Dzień dobry Pani Krystyno!
Wszyscy dziś mówią o stadionie, ja dla odmiany o teatrze. Niedzielny, pożegnalny "Bóg" świetny, pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy, jeszcze w trakcie trwania spektaklu : Boże, ja zapomniałam, że to takie fajne było może nieco infantylnie zabrzmiało to moje wyznanie, ale to najprawdziwsza prawda . Pierwszy raz widziałam spektakl dość dawno, sama nie przypuszczalam, że aż tak dawno. Miło było na chwilę odświeżyć sobie pamięć i wrażenia . Zasmuciła mnie tylko wiadomość zasłyszana przed spektaklem o słabym zdrowiu,formie Pani Marysi, jako że jest wspaniałą aktorką i zawodowcem nie było tego widać na scenie absolutnie,w ogóle wszyscy wypadli super i Panowie z Montowni i Pan Wiktor Zborowski chyba nawet bardziej "pasował" do tej akurat roli niż widziany poprzednio Pan Piotr Machalica, ale może był po prostu inny co za beznadziejnie banalne stwierdzenie, może ja już lepiej skończę te swoje wywody .Tylko jak potem zobaczyłam, że Pani Marysia grała tej niedzieli trzy spektakle (Darkroom i dwa razy "Bóg) i jeszcze może chora to tak mnie się Jej żal zrobiło . I teraz patrzę, że coś musi być nie tak, bo spektakle odwołane, jak rzadko kiedy u Was, zmartwiłam się. Mam tylko nadzieję, że to nic poważnego, że wróci niebawem w pełni sił. Niedługo premiera . Proszę Ją serdecznie ode mnie uściskać i życzyć zdrowia i powodzenia w nowej roli. Ja jeszcze przed "Mayday" stawię się w Och- teatrze na setnej "Bialej bluzce", choć wcześniej nie miałam tego w planach ani w portfelu, ale TAKI wspaniały jubileusz, że się tak wyrażę, nie darowalabym sobie gdyby mnie nie było.Gratuluję już teraz, Pani oraz wszystkim Państwu: muzykom i realizatorom. Zostanę jeszcze na koncert AMOKu, strasznie mnie to ciekawi, fajnie że na nowej scence Ochu znalazło się miejsce nie tylko dla kabaretów, ale i dla takich kameralnych koncertów (piszę koncertów, bo wierzę, że ten nie będzie jedyny). Kończąc powoli mój list wspomnę jeszcze o dzienniku i wspaniałych ostatnich wpisach. Fantastycznie się to czyta i zgadzam się teatr naprawdę jest cudny i dla mnie (która wcześniej tylko go bardzo lubiłam) też stał się czymś ważnym w życiu, jakimś punktem odniesienia, bezpieczną przystanią, nieomal chcialoby się napisać " kimś" zamiast "czymś", ale mówię absolutnie szczerze i bez przesady,stalo się to przede wszystkim dzięki Pani i teatrowi jaki Pani stworzyła i wciąż tworzy ( oczywiscie w szerszym rozumieniu słowa teatr).
Ściskam najserdeczniej i raz jeszcze życzę zdrowia Pani Marysi
Ewa Sobkowicz