BB prasa

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

BB prasa

Postprzez nat Wt, 01.06.2010 18:38

Nowy głos "Białej bluzki"
Rozmawiał Remigiusz Grzela
2010-06-01

W piątek 4 czerwca w Och-teatrze premiera "Białej bluzki" Agnieszki Osieckiej w reżyserii Magdy Umer i w wykonaniu Krystyny Jandy. O przedstawieniu rozmawialiśmy podczas niedzielnego spotkania w Gazeta Café. Oto fragmenty rozmowy.

Obrazek
Krystyna Janda wczoraj na próbie spektaklu "Biała bluzka"

Remigiusz Grzela: Powrót do "Białej bluzki" Agnieszki Osieckiej wydawał się niemożliwy. Aż tu nagle 30 kwietnia pani Krystyna Janda napisała na swojej stronie internetowej: "Z rozpaczy postanowiłam wznowić, a raczej zrobić po latach na nowo Białą bluzkę". Dlaczego z rozpaczy?

Krystyna Janda: Mieliśmy trudną wiosnę. Duża inwestycja z Och-teatrem pozbawiła fundację rezerw finansowych, kilka nieszczęśliwych wypadków złamania nóg, zerwane ścięgna, choroby i niespodziewane niemożności wśród aktorów, w jakimś zupełnie nieprawdopodobnym nagromadzeniu, do tego długa żałoba narodowa, podczas której musieliśmy odwołać 33 spektakle. Wszystko to wywołało kryzys. Do tego, a właściwie przede wszystkim, odwołanie prób do spektaklu "Trzy razy Kalina", ponieważ jeden z aktorów wycofał się z udziału w tej produkcji, tłumacząc, że musi ratować własny teatr spowodowało, że musiałam działać szybko. Och-teatr zaczął próby "Zaświatów, czyli czy pies ma duszę" z aktorkami zaangażowanym już rok temu do "Kaliny", w stosunku do których mieliśmy zobowiązania, a ja spojrzałam na Janusza Bogackiego, który także miał pracować w "Kalinie", i uświadomiłam sobie, że to on robił aranżacje i grał lata temu w "Białej bluzce". Wszyscy mieliśmy wolny czas z powodu odwołania "Kaliny", zastanowiłam się tylko przez moment, gdzie jest Magda Umer, co robi Potem to już chwila i decyzja zapadła. Na nowo "Biała bluzka", po latach. Magda była sceptyczna, ale już na drugiej próbie powiedziała: "Jak dobrze, że byłaś zmuszona do tej decyzji".

Magda Umer: Byłam nie tyle sceptyczna, ile zaskoczona, a nawet przerażona, wiedząc, że to będzie intensywna praca, ponieważ każda praca z Krysią jest intensywna. Na szczęście obie się trochę postarzałyśmy i teraz pracuje nam się spokojniej, bez uszczerbku dla efektów. Obie jesteśmy zdumione, że się nie kłócimy i że porozumiewamy się w pół spojrzenia.

Krystyna Janda: Ten spektakl, te próby to dla nas na nowo wielkie spotkanie z Agnieszką. Przypominamy sobie wszystkie nasze wspólne momenty, tamte lata, tamtą premierę, granie Niewątpliwie dzisiaj jesteśmy dalej i rozumiemy więcej.

Magda Umer: Kiedy robiłyśmy "Białą bluzkę" w roku 1986, mimo że na przedstawienia przychodziła Agnieszka, mimo że już ją dobrze znałyśmy, nie miałyśmy pojęcia, do jakiego stopnia ten spektakl jest o niej. Teraz, z wiedzą o jej skomplikowanym, zwielokrotnionym i złożonym życiu, rozumiemy dużo więcej.

Agnieszka Osiecka powiedziała, że dużo jest w tej bohaterce z niej, ale różni je to, że Osiecka miała instynkt samozachowawczy...

