Dziekuje Pani, Krystyno,
ze dojechala by "zagrac" na deskach Teatr Nowego w Poznaniu te nowa, starsza o 15 lat Shirley...i to jak zagrac !
Tylko Shirley jest starsza i my.
Pani jest ciagla mloda, piekna i pelna zycia. Tylko moze troche lagodniejsza niz kiedys...
Dziekuje za krotkie spotkanie w przerwie i autograf.
To bylo dla mnie wzruszajace przezycie...
Krystyna
Pozwolilam sobie tu przeniesc moj wczesniejszy post , ktory byl zatytulowany "z mieszanymi uczuciami", bo wszystko, co w nim napisalam, jest dalej aktualne :
Wysłany: Wto, 23.05.2006 21:42
Droga Pani Krystyno,
pisze ten list z mieszanymi uczuciami. Tak bardzo się cieszylam mozliwoscia zobaczenia Pani w Poznaniu i dalej się ciesze ale troche psuje mi radosc stan Pani zdrowia.A chcialam do Pani napisac, ze dzieki Forum Ogolnemu, na które zagladam prawie codziennie, poznalam wspanialych ludzi, ktorzy pomogli mi zrealizowac marzenie o zobaczeniu „Shirley Valentine” w Pani wykonaniu.
Jeszcze w piątek rano pisalam na Forum, ze nie udalo mi się dostac biletow na „Shirley” w Teatrze Nowym w Poznaniu, a już w poludnie mialam odzew od „pewnej” Marysi z Gliwic, ze ma dla mnie jeden bilet. Chcialam do Pani napisac, ze już nie mogę się doczekac spotkania w teatrze, ale zaraz po przeczytaniu Pani wpisu z 20-go maja w Dzienniku pomyslalam sobie, ze moja radosc nie jest warta Pani zdrowia.
Rozumiem, ze jezdzi Pani po kraju ze swoimi monodramami i „zdziera” glos dla nas, takich jak ja, spragnionych kontaktu z Pania i Jej talentem, widzow ale... robi to Pani również dla Polonii, swego najwiekszego dziela i marzenia.A my, Pani widzowie, choc w ten sposób, ze kupujemy bilet na Pani wystep, dokladamy do tego swoja cegielke.Można sobie pomyslec, ze to jakies „bledne kolo”...
A może jednak spojrzec na to bardziej optymistycznie i „tworczo”. Tak jak Pani to zrobila w tym samym „wpisie” do swojego Dziennika ? Jej opis przygod z GPS-em (również tej w drodze z Nowego Sacza sprzed kilku dni) nasunal mi pomysl, żeby może Pani, oszczedzajac glos, zaczela dla widzow grac pantomimiczne scenki „z zycia (wlasnego) z GPS-em w tle”. Przeciez Pani opis szamotaniny papierosowo-torebkowo-samochodowej, to gotowy scenariusz na taka scenke.A pani Jadzia (tak glos z GPS-u nazywa mój syn) na pewno w tym Pani pomoze !
Pozdrawiam Pania, Krystyno, serdecznie i czekam (mimo wszystkich skrupulow) z radoscia i niecierpliwoscia na spotkanie w Poznaniu
Krystyna