Dzień dobry Pani Krystyno!
Odrobinkę spóźnione, ale najserdeczniejsze życzenia urodzinowe dla Och Teatru. Rozpiera mnie duma i radość, bo jestem z Ochem od początku- od pierwszej popremierowej Wassy Żeleznowej 17 stycznia 2010 roku. Życzę jeszcze wielu pomyślnych lat, sal pełnych roześmianych ale i zadumanych widzów z wyjątkowymi aktorami na obu scenach- i tej dużej i małej kawiarnianej.
Ja zawsze jak tylko mogę- jestem z Wami- ostatmio genialne Upadłe anioły z rewelacyjnymi kreacjami Mai Ostaszewskiej i Magdaleny Cieleckiej. Obie Panie ukazały nadzwyczajny talent komediowy i dystans do siebie. Oglądając spektakl miało się wrażenie, że i one same świetnie się bawią i dobrze ze sobą czują. A ja nie pamiętam już kiedy tyle się śmiałam. Odstresowałam się totalnie i chyba to było mi potrzebne. Gratuluję Pani jako reżyserowi- wszystko się pięknie udało .
A wczorajszy urodzinowy wieczór dla Ochu spędziłam dla odmiany w Polonii- "Ich czworo" tak wyczekiwane przeze mnie, wielokrotnie odkładane, bo zawsze wypadało coś... I wreszcie wczoraj- udało się dotrzeć. I co tu napisać- po prostu był to spektakl
na najwyższym poziomie- klasa, klasa i jeszcze raz klasa. I taki śmiech przez łzy, zmuszający widza do myślenia, pozostawiający go z pytaniem o wartości nadrzędne-
rodzina, miłość i wreszcie to tragedia ludzi głupich, jak daleko i gdzie można w tej głupocie zajść. Chwilami tak śmieszne, że aż przerażające. I nadzwyczaj aktualne.
Panowie Jerzy Stuhr i Tomasz Kot fantastyczni w swoich rolach Męża i Kochanka ale szczególnie ujęła mnie, mogę śmiało powiedzieć, że zachwyciła ( po raz kolejny, choć w tak odmiennej roli) Sonia Bochosiewicz. Była po prostu genialna! Wielki talent!. Cieszę się ogromnie, że odnalazła się " na nowo" u Pani teatralnie i mam nadzieję, że to nie ostatnia jej rola u Pani, w teatrze w najbliższym czasie. Czuję niedosyt i jestem Jej ogromnie ciekawa. I tak cudnie się wczoraj "zgotowała". .
Kończąc powoli chciałam jeszcze podziękować Och Teatrowi za " Białą bluzkę". Może zabrzmi to zbyt patetycznie ale trudno, nie wiem gdzie bym dziś była i jaka bym była gdyby nie ten spektakl. I chyba nawet nie chcę wiedzieć. Tak wiele razy był spokojną przystanią, kołem zachwycał i wzruszał za każdym razem inaczej. I mam nadzieję że tak bedzie jeszcze przez jakiś czas... Bo gdy za oknem szaro i smutno a w myślach trudno siebie odnaleźć trzeba ratować się sztuką , ale tylko taką przez duże S- jak zawsze u Pani.
Pozdrawiam najserdeczniej i do zobaczenia
Ewa Sobkowicz