Magda Umer: Nie powiedziałabym. Prowadziła siebie do zagłady. W naszym wywiadzie "Rozmowy o zmierzchu i świcie" opowiadała, że kiedyś w Bułgarii obserwowała człowieka, który się topił. Ludzie zorganizowali liny, wyciągnęli go, zrobili sztuczne oddychanie, uratowali mu życie. Mówiła: "Następnego dnia znowu widzę tego samego kretyna w tych samych falach". A przecież mówiła to o sobie. Kiedy ktoś ją z czegoś ratował, mówiła: "Człowiek człowiekowi zgotował ten los". Może jedna z Agnieszek miała instynkt samozachowawczy, ale ze cztery inne nie miały go w ogóle.

Agnieszka Osiecka powiedziała o "Białej bluzce": "Obserwowałam próby, czego nikomu nie życzę, one się zachowywały jak dwie krawcowe w furii".

Magda Umer: To prawda. Nam się wtedy wydawało, że jesteśmy już dorosłymi kobietami, nawet miałyśmy chyba jakieś dzieci, mieszkałyśmy z mężczyznami... Ja miałam lat 37, Krysia 34, byłyśmy naprawdę młode. Agnieszka nie przychodziła na wszystkie nasze próby, widziała kilka. Zakładała białą bluzkę i była tą Agnieszką o instynkcie samozachowawczym. W czasie prób nie bałyśmy się z Krysią śmieszności. Wychodziłyśmy od każdego ryzykownego pomysłu, żeby potem z niego rezygnować albo żeby właśnie zostawić.

Krystyna Janda: Zdumiewające było to, że Agnieszka patrzyła spokojnie, jak dwie takie jak my "osoby" poczynają sobie lekce z jej tekstem, i nie mówiła słowa. Tylko obserwowała, w jaki sposób, z jaką nonszalancją opowiadamy w jakimś sensie jej życie.

Magda Umer: Najpierw rozmawiałam z Agnieszką o adaptacji, potem próbowałam ją przekonać, że to powinna zagrać Krysia, a ona mówiła, że taka piękna, zdolna, wspaniała kobieta nie może zagrać wiarygodnie takiej osoby.

Była zaskoczona?

Magda Umer: Uważała, że ludzie nie uwierzą w tę bohaterkę, no ale ja wiedziałam, że uwierzą. W efekcie była szczęśliwa i zachwycona, gdyż - podobnie jak ja - uważała Krysię za największą naszą aktorkę.

Podobno ten tekst przeleżał u pani na parapecie dosyć długo.

Krystyna Janda: Myślę, że przeleżał na parapetach u wielu aktorek w Polsce, którym Agnieszka dała go do czytania. Po premierze "Białej bluzki" co chwila przychodziła jakaś aktorka i mówiła: "A u mnie to leżało ze dwa lata na parapecie". (śmiech)

Co się stało, że sięgnęła pani po ten tekst?

Krystyna Janda: Był poranek, w telewizji się nie wstępowało, w teatrze było średnio, w ogóle było wśród aktorów średnio, pomyślałam: przeczytam w końcu ten tekst, który tak długo leży. Właściwie po pierwszych trzech stronach już zadzwoniłam do Magdy i powiedziałam: "Natychmiast ci to przywożę". Właściwie wszystko stało się dlatego, że to było rano, a ja nie wiedziałam, gdzie pójść i co robić w tym specyficznym momencie historii, politycznej walki i zawodowego zawieszenia. Od razu poczułam, że Agnieszce udało się zapisać coś niezwykłego, coś, co dokładnie obrazuje stan ducha i umysłu wielu ludzi. To było wyznanie kogoś, kto po prostu nie umie żyć w takim kraju, sam nie ma ani ochoty, ani temperamentu, żeby się włączyć w tę historię aktywnie, nie radzi sobie ani w tamtej Polsce, ani z taką miłością. Poczułam w tym tekście ducha czasu, chwili no i najważniejsze, że bohaterka nie była bohaterska, a to było wtedy naprawdę oryginalne

Magda Umer: Agnieszka miała uczucie, że napisała najważniejsze dzieło swego życia. To była nowatorska forma zapisania chorych czasów widzianych przez chorą, a jednocześnie niebywale inteligentną, nadwrażliwą osobę, która w ogóle nie umiała znaleźć ratunku, bo cały czas miała pretensję do świata, że nie jest kochana, a do głowy jej nie przychodziło, że nie umie kochać. I to był tekst wyprzedzający epokę. Powiedz, Krysiu, czy przypuszczałaś, że takie będzie przyjęcie publiczności, bo ja myślałam, że zagramy z dziesięć przedstawień...

