przez GrejSowa Cz, 25.08.2005 14:47
Cześć HP!
Stukam w pracy, z lekka się obrobiłam więc wpadłam na chwilę. Szefa nie ma i nie będzie do co najmniej poniedziałku. Telefony, faxy i takie tam - wyłączone, okiennice pozamykane, drzwi zablokowane, tylko kompuś chodzi. Łał!! Niedawno odwiedził mnie nasz sąsiad z cukierni i zostawił całe pudło pysznych jagodzianek posypanych grubym cukrem i kruszonką - MNIAAAMMM, niby dla szefa...ale w tej sytuacji...No, wciągnęłam z biegu cztery, "trochę" wrzuciłam do torby na później, a "TROCHę" dla ¦ciany, niech sobie dziewczynisko też podje...
¦ciana, ja mam taki pomysł, może ja Ci dam od siebie wolne na trochę, tak wstępnie do poniedziałku, co?? Zdążysz się do tego czasu uaktualnić i być w miarę na bieżąco?? Niby masz urlop, a wiecznie gdzieś gnasz, nie wyrabiasz się z pisaniem..ja, jak widzisz, niestety w tym czasie nie próżnuję, i tak można bez końca...Wkurza mnie to, a nawet nudzi!! Na przykład dzisiaj rano - otwieram komputer ( na długo zanim jeszcze otworzyłam oczy!), i widzę odpowiedź na mój post sprzed kilku chyba miesięcy..nieeee, no luuudzie, tak nie można!!! Może chcesz korepetycje z zarządzania, co?? Nie po to żem te szkoły kończyła, nie po to, żebyś TY mną rządziła!! Organizacja, zarządzanie, marketingi, sryngi - to JA!!! I zobacz, jak mi doskonale idzie, skoro Ty jesteś przekonana, że to właśnie Ty rządzisz!! I o to chodzi!!
Zaskoczę Cię, ale moje panieńskie nazwisko jest najprawdziwsze szlacheckie!! Herby i te sprawy...I co??? Zatkało kakao?? Tak więc z szaconkiem, dobra??? Miarkuj!!
Odnośnie badań lingwistycznych za pomocą piwa, to aż mi się oczy uśmiechnęły!! Super sprawa!!! Mam pytanie, a wiesz coś na temat ile trzeba by wygrzmocić tego piwska, żeby zacząć mówić w języku, którego się wcześniej w ogóle nie znało...? Konkretnie chodzi mi o portugalski..Cholernie mi się podoba, a ni cholery nie rozumiem i trochę mnie to drażni czasem...Dlaczego nas wszystko omija?? To proste jak B+B=N + D - brakuje nam reklamy, czyli strony www, ot co!!
"Paranoję" słyszałam na początku lat ...kleks w Sali Kongresowej na koncercie Maanamu promującego płytę "O!", na który zaciągnął mnie że tak powiem kolega;)) W Sali Kongresowej nie ma mowy o żarciu i piciu (chyba że w ukryciu;)))pomyliłaś mnie, moja droga, z kimś innym, sorry:((((((( Może to Twój że tak powiem kolega chuchał na Ciebie czymś tam, co...? Tym mglistym, wiesz...;))
Tak, o laptopiczku HP więcej proszę, jeśli polecasz, to wszczynam poszukiwania (głównie kasy;))
W piekarniku niczego nie zamierzam Ci piec, mogę tylko od czasu do czasu zostawić Ci tam kolację..nie wkurzaj mnie tym kieszonkowym, bo niczego nie zostawię..
Boże, jak Ty znasz życie!! No, tak, przecież sama niedawno przepychałaś się z hydraulikami!!! Oczywiście spółdzielnia zastosowała chwyt marketingowo-psychologiczny, który wyjątkowo na mnie zadziałał, i okazało się, że te 2 tygodnie to zaledwie na wymianę rur w piwnicy. A gdzie 14 pięter, ja się pytam???!!!! O tym cisza!!! Bo to ma się podobno rozumieć samo przez się. Ratunku!!! Jesień mi upłynie pod znakiem rur!!!
"Mam w ramionach świat" to przecież było o Tobie, przecież Ci pisałam, czemu nie czytasz, do kogo ja piszę, co??? Faktycznie kiedyś trochę "ćwiczyłam" pływanie, trenowanie to za duże słowo..Potem chciałam to wypróbować i sobie popłynęłam za pomost, "na jezioro", a co!! No i spotkałam się z wirem...na szczęście od razu podpłynął HELP, czyli mój kolonijny wychowawca, w którym się kochałam na zabój (kiedyś o tym już pisałam, nie będę się powtarzać) i dzięki niemu żyję. Ale mu dziękowałam potem;))) A jak on dziękował, że ja mu dziękuję;)))))
Gardło w porzo, ja też antybiotykom mówię NIE, ale wtedy nie było innego wyjścia, bo wysiadły struny, poważna sprawa, cisza totalna!!! Chciałabyś, co???
Jeśli chodzi o Hamerykę i 20% vs 80%, to pragnę jedynie wyjaśnić, że jest to ogólne takie ekonomiczne prawidełko, stosujące się nie tylko do Hameryki..przepraszam za uwagę...
Wierność...no dobra, coś tam powiem, bo nie wytrzymam...przekonania, poglądy jak najbardziej można zmieniać i to nie jest zdrada, ale w sprawach podstawowych, najistotniejszych - niestety, nie, bo wtedy człowiek wyzbyłby się tożsamości, moim zdaniem. Są więc niezmienne kwestie ZASADNICZE i zmienne OKOŁOZASADNICZE. Tak myślę. Wierność w przyjaźni aż po grób, zdecydowanie TAK! Nawet po odtrąceniu i podeptaniu, to jedna z najtrudniejszych rzeczy na świecie, lekcja WYBACZANIA. Dzięki temu idę dalej, w przeciwnym razie stałabym w miejscu, a może nawet cofnęła się...Podobno nie ma przyjaźni bez wzajemności, bo jest to uczucie wzajemne, inaczej nie istnieje. W przeciwieństwie do miłości, gdzie bez wzajemności można się kochać, że hej!! Ja uważam, że przyjaźń bez wzajemności istnieje, i to jest właśnie ta przyjaźń "PO", po odtrąceniu i podeptaniu...PRAWDZIWA przyjaźń, to wierność po grób, MIMO WSZYSTKO.
A w miłości...to dla mnie najtrudniejsza sprawa...nie na teraz...może po 23 i opatrzeniu mojej wypowiedzi czerwonym kwadracikiem;)))
EmSi - dzięki za Salvadore!!!! Wybacz, ale jak ¦ciany długo nie ma, to zamiast sobie przypominać jak wygląda, wolę już się wziąć za Gary Coopery!!! Sorry!!
Ciąg dalszy nastąpi, bo muszę spadać...
Pozdrawiam Was!!!