Dzień Dobry,
Piszę do Pani- Pani Krystyno bo chcę Pani podzękować za to co Pani robi dla kobiet w Polsce, jest Pani niesamowitą osobą, robi Pani wspaniałe rzeczy i zawsze bedzie Pani dla mnie wzorem.
Ostatnie wydażenia i mnie wzburzaja krew. Nie jestem w stanie pojąć do czego zmierza nasz ukochany kraj. Mam wrażenie ze Polska wlasnie robi ogromny krok w tył na tle Europy i jesli to sie nie zmieni, to cieżki los czeka tysiące kobiet w Polsce.
Boli mnie to tym bardziej, gdyż wiem jak bedą te kobiety cierpiały.
Pozwole sobie opisać moja historię: mieszkam w Londynie, od sześciu lat staramy sie z mężem o dziecko- bezskutecznie. Od dwóch lat jesteśmy pod opieką specjalistów: najpierw lekarz rodzinny, później opieka szpitalna, teraz klinika.
Cale miesiące niecierpliwego oczekiwania na kolejną wizytę. Przyczyny jako takiej nie stwierdzono, teoretycznie jestesmy zdrowi- fizycznie bo psychicznie byłam wrakiem- brak zrozumienia jak ciepi kobieta która pragnie dziecka jest czymś co boli gorzej niż nóż w sercu (niestety nie wszyscy rozunieja ze bezpłodność to choroba która obciąża psychicznie jak nowotwór). Gdybym mogła zmierzyć ile wylałam łez, ile razy miałam dość, ile razy zaniedbywałam swoje obowiazki z braku sił i ogólnej beznadziei, ile razy myslałam o najgorszym- tak, to była depresja. Na szczeście spotkałam na swojej drodze naprawde dobrą terapeutke, która mi wtedy bardzo pomogła. Dziś wiem jak bardzo boli kiedy czegos pragniemy i nie możemy mimo szczerych chęci tego otrzymać, kiedy brak empatii innych wbija nam szpilę w serce i zabiera chęć do życia.
Obecnie otrzymaliśmy zgodę na refundowane przez NHS in vitro- proszę mi wierzyć właśnie wrócila do mnie nadzieja, nadzieja ktorą odebrano mi brutalnie przez brak empatii i zrozumienia sytuacji w moim środowisku. To małe światełko w tunelu sprawia ze znów się usmiecham, że znow chce mi sie żyć. Oczywiście sama procedura nie daje mi 100% gwarancji, ale daje mi nadzieję, zrozumienie i pociechę, a to jest to czego bradzo przez te sześc lat było mi bardzo potrzebne. Już sam widok par które maja takie same problemy, które wiedza jak nas to boli- jest jak balsam. Nareszcie ktoś nas rozumie, nareszcie coś robią w tym kierunku- nie jesteśmy pozostwieni samemu sobie w tej sytuacji.
Nie wyobrażam sobie, aby kobiety w Polsce były tej nadziei pozbawione, to tak jakby zabrać im powietrze. Nasz Rząd zamierza moim zdaniem zniszczyć kobiety emocjonalnie, zniszczyć ich życie, a tym samym zniszczyć życie tysiecy rodzin w Polsce. Nie ważne czy chodzi o in vitro czy o aborcję. Kobiety maja prawo decydowć o swoim ciele i nikt nie ma prawa im narzucać czego kolwiek. Osobiście choć pragnę miec potomka ponad życie to nie wyobrazam sobie mieć obowiazku nadanego mi przez fanatyków, aby urodzić dziecko które jest zdeformowane, które nie ma szansy na przeżycie- urodzić aby meczyło sie zanim skona- "bo przecież chrzest wazniejszy"- nie wyobrażam sobie byc współwinną agonii tego dziecka i patrzeć jak umiera. Osobiście wolałabym umrzeć niz patrzeć na ogrone cierpienie i ból takiego maleństwa. Kobiety narażone na takie emocje mogą sie juz z tego zwyczajnie nie podnieść, szkoda ze nasz Rząd tego nie rozumie.
Uwazam też ze po to Bóg dal nam rozum, aby z jego dobrodziejstw korzystać, skoro medycyna jest jest owocem rozumu to grzech nie skorzystać z tego, dlatego uważam ze w Polsce in vitro i aborcja powinny być ogólno dostępne, a nie wrzucane do worka przestępczości. Każda kobieta ma prawo do szczęścia i do podejmowania własnych decyji, a chronic je powinno być naszego rządu powinnością.
Pani Krystyno jest Pani dla mnie takim Aniłem Stróżem wszystkich kobiet w Polsce, nie boi sie Pani głośno mówić o naszych kobiecych potrzebach i o bólach, walczy Pani dla nas dając nam nadzieje i siłę!
Dziękuję Pani za to z całego serca.
Pozdrawiam Sedrecznie
Dominika