Krystyna Janda: Myślałam, że robimy ten spektakl dla przyjemności, z powodu wolnego czasu i ogólnej bryndzy. Nie przypuszczałam, że nabierze takiego znaczenia, przede wszystkim, że będzie tak akceptowany przez młodych ludzi wchodzących w życie, ludzi zwykłych, nie opozycjonistów, nie rewolucjonistów, ludzi, którzy nie chcieli się pogodzić z krajem, w jakim im przyszło żyć, z czasem, w jakim im przyszło żyć, i ograniczeniem wolności na elementarnym poziomie. Oni też nie chcieli załatwiać stempelków, kartek na mięso, pozwoleń, zezwoleń, przepustek... i mieć zezwolenia na zakup alkoholu tylko z powodu ślubu.

Magda Umer: Nie chcieli, żeby to było najważniejsze w ich życiu. Ale myślę, że postawa bohaterki tego tekstu, deklaracja Agnieszki, była wtedy bardzo odważna politycznie, bo to był czas, kiedy uważano, że albo ktoś jest po stronie czerwonej, albo po stronie opozycji. Tymczasem Elżbieta, bohaterka "Białej bluzki", jest kimś osobnym, dzikim, kimś, kto nie umiał jednoznacznie się określić, na przykład bał się wejść do opozycji i jednocześnie umiał się do tego strachu przyznać. A naprawdę było tak, że trochę było ludzi czerwonych, trochę było opozycji, ale bardzo wielu zawieszonych w tym niepojętym czasie, którzy nie wiedzieli, co czeka ich następnego dnia. Słabi. Elżbieta stała się im przez to bliska. Moim największym sukcesem była wtedy walka z cenzurą o każde zdanie, nawet o słowo. Chodziłam tam z Agnieszką. Przychodził do nas cenzor, który na przykład nie chciał puścić listy podarków dla Józefa Stalina. Agnieszka powiedziała do mnie: "To zamień go na chińskiego cesarza, bo już naprawdę nie mogę patrzeć na tego cenzora". Wtedy powiedziałam do cenzora, że tego kogoś, kto dostał podarki, nazwę Włodzimierzem Stalinem, bo Włodzimierz Stalin to postać fikcyjna. Spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział: "Dobrze, niech będzie Włodzimierz Stalin".

O czym dzisiaj opowiada "Biała bluzka"?

Magda Umer: Drugim bohaterem obok naszej Elżbiety jest czas historyczny.

Istnieją młode, inteligentne, wrażliwe osoby, jak na przykład nasze dzieci, dla których czas stanu wojennego jest tak odległy jak bitwa pod Grunwaldem. Wybrałyśmy ciekawe materiały filmowe, które dostałyśmy od Mirka Chojeckiego z NOW-ej.

Jak zmieniła się bohaterka?

Magda Umer: Wiedząc już, do jakiego stopnia jest to przedstawienie o Agnieszce, w pewnym sensie niedojrzałej, w pewnych sprawach nieodpowiedzialnej, uznałyśmy, że wciąż są na świecie takie 60-letnie dziewczyny. Jedną z nich jest bohaterka tego opowiadania. Musiałam zmienić pewne piosenki, bo na przykład w naszej starej "Białej bluzce" Krysia wchodziła i śpiewała: "Komu urodzić mam weselne dzieci, kiedy przyjdzie czas", a urodziła już, nawet zdały maturę, więc nie ma sensu tego śpiewać. Wybrałam dojrzalsze piosenki, inne, ze starego spektaklu wchodzą tylko niektóre. Mam nadzieję, że znalazłyśmy sposób na to, aby to nie było niewiarygodne.

