Jestem w wieku pani syna i w tym roku zdawałam mature. Moja mama oczywiscie jak kazda matka strasznie ją przeżywała. Pewnego razu przeczytała w gazecie że pani dopinguje syna i powiedziała "Boże to jest jedyna normalna kobieta w tych gazetach" Bo nie wazne w jakiej gazecie pani sie udzieli i tak to bedzie najlepszy w niej fragment.
Zdawałam mature rozszerzona z historii sztuki ale oczywiscie wazniejsze dla mnie były egzaminy do szkol aktorskich. Jestem idealistka i wierzyłam -nadal wierze -że uda mi sie bez żadnych lat w Larcie i u Doroty Pomykały . Czasem jak sobie czytam np o teatrze u pana Szyfmana to myśle że tamci kandydacie mieli lepiej .Jezeli ktos sie naprawde interesował to po prostu udawało mu sie. Ostatanio na egzaminie usłyszałam że jestem zbyt charakterystyczna . Troche mnie to zdziwilo ale chwile sie zastanowiłam z mamą i doszłysmy do wniosku że tak jest.
Aktorzy starszego pokolenia i sredniego sa charakterystyczni ich sie pamieta , ale juz ci terazniejsi? Ja nie wiem nawet czy to pani Cieslik czy Cieslak wiem tylko że byla w ktoryms numerze Gali zaraz po innej tygodniowej aktorce. Czesto żaluje ze najpierw nie ma teorii . Że brak ludzi z pasja , że wiekszość tak bardzo poddaje sie rezyserom. Mówia ze tak trzeba a z drugiej strony przeciez Eichlerowna byla niepokorna ,nikogo niesłuchała a teraz jest niedoścignionym wzorem aktorstwa. Na egzamin wybrałam Pani piosenke Gume do żucia -mama mi ja wybrała . Moja mama uważa że jestem do pani podobna temperamentem ,mowia o mnie czarna Merlin ja na siebie mówie Merlin Mongoł . Uwielbiam tą piosenke ale podobno n aegzaminach jej nie lubia .
I w tym momencie budze sie z bajki . Kazdy podpowiada - co zrobic aby sie dostac i czego nie robic. Jakby nie można było po prostu być....
Wracajac z kolejnego egzaminu mysle co ja interpretuje źle ...Nie lubie udawanego płaczu ,nadmierego krzyku. Lubie odnaleźć kogos w tekscie . Na konsultacjach mi ktos powiedział że w tym co mowie jest prawda . Niestety na egzaminach sie ona nie przydaje .Wszedzie trzeba tyle pieniedzy na te kursy aktorskie ....a tak malo mlodych ludzi widze na wykladach albo na czytaniu sztuk .
Jak czytała pani sztuke Pavla Kohouta walke Marii ,było mi tak miło na sercu....wszystkie niepowodzenia dnia zniknely. PPamietam ktoregos dnia poszłam na Nore to bylo jakies 3 miesiace temu, siadam w 2 rzędzie koło starszego pana i widze obok niego panią. Mysle sobie "mama by mi zazdrościła" . Sama przyjemnosc siedzenia koło pani była czyms fajniejszym od całej Nory w Narodowym.
Nie mam zamiaru przestac walczyc o swoje idealistyczne wierzenia ze bez znajomosc i rocznych kursow ktore je daja sie da !
mam nadzieje...wole kupic ksiazke i zatopic sie wswiat teatru miedzy wojennego[/b]