Droga Pani Krystyno,
Chwilę po piątkowym koncercie moja Ola powiedziała: "Napisz Krysi - przepraszamy za poufałość, że właśnie te anegdoty poza piosenkami są właśnie najlepsze. Opowiadania o Marlenie, Zygmuncie Hunberze i "Kobiecie zawiedzionej" są najlepsze. Spontaniczność i zabawa z publicznością wychodzi jej cudnie". I takie właśnie wynieśliśmy wrażenie z drugiego już spotkania z "Piosenkami z teatru". To był zupełnie inny koncert niż ten przed kilkoma miesiącami również w OCHu. Cóż z tego, że piosenki te same, ale za każdym razem słucha się ich inaczej i Pani wkłada w nie inne "nuty". Tym razem "Wariatka" była dla nas głos poranionej kobiety, która resztką sił próbuje coś jeszcze... Pani głos przywołał mi na myśl inną francuską gwiazdę estrady - Edith Piaf. Owszem śpiewa Pani inaczej niż Edith, ale w obu głosach czuć było rozrywane na strzępy serce, potworne osamotnienie... Potem gdy bawiła się Pani "Kobietą zawiedzioną" z naszym ulubionym "Jest fantastycznie" pialiśmy ze śmiechy nie odrywając oczu od Pani. A dziwnym zrządzeniem losu wczoraj spotkaliśmy samego "Tłumacza", który z uroczą panią spędzał wieczór w restauracji. Kiedy zaś przeszła Pani do Marleny, choć te piosenki wcale zabawne nie były, to Pani zabawa opowiadaniem o nich doprowadziła nas do łez.
Pani Krystyno,
Gratulujemy 40 Jubileuszu i nieustającej młodości! I cóż, że czasem zapomni Pani słów, co wydaje się niemożliwie piękne, bo wyobrażamy sobie, że oprócz Pani potrzeby skupienia się na tekście, jednocześnie myśli Pani zapewne o tych wielu sprawach, którymi chce się z nami podzielić. Poza tym widać jak bardzo jest Pani spontaniczna, jak czuje się Pani z nami - swoją publicznością swobodnie. W takich chwilach przychodzą mi na myśl koncerty innych ukochanych gwiazd. Bywają takie, gdzie wszystko - każde słowo, żart, gest jest w 100% wyreżyserowane. Nie ma na nich grama swobody, co bywa drażniące, ale oczywiście w niczym nie ujmuje tymże artystom - ich głosowi czy talentowi. Nie ma jednak takiego poczucia swobody, bliskości między publicznością a artystą. I bardzo, bardzo Panią prosimy - proszę nie rezygnować z tych koncertów, z takich właśnie spotkań. Są to bowiem wieczory nie tylko z wybitnym głosem, świetnym tekstem ale takie prawdziwe prywatne spotkania z Panią.
Mam do Pani jeszcze jedno pytanie - już kiedyś wspomniałem o tym i Pani odpowiedziała - ale spróbuję jeszcze raz, tak maksymalnie dyplomatycznie... Mam na myśli płytę "Janda w Trójce live". Koncerty "Piosenki z teatru" są tak rzadko, jak Pani wczoraj wspomniała, mniej więcej co pół roku. Niestety nie zawsze możemy się na nich pojawiać, a niektóre utwory przez Panią śpiewane są tak ważne, tak nam bliskie, że chcielibyśmy być z nimi nieco częściej. Sądzę, że nie tylko my... Czy jest jednak jakaś choćby najmniejsza szansa, że tamta płyta będzie kiedyś wznowiona, albo pojawił się jakieś wydanie wybranych Pani piosenek z tymi właśnie z koncertu? Proszę mi wybaczyć śmiałość, ale tak bardzo nam ich czasem brakuje...
Pozdrawiamy serdecznie i gorąco w te mroźne dni,
Ola i Jakub.