Krystyna Janda: Historie są ciągle te same, tylko opowiadane z innej pozycji i trochę innym już głosem. Nie mam już tego jasnego, wysokiego, młodego głosu protestu bez zastanowienia. Dzisiaj "Biała bluzka" brzmi inaczej przez to, że czas zmienił wiele, a właściwie wszystko. Na szczęście.

Magda Umer: Kilka razy wykreśliłam przymiotnik "młody" albo "młoda". Ale nasza bohaterka mimo tego, co już wie, wciąż jest młoda psychicznie. Agnieszka taka była ,a i Krysia jest chorobliwie młoda psychicznie.

Krystyna Janda: I wiemy dokładnie, o czym, o kim to jest, z niuansami. Po premierze Jacek Kuroń mówił: "Błagam was, mówcie, że to jest o mnie, tak mi na tym zależy". (śmiech)

Magda Umer: Tak, dlatego że bohaterka kocha się w dysydencie.

Krystyna Janda: Teraz Jacek pojawia się na ekranie.

(pytanie z sali): Co myślą panie o "Zabawach poufnych" Osieckiej?

Magda Umer: Jestem ich wielbicielką, cudownie się je czyta. To jest poradnik, jak zdobyć mężczyznę i jak go przy sobie utrzymać, napisany przez kobietę, która nigdy nie była w stanie utrzymać przy sobie żadnego mężczyzny, a która zdobywała każdego. Agnieszka bywała często nieszczęśliwą i samotną kobietą. Dlatego tak dobrze rozumiała inne nieszczęśliwe kobiety. Potrafiła siedzieć przy stoliku w kawiarni i tak się zapatrzyć na jakąś parę cztery stoliki dalej, że już wyobrażała sobie, dlaczego ona płacze, dlaczego on krzyczy, o co chodzi w ich życiu; za dwie godziny była gotowa piosenka na temat tych nieznanych jej dwóch osób.

Agnieszka była dobrym człowiekiem i miała ogromną czułość dla ludzi i wielką wyrozumiałość. Sama siebie nazywała człowiekiem słabego charakteru, miała do siebie wiele pretensji jako do człowieka o kręgosłupie nie na tyle bohaterskim co działacze z opozycji, koledzy, za których piła wino. Rozumiała słabości innych ludzi. Chciała być zbiorową łzą i zbiorowym uśmiechem. Myślała, czy wyemigrować z Polski, jednak uznała, że tutaj jest jej miejsce nie tylko dlatego, że kocha język polski, ale także dlatego, że ten język był jej ojczyzną. Agnieszka była bez skrzydła nienawiści, o którym kiedyś pisała Wisława Szymborska. Robiła wszystko, żeby ludzi łączyć, a nie dzielić. To było podstawowe zadanie jej talentu.

Jak wyglądały ostatnie rozmowy z Agnieszką Osiecką?

Krystyna Janda: Widziałam Agnieszkę po raz ostatni na jej ostatnich urodzinach, Magda jeszcze kilkakrotnie przed śmiercią. Agnieszka zaprosiła nas do siebie, skład był taki sam jak co roku - Magda, Zuzia Łapicka, Magda Czapińska i ja. Agnieszka była w dobrej formie, przygotowała dla nas smakołyki, dokładnie to, co lubiłyśmy, ja sery z winogronami, pamiętała. Włożyła w przygotowania tego spotkania wiele wysiłku, Ona, która naprawdę nie była osobą stworzoną do robienia przyjęć. Nie wiedziałam, że się z nami żegna.

Magda Umer: Ja dostałam bezy.

Krystyna Janda: Nie wiedziałam, że Agnieszka umiera, przeczuwałyśmy tylko, że coś się dzieje.

Magda Umer: Ja wiedziałam.

Krystyna Janda: Uważała, że musimy być razem, bardzo jej na tym zależało.

Magda Umer: Obejrzałyśmy niektóre odcinki "Rozmów o zmierzchu i świcie", bo je wtedy montowałam, chciałam zdążyć pokazać jej przed śmiercią, w razie czego do autoryzacji, bo jak same wiemy, czasem się mówi coś w wywiadzie, a potem się chce, żeby tego nie publikować.

