Pani Krystyno byłam dziś na "Uchu, ...". Drugi raz byłam w Polonii ale pierwszy raz Panią widziałam na żywo. Przyjechałam specjalnie ze Starachowic. Dobrze, że są popołudniówki. BYła Pani wspaniała w roli Tońki. Bardzo poruszająca. Śmiech przez łzy, dużo ironii, czarnego humoru. Szczerze mówiąc, w niektórych momentach denerwował mnie i przeszkadzał mi śmiech widowni, tak jakby nie rozumieli sensu zdania, a jedynie widzieli to że jest śmieszie wykrzyczane, czy że zrobiła Pani jakś minę. Słuchanie/oglądanie bez zrozumienia... A tym bardziej wyznania były damatyczne tym większy śmiech... Zwróciła Pani na to uwagę? Ciężkie zakończenie, sprawiło że się popłakałam...
Po tym przedstawieniu chyba wejdzie (o ile jeszcze nie weszło) powiedzenie: klnie jak Janda he he.
Chciałam się z PAnią spotkać po przedstawieniu, ale nie wiedziałam jak to zrobić. Czy PAni zejdzie do foyer, czy iść do Pani? A po za tym koleżanka na mnie czekała już. Myślę, że jeszcze będzie okazja. Tylko jaki jest Pani zwyczaj po przedstawieniu? Schodzi Pani?
A tak na marginesie to bardzo przystojni i sympatyczni studenci pracują w teatrze:) CHłopak, który sprzedawał programy bardzo interesujący:)
BYłam dzisiaj u Agnieszki na Powązkach. Powązki piękne (jeśli cmentarz może być piękny) zielono, ptaki latają i spiewają. Ale u Agnieszki bardzo smutno... Grób brudny, świeczki wypalone. SPrzątnęłam trochę, o ile można posprzątać chusteczkami higienicznymi. Dawno nikt Jej nie odwiedził. JA wiem, że Pani bardzo jest zajęta, i Pani Magda i Agata też ale...
Położyłam różę, posiedziałam na kamieniu, pogadałysmy. Bardzo lubię to miejsce. Czuć Jej obecność. Agnieszka trochę się rozweseliła, bo chyba zaczęła tracić już nadzieję na czyjąś wizytę. Ciągle się o Niej mówi w tv, w gazetach, stawia pomniki, a o najważniejszym miejscu tak rzadko sobie ludzie przypominają...