,,Słowacki wielkim poetą był", jak pisał Gombrowicz a ,,Krystna Janda wielką aktorką jest", jak powtarza lwia część społeczeństwa. Będąc młodym i dość niezależnym chce się preciw czemuś buntować. I ja też się buntowałam. Jak mogę wytłumaczyć mój bunt, i to właśnie przeciw temu drugiemu stwierdzeniu, tak totalnie odległemu od mojej rzeczywistości? Nie mogę! Czy miał on jakieś podstawy? Nie miał! A przede wszystkim czy miał jakikolwiek sens? Nie miał! Dzieki Bogu, tudzież innej sile wyższej, człowiek z wiekiem mądrzeje. Ja na szczęście też.
Był 2 kwietnia 2007 roku, były piękne okoliczności wiosennej przyrody i była Akademia Filmowa w Kinie Muranów. Było też ,,Przsłuchanie". A po nim była grupa maturzystów, która wyszła z kina kompletnie wstrząśnięta. Ta grupa nie zwracała już uwagi na wiosnę, tylko chciała coś powiedzieć. Ale co? Tak więc wszyscy stali i milczeli, a w swoim milczeniu się jednoczyli i wiedzieli, że czują to samo.
W grupie maturzystów byłam też ja. Przed seansem myślałam: ,,Dwie godziny z Jandą na ekranie...pięknie..." Po seansie natomiast najchętniej wzięłabym coś twardego i uderzyła się w głowę( w tym miejscu nastąpiło użycie eufemizmu) Jak mogłam być taką ignorantką. Wstrząśnięta filmem i urzeczona Pani kreacją zastanawiałam się, co się zmieniło. Co się we mnie zmieniło, bo przecież to nie był pierwszy film z Pani udziałem, jaki widziałam. Oglądając poprzednie byłam chyba za mała, to ,,nie był odpowiedni moment". Ostatni poniedziałek był niewątpliwie odpowiednim momentem. I teraz, co robię miesiąc przed maturą? Od dwóch dni siedzę na stronie www.krystyna janda.net i staram się, nie wiem czy to dobre słowo, naprawić soją inorancję. Na razie jest to droga, można powiedzieć, czysto teoretyczna, ale po maturze uzupełnię ją o kolejne filmy i kolejne sztuki z Pani udziałem. Tak więc dołączyłam do, jak sądzę, ogromnej rzeszy Pani fanów. Co mogę powiedzieć? Dziękuję.