Krystyna Janda: I strasznie się wszystkie śmiałyśmy.

Magda Umer: A kiedy oglądałyśmy odcinek nagrany nad morzem, w Sopocie, Agnieszka ze cztery razy powiedziała: "Boże, jak tam jest niebiesko". A ja wiedziałam dokładnie, jaki jest jej stan. Potem widziałam się z nią jeszcze wiele razy, a także bez przerwy rozmawiałyśmy przez telefon. W ostatnich tygodniach życia nagrała na sekretarkę w telefonie piosenkę "Ach, panie, panowie" i sama ją zaśpiewała, po raz pierwszy w życiu słyszałam, jak śpiewa, i te słowa: "umierają co słabsi wśród ptaków" Dawała do zrozumienia, że odchodzi. Bardzo dzielnie umierała, bo nie chciała o tym w ogóle mówić.

Krystyna Janda: Potem dopiero zrozumiałam, że my z Magdą byłyśmy dla Agnieszki jej "Białą bluzką".

Magda Umer: Nie znałyśmy tej innej Agnieszki, o której Hania Bakuła napisała książkę. Myślę, że bardzo mądry był tytuł książki Zofii Turowskiej o niej "Agnieszki", tyle ich było. Gdyby ktoś miał robić film o Agnieszce, to powinien się zaczynać od sceny rozbitego lusterka z wieloma jej twarzami...

Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
__________________________________________________________________________________________

Krystyna Janda znów w białej bluzce, tvn warszawa
__________________________________________________________________________________________

Janda, Umer, Osiecka. Premiera nowej wersji "Białej bluzki"
Dzisiaj, 1 czerwca

Krystyna Janda i Magda Umer wracają do słynnego spektaklu "Biała bluzka" na podstawie tekstu Agnieszki Osieckiej. Próby przed premierą trwają w stołecznym Och Teatrze.

Spektakl „Biała bluzka” według opowiadania Agnieszki Osieckiej powstał w 1987 r. Reżyserem i adaptatorką tekstu była Magda Umer. W spektaklu znalazły się piosenki Agnieszki Osieckiej. Aranżacje przygotował Janusz Bogacki, który wraz z zespołem grał także w przedstawieniu.

Spektakl był opowieścią o młodej kobiecie, która nie może sobie poradzić ze sobą i z Polską lat stanu wojennego. Symboliczna biała bluzka była marzeniem i znakiem przystosowania do życia w kraju zakazów i nakazów, cenzury, opozycji, kartek na mięso, zaświadczeń z miejsca pracy, dowodów, stempelków, godziny policyjnej i więźniów politycznych. Krajem braku wolności, w którym ułańska fantazja podlewana alkoholem, miłość, przyjaźń i poczucie humoru pozwalały czuć smak życia. Życia stąd – dotąd, jak to nazywa bohaterka. „Taki czas na marnych ludzi” to sztandarowa piosenka tamtego spektaklu sprzed lat. Z czasem spektakl stał się „kultowy”, był grany w całej Polsce. Przeglądała się w nim dorastająca młodzież, która uznała, że bohaterka Osieckiej mówi, myśli i czuje jak oni.

posłuchaj rozmowy z Magdą Umer i Krystyną Jandą ( http://www.rmf24.pl/kultura/news-janda-umer-osiecka-premiera-nowej-wersji-bialej-bluzki,nId,281214 )

Dziś powrót do tamtej opowieści oznacza przedstawienie datowane znów w tamtych czasach. Przestawienie historyczne. Ale bohaterka - dziś dojrzała kobieta po przejściach - i interpretuje, i myśli odmiennie. To samo, ale w innym zabarwieniu, inaczej akcentując problemy. Spektakl opowie nowym pokoleniom, w sposób specyficzny dla Osieckiej, klimat i koloryt czasu minionego. Agnieszce Osieckiej udało się nadzwyczajnie zapisać tamten czas, w codziennych rozmowach i szczegółach, hasłach, problemach, które do dziś są czytelne i budzą stare demony.

