Moja Shirley...

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Moja Shirley...

Postprzez GrejSowa Pt, 16.12.2005 22:09

Droga Pani Krystyno

Znamy się bardzo dobrze z Shirley, ale muszę Pani coś wyznać - jak dotąd nigdy nie poznałyśmy się osobiście...no, niestety...Jest w moim życiu, jest dla mnie bardzo ważna, kocham Ją na swój sposób, a jednak zawsze coś przeszkadzało nam się spotkać...tak się jakoś dziwnie plotło, czasem jakby na przekór, jakby nie było nam dane stanąć na przeciw siebie. Przez długi czas, wracając z pracy, przejeżdżałam obok Powszechnego...o różnych porach...Zastanawiałam się, co Shirley robi w danej chwili, co mówi...czy już powiedziała to, czy tamto...słyszałam śmiech publiczności...i wciąż miałam nadzieję, że wreszcie nasze drogi się spotkają...Kiedy po wielu latach, zbyt wielu jak dla mnie, spektakl znikł z afisza, było mi bardzo smutno, byłam przygnębiona, czułam, jakby opuścił mnie ktoś bliski...ktoś, kogo bardzo potrzebowałam...I wtedy zaczęłam sobie wyrzucać, że nie dość wystaraczająco o Nią zabiegałam, starałam się, jakby mi na Niej kompletnie nie zależało, że Ją zwyczajnie zaniedbywałam i tyle...Wciąż o Niej myślałam...czułam, że czekała na mnie, ale ja nie przychodziłam...

Zarezerwowałam bilet na 17 grudnia...dzisiejszej nocy prawdopodobnie trudno mi będzie zmrużyć oczy...nie myśleć o Niej...

Czasem pracuję w soboty do południa, ale wszystkie popołudnia i wieczory mam wolne...Kiedy niedawno dowiedziałam się więc, że obowiązkowo i wyjątkowo muszę być w pracy tego dnia, pomyślałam od razu, że chyba jakieś fatum zawisło nad nami...Ale tym razem postanowiłam zawalczyć o Nią, bez względu na konsekwencje. Możliwe, że prosto z pracy będę pędzić na spotkanie z Nią...nieważne, czy taksówką, karetką pogotowia na sygnale czy policji...Muszę tam jutro być, żeby nie wiem co, muszę się z Nią zobaczyć... wytłumaczyć Jej, przeprosić Ją...wiem, że mnie zrozumie i wiem, że to jedno spotkanie absolutnie mi nie wystarczy do szczęścia...Tak, do szczęścia, bo jestem szczęśliwa jak cholera, że już jutro Ją zobaczę na własne oczy!!! Wierzę, że mi wybaczy...

Do jutra, Pani Krystyno!!! Do jutra, Shirley!!! Tym razem nie nawalę!!! Obiecuję!!!

Małgorzata M z Warszawy
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Krystyna Janda N, 18.12.2005 07:13

O Matko! No i co teraz? Jest 18 grudnia rano. Była Pani? Nie rozczarowałasie Pani ? Co za odpowiedzialność piekielna...
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja