Pani Krystyno,
Pani wpis zbiegł się akurat z moją mailowo-papierową wojną z pewnym dostawcą TV satelitarnej...
28 lutego kończy mi się umowa. Jakiś czas temu zaczęłam być dosłownie nękana telefonicznie przez firmę, która miała dla mnie jakąś specjalną ofertę dla stałego klienta. Jako, że z internetowego profilu abonenta nie można sobie przedłużyć umowy, poprosiłam o przysłanie mi propozycji mailem. Dowiedziałam się, że mogę albo osobiście albo przez telefon, a mnie żadna z tych form nie odpowiada.
Wypowiedziałam umowę mailem z załącznikiem pdf w regulaminowym czasie. Mail dotarł, bo mi na niego odpowiedziano, załącznik też, bo od razu zaprzestano telefonów (podobno przejęła mnie Komórka Utrzymania Klienta), ale firma nie honoruje elektronicznego wypowiedzenia, tylko papierowe, które oczywiście dojdzie po regulaminowym czasie. Widać bardziej opłaca się im naciągnąć klienta na dodatkowy, podwójny abonament niż go zatrzymać, choć ma 4-letni staż i płaci w terminie...
Nie rozumiem tego wszystkiego, kiedy chcą człowieka "złowić", wcisnąć nowy samochód, gotowi nosić na rękach, od tego momentu mam wrażenie, że klienta traktuje się jak potencjalnego wroga i naciągacza, a to ja czuję, że na każdym kroku ktoś chce mnie okraść, naciągnąć, wykorzystać. Wszystkim trzeba patrzeć na ręce, nikomu nie można zaufać. Nie mam zdrowia żyć w takim świecie...
Pozdrawiam, za chwilę wybywam do Wiednia na randkę z Diego Velasquezem... Na chwilę muszę się wyłączyć od rachunków, umów, pism i tego całego oszołomstwa.
I mam już bilety na 30 marca na 32 omdlenia. Boże, jak się cieszę!
Do zobaczenia! - Alison