Obrazek
próba spektaklu /fot. Katarzyna Sobiechowska-Szuchta /RMF FM

W spektaklu pojawi się część dawnych piosenek i kilka nowych, zmieniona będzie też adaptacja tekstu Osieckiej, inaczej rozłożone akcenty. Reżyserem jest znów Magda Umer, muzyką i aranżacjami zajmie się na nowo Janusz Bogacki. Bohaterkę zagra jak przed laty Krystyna Janda.

Obrazek
próba spektaklu /fot. Katarzyna Sobiechowska-Szuchta /RMF FM

Premiera "Białej bluzki" w Och Teatrze w Warszawie odbędzie się 4 czerwca.

Katarzyna Sobiechowska-Szuchta, RMF 24
__________________________________________________________________________________________

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
__________________________________________________________________________________________

Janda: Ja chcę żyć!
02.06.2010

Taki refren śpiewa bohaterka "Białej bluzki" w wykonaniu Krystyny Jandy. Po 23 latach monodram oparty na tekstach Agnieszki Osieckiej powraca na deski teatru. Co znaczy dzisiaj?

Obrazek
Więcej zdjęć: http://www.plejada.pl/14864,1,16,krystyna-janda-w-spektaklu-biala-bluzka,fotogaleria_duze.html

W najbliższy weekend na scenę warszawskiego Och Teatru po 23 latach powraca słynna „Biała bluzka” Agnieszki Osieckiej w reżyserii Magdy Umer i w wykonaniu Krystyny Jandy.

Symboliczna biała bluzka była marzeniem i znakiem przystosowań w kraju zakazów i nakazów, cenzury, kartek na mięso i na cukier oraz stempelków, dowodów i przepustek.

Czym jest „Biała bluzka” dzisiaj i co chce opowiedzieć dzisiejsza Krystyna Janda?

Dziś mój głos jest zupełnie inny, ja jestem inna. – zapewnia aktorka, która wraz z Magdą Umer do nowej „Białej bluzki” dołożyła kilka nowych piosenek i zmieniła adaptację tekstu Agnieszki Osieckiej. Nowe aranżacje muzyczne przygotował Janusz Bogacki.

Choć „Białą bluzkę” ze stanu wojennego zastąpiły dziś białe kołnierzyki, warto powrócić do tamtego czasu i przyjrzeć się rzeczywistości, która młodym pokoleniom wydaje się abstrakcyjna, a przecież tak właśnie było…

Zdaniem twórców spektaklu „Biała bluzka” dzięki geniuszowi Agnieszki Osieckiej może być żywą lekcją historii, ale nie tylko. Niesie w sobie świeże, nowe. Nie wypłowiała, ale wciąż jest śnieżnobiała…

Premiera "Białej bluzki" 4 czerwca w Och Teatrze.
http://www.plejada.pl/16,34116,news,1,1,janda-ja-chce-zyc,artykul.html
__________________________________________________________________________________________

Kolejne życie pewnej Elżbiety
Katarzyna Czarnecka 02-06-2010

Pusta scena, na niej krzesło. Siedzi na nim kobieta. I mówi, mówi, mówi. Szybko, emocjonalnie, bez ładu i składu, pozornie bez sensu.

Obrazek
Krystyna Janda śpiewa w spektaklu piosenki Agnieszki Osieckiej
autor: Jakub Ostałowski
źródło: Fotorzepa


W jej opowieści pojawiają się kartki na mięso, glony, którymi można się odżywiać, bo przecież są zdrowe, w końcu bohaterem staje się indyk – kupiony na bazarze praskim za 5000 zł. Ale ptak niedługo zajmuje pierwszoplanową pozycję. Wkrótce na jego miejsce wskakuje milicjant chcący bohaterkę wylegitymować, zatrzymać, przesłuchać. Ale i niezręczna relacja władza – obywatel szybko się zmienia. Bohaterka opowiada o spędzonych z milicjantem chwilach, wypuszczeniu na wolność indyka, który „frunął nad Targową ulicą jak po fiołkowym niebie Argentyny”. Abstrakcja staje się kompletna.

