zdobywaniem papierka" i to przy możliwie najmniejszym wkładzie własnej pracy ... Smutne to i niezwykle frustrujące... No ale cóż, taka praca...
Ale może poprawi Pani humor spontaniczna recenzja, którą rozpoczynał się dzisiejszy mail od mojej przyjaciółki, która wczoraj była Pani gościem w teatrze:
Po Shirley jeszcze „cała się trzęsę”. Już dawno tak się nie rozerwałam, tak szczerze nie śmiałam, nie miałam tylu refleksji. Janda zachwycająca pod każdym względem. Na widowni praktycznie same kobiety, więc czuło się w powietrzu solidarność jajników...
Pozdrawiam najserdeczniej - A.