Pani Krystyno!
Od wielu tygodni zbieram się na odwagę żeby do Pani napisać.
Nie ma w sumie większego znaczenia skąd tyle niepewności i wahania w mojej głowie, że trwało to aż tyle czasu. Decyzja zapadła, piszę...
Kim jestem? Jestem mamą trzynastolatka, gram na rodzicielskiej scenie w pojedynkę odkąd rodzaj męski trochę zawiódł moje oczekiwania. W przyszłym roku stuknie mi 40-stka i ok. Na szczęście nie widzę w tym problemu. Parę rzeczy mi w życiu wyszło, kilku spraw nie udało się załatwić zgodnie z planem.
Czyli statystycznie chyba nie jestem wyjątkiem.
Staram się nie poddawać chociaż jak każdego z nas i mnie los chwilami potrafi nieźle docisnąć do ściany. Cóż, takie życie i nikt nie obiecywał, że będzie idealnie.
Po co zawracam Pani głowę?
Dlaczego akurat Pani?
Bo szukam pomysłu żeby nie zwariować, a Panią podziwiam.
Jestem pracownikiem korporacji. Tak się stało, tak sobie wybrałam, to konsekwencja pewnych decyzji
z przeszłości. Czy gdybym mogła cofnąć czas, to zmieniłabym zawodowo cokolwiek? Oooo tak! Ale mleko się rozlało.
Praca w reklamie, to smutna rzeczywistość. Mój kolega (nazwijmy to z branży) powiedział mi ostatnio "kochana nie jesteś sama, wszyscy tu robimy kawał dobrej, nikomu niepotrzebnej pracy..." Zabolało. Zabolało, bo nie chcę tak żyć. Bo perfekcyjnie nazwał, to co wiem od dawna.
I nadszedł ten dzień kiedy się ulało...
Nastał nowy szef!
Pracę w korporacji można wytrzymać. Można się do pewnych spraw zdystansować. Ale czy można wytrzymać kiedy szefowa dużego biura reklamy w jednym z większych wydawnictw w tym kraju, osoba która mną zarządza pisze w mailach do pracowników „żeby zająć się turystykom”, że „jesteśmy największym wydawcom w Polsce”, kiedy jest jej wszystko jedno czy mówi dzieci we mgle czy „dzieci za mgłą”. Czy można wytrzymać kiedy dla mojego przełożonego „pieniądze muszą się sfinansować”, a firma Ernst&Young, to Ernest Young?
Pani Krystyno, moja szefowa ostatnio zaprosiła mnie na statut, bo dla niej status i statut to jedno i to samo. Do tego prezes, który zapraszając pracowników na firmową Wigilię nie może powstrzymać się od śmiechu, że będą nam śpiewały niewidome dzieci z Lasek Przykłady mogę mnożyć bez końca tylko po co? Dla mnie to dno.
Mam syna, jestem odpowiedzialną matką, muszę zarabiać. Ale nie sądziłam jak bolesny jest fakt, że czas płynie, a ja mam zero satysfakcji z tego czym się zajmuję w dodatku w takim otoczeniu.
Co daje mi odskocznię? Druga strona mojego życia, Syn, marzenia, plan zmiany pracy, merdające ogony które niezmiennie zadowolone witają mnie w progu i Teatr.
Nie umiem Pani opisać jak czuję się kiedy wchodzę do Polonii czy Och’u…
Tak się stało, że akurat te dwa miejsca obrałam sobie za gabinety psychoterapii
Nie będę opisywała jak jesteście wszyscy wspaniali i jak dodajecie mi skrzydeł, bo nie znam słów które by to opisały, a nie chciałabym brzmieć jak tandetny lizus
Co dalej?
Nie będę zanudzała Pani opowieściami o tym jak to smutne dojść do takiego etapu do jakiego właśnie doszłam, bo to byłby nietakt z mojej strony i brak szacunku dla Pani. A to ostatnia rzecz o jaką chciałabym być posądzona.
Zastanawiam się od dłuższego czasu co mogę zrobić żeby nie oszaleć. Nie mogę rzucić pracy i postawić wszystkiego na jedną kartę. Jestem realistką. Ale chciałabym zadać Pani pytanie.
Czy istnieje możliwość żeby w jakiś sposób zaangażować się w pracę w Fundacji? Bez żadnego wynagrodzenia, bez żadnych oczekiwań z mojej strony. Dla mnie „terapia” dla Państwa darmowe ręce do pracy. Sprzątanie (potrafię), sprzedaż biletów (tego jeszcze nie robiłam), szukanie sponsorów (w tym mam spore doświadczenie)…
Dlaczego?
Bo to ma sens. Bo Teatr ma sens! Bo przebywanie chociaż kilka godzin w towarzystwie inteligentnych ludzi z pasją jest dla mnie nieopisanym szczęściem. Bo może bym się Państwu do czegoś przydała. Bo szukam równowagi. Bo mogę siedzieć w fotelu i narzekać, albo zapytać i działać. Wybieram działanie.
Przepraszam jeżeli Panią uraziłam moją bezpośrednią postawą, jeżeli zanudziłam. Mam nadzieję, że nie.
Poza tym podziwiam, pozytywnie zazdroszczę, trzymam kciuki za kolejne sukcesy i pozdrawiam Pani Krystyno!
MM