Nagle głos z offu pyta: „Czy znasz adres tego milicjanta z Targówka? Syn urzędniczki będzie miał kolegium”. To zdanie wywołuje w kobiecie furię: „Czyś ty oszalała? Ja się szmacę, żeby nie pełzać. A Ty? Chcesz zostać płazem?”.

Ten monolog, ten krzyk pierwszy raz słychać było na scenie w 1987 roku. Wtedy odbyła się premiera opartego na opowiadaniu Agnieszki Osieckiej spektaklu, który wyreżyserowała Magda Umer. Jego bohaterkę Elżbietę zagrała Krystyna Janda. Teraz panie wróciły do postaci sprzed 23 lat.

Elżbieta nadal jest szalona, nieodpowiedzialna, zagubiona, nieprzystosowana. Nadużywa alkoholu, chce nadużywać świata. I nie umie sobie poradzić z rzeczywistością – szarą, brudną i beznadziejną. Nie jest opozycjonistką-bohaterką ani konformistką z partyjną legitymacją. Jest zwykłą dziewczyną, jakich w Polsce tamtego czasu były miliony. Tyle że osobną. Jak pisała o niej Agnieszka Osiecka: „Jest w stanie żyć tylko w ogniu. Jeżeli zabawa, to szalona, jeżeli miłość, to olbrzymia, jeżeli przyszłość, to fantastyczna”.

Ale w tej nowej Elżbiecie pojawia się jeszcze inny rys. Jest już bowiem dojrzała. Po przejściach, które ją poharatały i spowodowały, że myśli, czuje i interpretuje inaczej. Więcej rozumie, więcej jest w stanie zaakceptować, wiele rzeczy odmiennie ocenić.

Powrót do tekstu tak mocno zakorzenionego w niewesołym momencie naszej historii wydaje się zadaniem karkołomnym. Ale Umer i Janda podejmują to ryzyko. Po co to m.in. robią? „Żeby opowiedzieć nowym pokoleniom, w sposób specyficzny dla Osieckiej, klimat i koloryt czasu minionego. Agnieszce Osieckiej udało się nadzwyczajnie opisać tamten czas, w codziennych rozmowach i szczegółach, hasłach, problemach, które do dziś są czytelne i budzą stare demony”. Zmieniły nieco adaptację tekstu, dodały kilka nowych piosenek, a kilka usunęły. Tchnęły w ten sposób w „Białą bluzkę” kolejne życie.

W sobotę więc za fortepianem usiądzie Janusz Bogacki, na krześle Krystyna Janda i zabiorą nas w świat Elżbiety.

„Biała bluzka”, monodram wg opowiadania Agnieszki Osieckiej, reż. Magda Umer, aranżacje Janusz Bogacki, wyk. Krystyna Janda, Och-Teatr, ul. Grójecka 65, bilety: 50 – 70 zł, rezerwacje: tel. 22 589 52 00, premiera: piątek (4.06), godz. 20, spektakle: sobota (5.06) – niedziela (6.06), wtorek (8.06) – piątek (11.06), godz. 20
Rzeczpospolita
__________________________________________________________________________________________

Kurcze, cieszy mnie oczywiście każda wzmianka prasowa dotycząca Pani, Fundacji, spektakli, ale w momencie kiedy wytworzył mi się już wewnętrzny imperatyw przekazywania Pani tej prasówki, w takich momentach jak teraz, łapię się na tym, iż zaczynam mieć 'wyrzuty sumienia', że zarzucam Panią tymi materiałami i tworzę kolejny list... I zdanie na ponad trzy linijki...
Proszę nie zwracać uwagi, że to [znowu] ode mnie ;)

Ukłony,
Natalia
w szeregu biegniesz kilka lat,
a potem - jazda w boski sad!
Avatar użytkownika
nat
 
Posty: 3038
Dołączył(a): Cz, 22.01.2009 14:19
Lokalizacja: W-wa/Poznań

Re: BB prasa

Postprzez Krystyna Janda Cz, 03.06.2010 10:28

Bardzo, bardzo dziękuję. Wkładam je od razu do archiwum i przynajmniej zostaje tam ...
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja