Witam, oczywiście nie miałam nic złego na myśli ani tym bardziej mądrowania się.
Zwyczajnie podeszłam do tego w taki sposób, ze jak się nie ma pieniędzy, to się zapomina o ambicjach kim to nie chciałabym być, czy też, mam wykształcenie, jestem kimś i jako byle kto nie będę pracować.
No chyba ze pieniądze są, a tylko przydałyby się jeszcze, to można powybrzydzać.
Ja pisałam z punktu widzenia osoby która szuka pracy, bo nie ma na rachunki i do gara co włożyć, zwyczajnie życiowo, jak tysiące ludzi.
Ja już dawno zapomniałam o tym, by szukać pracy zgodnie ze swoimi ambicjami, szukam dosłownie czegokolwiek, ale oczekuję szacunku do siebie ze strony pracodawcy.
Otwarcie mówię, że umowy o dzieło, zlecenie czy oszukańcze pół etatu przy pracy na cały, mnie nie interesują.
Rozmawiałam długi czas z pewnymi kobietami, nie miały pracy, nie miały pieniędzy, za to gromadka dzieci, które mamusia bardzo kocha i liczy na to, ze miłością wykarmi.
Udzielałam sie na pewnym portalu, 2 lata pomagałam wysyłając ubrania, żywność itd. Robiłam tak dotąd, dopóki nie wpadłam z mężem na pomysł, wyszukiwania dla tych ludzi pracy.
Proponowałam wyjazd za granicę dla męża/tatusia za 7 tyś miesięcznie, praca pewna w firmie która od przynajmniej 20 lat zatrudnia. Przecież nie chodziło by wyjechać na zawsze, ale chociaż kilka miesięcy, żeby odłożyć, odbić się od dna, wyjść z długów.
Jaki efekt ? Nikt, dosłownie nikt nie był chętny.
Zeszłam z tematu, ale tylko dlatego, ze jak słyszę ze ktoś miesiącami nie może znaleźć pracy, mając 2 ręce i nogi i rozum, to mną trzęsie.
Szczególnie dotyczy to panów, bo kobietom niestety jest dużo trudniej.
Nie jestem jeszcze taka stara, mam 39 lat, ale jestem już babcią. Stąd nick.
życzę wszystkiego co najlepsze