Jeżeli czasem martwi się o Pani o przyszłość swoich dzieci , co z nich wyrośnie:-) to- specjalnie dla Pani- ku pokrzepieniu cytat z mojego ukochanego pisarza-historyka Jerzego Łojka:
"Claude-Prospere Jolyot de Crébillon przyszedł na świat w 1707 roku, od razu ze słynnym nazwiskiem, był bowiem synem dramaturga uznanego wówczas za największego z największych, którego wymieniano zawsze razem z trzema innymi: Corneille - Racine - Crébillon - Voltaire. W pojęciu krytyki epoki Oświecenia tych czterech tragediopisarzy wzniosło twórczość dramatyczną na wyżyny stanowiące absolut doskonałości. W połowie wieku XVIII Crebillion (ojciec) był z nich najpopularniejszy i za bluźnierstwo
uznano by wówczas przepowiednię, że w dwieście lat później na scenach pojawiać się będą jeszcze dzieł Corneille'a i Racine'a, ale o dziełach dramatycznych Woltera pamiętać się będzie tylko dlatego, że wyszły spod
pióra człowieka , który odegrał ówcześnie tak olbrzymią rolę w kształtowaniu świadomości swoich współczesnych, a potężne tragedie Crébillona będą znane tylko historykom literatury...
Stary Crébillon przez całe niemal życie przytłaczał syna ogromem swej artystycznej pozycji. Był twórcą poważnym, ukazującym w swych działach najtragiczniejsze momenty losu ludzkiego, podczas gdy swawolny jego potomek dał się szybko poznać z utworów cynicznych, libertyńskich,przedstawiających w satyrycznym zwierciadle obyczaje współczesnych i nie cofającym sie przed portretowaniem w lekko tylko zawoalowanej postaci najbardziej osławionych dam i rozpustników Paryża czy Wersalu.
Crébillon(syn) był przez całe życie zmartwieniem swego ojca. Słynny dramaturgobracał się oczywiście w tym samym świecie, co i jego marnotrawny syn, ale obyczaje tego środowiska uważał za niegodne uwiecznienia w dziele literackim.
W czasie jednego ze spotkań klubu literackiego ktoś spytał starego Crébillona:
-Które ze swych dzieł uważa pan za najlepsze?
-Pytanie jest bardzo kłopotliwe - odpowiedział dramaturg z uśmiechem -nie mogę sam ich oceniać; ale najgorsze może pan sobie obejrzeć... tam siedzi... - i wskazał ręka na syna.
Historia przytacza tę anegdotę, bowiem mało jest przykładów podobnie nietrafnej oceny. Crébillon (syn) był niewątpliwie najlepszym dziełem swego ojca i tylko dzięki temu sławny niegdyś dramaturg jest jeszcze
dzisiaj w ogóle wspominany..."
Pozdrawiam
Wielbicielka noworodków