Pamięć żyje...

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Pamięć żyje...

Postprzez ania1323 Pt, 18.06.2010 11:08

Pani Krystyno...

niezwykle przejmujący dzisiejszy Pani wpis w dzienniku...

Dziękuję za to piękne wspomnienie o Elżbiecie Czyżewskiej i Pawle Rakowskim.
Oczywiście Panią Elżbietę pamiętam z wielu ról filmowych, w "Mężu swojej żony", "Giuseppe w Warszawie", "Wszystko na sprzedaż" czy w niezapomnianej roli Marusi w "Gdzie jest generał..". Ale i też w filmie z lat mojej młodości "Kocham kino". I wielu, wielu innych..

Tu poniżej na zdjęciu z Jerzym Turkiem, który też niedawno od nas odszedł..
Odchodzi coraz więcej wspaniałych ludzi, artystów, chyba zbliża się koniec jakiejś epoki..
Ale ważne, że pozostają w pamięci, w myślach innych ludzi, tam będą żyć zawsze..

Obrazek


Dzięki staraniom fanów, Elżbieta Czyżewska ma na niebie swoją własną, prawdziwą gwiazdę - 240371 Crux w konstelacji Krzyż Południa. Niech tam świeci swoim blaskiem wiecznie i nigdy nie zgaśnie..

Obrazek ObrazekObrazek

Obrazek
Elżbieta Czyżewska w jednej z ostatnich swoich ról, jako Iwona w filmie "Happiness" Sophie Barthes


I jeszcze wspomnienie Agnieszki Osieckiej o Elżbiecie Czyżewskiej („Agnieszki. Pejzaże z Agnieszką Osiecką” – Zofia Turowska, Prószynski i S-ka, Warszawa, 2000 ):

„Kiedy w 1958 roku Ela pojawiła się w STS-ie, wszyscy się w niej zakochaliśmy, bo była zjawiskiem niezwykłym. Duża, pyzata buzia, włosy typu siano, odrobina piegów, uroda raczej proletariacka. Obłędny biust, który doprowadzał chłopców do szaleństwa, arystokratyczne dłonie i szalenie zgrabne nogi. Jej uśmiech – najcudowniejszy, jaki widziałam w życiu. Obłędny, czarujący, pełen radości i inteligencji, a także ironii względem otaczającej rzeczywistości. Imponowało mi to, że Ela zawsze miała pomysł na życie.

Trzymałyśmy się razem jak papużki nierozłączki. Lubiłyśmy też wspólnie błaznować ze wszystkiego. Często chodziłyśmy na tańce. Przed wyjściem na parkiet Ela wypracowywała strategię działania: ‘Wybierz sobie, którego chcesz, bo mnie jest wszystko jedno’ – mówiła w garderobie, gdy próbowałyśmy sobie poprawić nasz ubogi poststalinowski makijaż. Kiedyś prowadziłyśmy we dwie ‘ironiczny tryb życia’. Malowałyśmy włosy na niebiesko, rzucałyśmy narzeczonych dla kawału (np. – obie naraz – w sylwestra, na balu w teatrzyku), jeździłyśmy do różnych miast, chowałyśmy się, kupowałyśmy tanie antyki i oddawałyśmy byle komu...
Na naszej saskokepskiej kanapie przesiedziałyśmy Bóg wie ile wieczorów, żrąc pierniczki i koniaczek i przewalając się z kąta w kąt w przekonaniu, że jesteśmy najwspanialsze, najśmieszniejsze i najpotworniejsze na świecie, że wszystko nam wolno i w ogóle zrobimy, co będziemy chciały.
Kiedy Elka zaczynała rozsznurowywać swoje wysokie trzewiczki, to znaczyło, że zostaje na noc i nie ma na to rady, będziesz się wgniatać w ścianę albo w sprężyny na wspólnym tapczanie. A ona wstanie o siódmej, pojedzie do filmu albo do znajomych, albo zrobi ci śniadanie, albo ktoś do niej przyjdzie, albo wyjedzie do Łodzi – jak będzie chciała”.



Pani Krystyno.., nawet najczarniejszy teatralny horyzont zawsze bije jasnym blaskiem. Zawsze.

Ania M.
Jeśli Bóg istnieje, wieczorami przechadza się po teatrze..
Avatar użytkownika
ania1323
 
Posty: 4381
Dołączył(a): Śr, 29.04.2009 21:05

Re: Pamięć żyje...

Postprzez Krystyna Janda So, 19.06.2010 04:38

Dziekuję. Pozdrowienia.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja