Pozdrawiam serdecznie Pani Krystyno!
A co pani sadzi o tym śnie, który mnie prześladował cztery lat temu.
Otóż idę jakąś uliczką i nagle widzę przed sobą jakąś płonącą kamienicę, widzę ogień w oknach, podbiegam w panice, aby gasić i okazuje się, że we wnętrzu tego budynku wybuchają śmiechy, to znowu jakieś płacze, i uzmysławiam sobie, że to teatr, że grają jakąś fajną sztukę, którą koniecznie muszę obejrzeć, ogarnia mnie strach, że nie zdążę, że za chwile się skończy i nic z niej nie zrozumie, wbiegam w wejście, biegnę przez jakiś zaciemniony korytarz, wbiegam na główną sale, a tam! Głucha cisz, pusto, otaczają mnie kolumny i czuje smród spalenizny, chodzę po zgliszczach, wtedy myślałem, że to jakaś rzymska budowla, jakaś arena i w końcu zapomniałem o tym śnie...
Ale... I tu jest ciekawostka, ostatnio buszując po internecie natknąłem się na spektakl inspirowany przestrzenią Ruin Teatru Miejskiego w Gliwicach, zapewne zna Pani ten Teatr.
adres www.prus.art.pl/document.php?id=40
I zdębiałem, przypomniałem sobie ten sen i okazało się, że cztery sztuki, które przez ten czas napisałem są inspirowane właśnie scenografią wnętrza tego Teatru, zacząłem się nim interesować i okazało się, że w czasach swojej świetności nazywał się Viktoria, i jeszcze jedno mojej córeczce dałem na imię Wiktoria ( ma teraz prawie cztery lata).
PS: Proszę sobie Pani Krystyno wyobrazić jakby zabrzmiała sztuka pt. WYPALONA w tym Teatrze, który powoli wraca do życia...
ARKADY