szczęśliwy tydzień w domu z ciemnym pokojem...

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

szczęśliwy tydzień w domu z ciemnym pokojem...

Postprzez MartaAnna Pn, 22.01.2007 02:28

Droga Pani Krystyno!

Obiecałam, że opiszę moje wrażenia po wtorkowych „Szczęśliwych dniach”, ale przyznam szczerze, że nie miałam chwili, żeby spokojnie usiąść w domu przy komputerze i sklecić parę zdań. Ale mam coś, myślę dobrego, na swoje usprawiedliwienie. Miałam „szczęśliwy tydzień”... Spędziłam go we wspaniałym, magicznym miejscu, gdzie ludzie uśmiechają się ciepło i życzliwie, gdzie kursuje pozytywna energia, wibracje, za dnia słychać gitarę, a wieczorami człowiek zanurza się w innym świecie, przeżywając niezliczone namiętności i ciągle nowe doznania...
Pani Krystyno, pewnie się Pani domyśliła, że piszę o Polonii :) Przez ostatni tydzień prawie codziennie umilałam sobie wieczory, oglądając „Szczęśliwe dni” i/lub „Darkroom”. To jest wspaniałe, że człowiek może każdego wieczoru wkraczać w świat, który już niby zna (bo widział spektakl), ale mimo to odkrywa za każdym razem coś nowego.
Drugie „Szczęśliwe...” okazały się dla mnie jeszcze większym przeżyciem niż pierwsze... i jeszcze trudniejszym. W ogóle zauważyłam, że, o dziwo, dorośli/dojrzali ludzie reagują na tę sztukę znacznie pogodniej, niż ci młodzi. Za mną siedziało pięć uroczych pań, które śmiały się praktycznie cały czas, a w przerwie przerzucały się tekstami Winnie i miały przy tym taką zabawę, że aż miło było popatrzeć. Każdy przeżywa po swojemu i chyba bardzo dużo zależy od tego jakie emocje wnosimy do teatru z ulicy, z życia. Ja tym razem nie płakałam tuż po spektaklu, dopiero w domu zaczęłam. A dlaczego płaczę? Chyba dlatego, że przypominają mi się moi dziadkowie... to skomplikowane... za trudne... Ale było wspaniale, Pani Krystyno, i mimo łez odnajduję coraz więcej optymizmu i piękna w tych codziennych zmaganiach Winnie i Williego. A zakończenie, kiedy najpierw Winnie „unosi się” a chwilę później pojawia się obok Williego w czarnej sukni jest po prostu magiczne. Gratuluję Państwu raz jeszcze :)
Wracając do mojego „poloniowania”, jak niektórzy określają mój entuzjazm związany z wizytami w Pani teatrze, nie wierząc, że można oglądać trzy dni z rzędu ten sam spektakl i trzeciego dnia bawić się na nim równie dobrze jak za pierwszym razem... (albo i lepiej...), zachwyciłam się w tym tygodniu również „Darkroomem”. Żałuję, że nie udało mi się go wcześniej zobaczyć, bo jest rewelacyjny. ¦wietne dialogi, prosta historia, aktorzy grają bosko, a Pani Córka i duet panów: Rafał Mohr – Jerzy Łapiński po prostu powalają.
Zabrałam ze sobą koleżankę i jak tylko mamy teraz okazję porozmawiać, przypominamy sobie kwestie, gesty i miny aktorów, śmiejąc się przy tym i wariując bez opamiętania. Dzwoni telefon, odbieram a w słuchawce słyszę „O mój wymarzony, o mój wytęskniony...” i zaczynamy śpiewać :) Pani Krystyno, jakby Pani mogła przekazać całemu zespołowi darkroomowemu gorące pozdrowienia, bo są wspaniali.
W piątek dostałam w Polonii prezent do powieszenia na ścianie ;), ale tak naprawdę, ilekroć się tam pojawię, dostaję wspaniałe prezenty – uśmiech i energię. Dzisiaj minęły dwa miesiące od mojej pierwszej wizyty w Pani teatrze, to były szczęśliwe dwa miesiące. Bardzo, bardzo za nie dziękuję, Pani i wszystkim pracującym w Polonii. Szczególnie za te uśmiechy, ciepłe i życzliwe. Dostaję taki zastrzyk, że potem zarażam nimi nie tylko znajomych ale i ludzi na ulicy. Coś wspaniałego... :)
Dziękuję i uśmiecham się do Państwa najładniej jak umiem! :)
Pozdrawiam serdecznie!

Marta Więcławska
MartaAnna
 
Posty: 509
Dołączył(a): Pt, 24.11.2006 18:31
Lokalizacja: Piastów

Postprzez Krystyna Janda Pn, 22.01.2007 13:51

Bardzo dziekujemy , wszystko przekażę, dziekuję. Serdeczności.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja