Ostatni weekend spędziłam w dwóch teatrach..Jendego wieczoru wyszłam z fantastycznym humorem , zrobiło mi się lekko wesoło i przyjemnie bo obejrzałam piękną sztukę z piękną historią. Kolejnego wieczoru...to co zobaczyłam na scenie..jednym słowem jeden wielki chaos a w nim żadnej fabuły , sensu ani przesłania (jakiegokolwiek niestety ) Sztuka trwała prawie 3 gdzinie gdzie prawie po połowie miałam dość..po mojej mamie widziałam to samo. (co zdarza się żadko bo ona czerpie taką samą przyjemność ze sztuk jak ja) To co było atutem tej sztuki to niewątpliwie dobra obsada...cóż może to ja się nie znam natomiast nie mogłam wysiedzieć zmęczyła mnie ta sztuka..
Ale tak właściwie to po tym weekendzie odkryłam coś jeszcze..że cieszą mnie takie "dźwięki" teatru..głos który bobrzmiewa w sali..tupot na drewninej scenie..i każdy inny jaki może się dac usłyszeć..
Ha! udało się , wybieramy się na Szkołę Teatru..jak najszybciej..poczekamy nawet i do lutego..i załapiemy się do OCHU..super! A jak remont..idzie ku końcowi z tego co słyszę
Miłego dnia.