HYDE PARK 2005

Zapisane na zawsze wątki forum.

Postprzez Trzynastka Pt, 16.09.2005 22:58

Witaj Kmaciej- rada jest jedna i tak glupio prosta. Trzeba sie zmobilizowac i przy postanowieniu trwac. Mam bardzo malo czasu, mnostwo pracy, prelekcje, spotkania, radio, wydaje biuletyn o zdrowiu, prowadze marketingowa duza grupe ludzi. Musze czytac i ciagle sie doksztalcac, nieustannie trenuje dyscypline, zeby mi sie chcialo chciec.
Warto ruszyc swoje "cztery litery" i rozumiem, jak slodko lenistwo podpowiada, zeby nie robic tego juz dzisiaj. Poltora roku temu zmienilam tryb zycia. Stwierdzilam, ze jesli mam mobilizowac innych do osiagniecia czegos wiecej w zyciu, musze sama tryskac energia. Dzieki suplementom nigdy nie choruje, ale chodzilo mi o sprawnosc fizyczna. Wprowadzilam najpierw nocne spacery, tylko tak udalo mi sie zaczac, w ciagu dnia bylam zbyt zajeta. Z reguly zaczynam je okolo 22-ej i spedzam godzine na spokojnym podsumowaniu dnia. Cudownie mnie to wycisza i dalo przedsionek do ochoty na jeszcze wiecej ruchu. Dzis nie wyobrazam sobie dnia bez aktywnosci, mam juz nawyk. Czasami dzwonia do mnie ludzie po audycji i pytaja, jak schudnac. Zapraszam wtedy na pogadanie przez telefon za chwile, kiedy ja juz wyjde na spacer, a oni zrobia to samo. Metoda malych kroczkow, a potem tyle radosci z dokonanych zmian. Sprobuj, naprawde warto!
Kiedy brakuje mi energii na prace, nowe dokonania, wowczas czytam o innych, ktorym sie chce, mimo wielu zyciowych przeszkod. To tez pomaga. Dzieki mojej pracy spotkalam niesamowitych ludzi, wlaczajac w to chorych, kalekich, z wczesniejszymi nalogami. Umieli sie dziwgnac i wykrzesac cos z zycia.
Rozmawialam niedawno z niewidoma osoba, jest masazystka. Zebyscie mogly uslyszec ilosc energii w jej glosie, chec dzialania, zrobienia czegos pozytecznego w zyciu. Zdumiewajace, a jej energia porywajaca innych.
Tyle roznych rzeczy mamy w sferze planow, precyzyjnie obmyslanych, ze szczegolami, a brakuje checi realizacji.
KMaciej, zebys wiedziala, jak mi sie nie chce dzisaj pisac, ale juz za chwile musze sie przymknac w moim biurze i zaczac. Na niedziele biuletyn bedzie gotowy, a ja bede zadowolona, ze kolejny raz poskromilam potworne lenistwo. Powodzenia!...13
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez Magnolia So, 17.09.2005 10:43

idę na spacer po żydowskiej Warszawie...
Avatar użytkownika
Magnolia
 
Posty: 3722
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 17:25
Lokalizacja: Mio Destino

Postprzez greenw So, 17.09.2005 10:57

Witam

jestem...ostatnie miesiące to była dla seria telefonów w nocy, szpitalnych korytarzy, niepewności, remontów , miłosnych zawirowań czyli życia ogólnie rzecz ujmując i mojej słabszej odporności na to wszystko
a teraz to biorę ksiązki , plecak i jadę w Góry Stołowe
zaległości wszystkie nadrobię

pozdrawiam wszystkich serdecznie

Barbra Streisand ---Memory
".....I must wait for the sunrise
I must think of a new life and
I mustn't give in
When the dawn comes
Tonight will be a memory too
And a new day will begin.
Burnt out ends of smoky days
The stale court smell of morning
A street lamp dies
Another night is over
Another day is dawning...
Touch me,
It's so easy to leave me
All alone with the memory
Of my days in the sun.
If you'll touch me,
You'll understand what happiness is
Look, a new day has begun. "
Avatar użytkownika
greenw
 
Posty: 243
Dołączył(a): N, 27.02.2005 21:14
Lokalizacja: Reading

Postprzez M.C. So, 17.09.2005 11:59

Dzien dobry, ciemny jeszcze, drogie HP.

Infantylizm jezykowy. Zdrobnienia nie raza mnie, jezeli nie sa naduzywane. Sama od czasu do czasu uzywam (mam nadzieja, ze Was nadmiernie nie irytuja ?). Do szalu doprowadzal mnie kiedys sposob w jaki zwracaly sie do klientow farmaceutki w mojej ulubionej aptece. Nie uzywaly, i nadal nie uzywaja, przyjetego tutaj zwrotu 'you-ty', nie mowily do mnie 'mam-madam-pani'. Mowily do mnie 'hon-kochaniutka'. I to nie jeden raz, na powitanie 'Jak sie masz, kochaniutka? Kazde zdanie zawierlo 'kochaniutka'.
'Kochaniutka, musisz chwile zaczekac', 'Cos ci, kochaniutka, jeszcze podac?', 'Placisz czekiem czy karta kredytowa, kochaniutka?', 'Trzymaj sie, kochaniutka'. Gdy stamtad wychodzilam, to czulam sie jakby mnie ktos utulil, poglaskal, poklepal troche wbrew mojej woli. Nie, nie zmienilam apteki, bo farmaceutki znaja sie tam na rzeczy i staraja sie by wszystko szlo sprawnie. Wiem po prostu czego sie spodziewac, zobojetnialam, pozwalam sie glaskac. Gdyby przestaly mowic 'kochaniutka', chyba byloby mi teraz troche zal, taki aptekowy folklor sie z tego zrobil. Dla zabawy licze teraz, ile razy uslysze 'kochaniutka'. Rekordowe 15 'kochaniutkich' uslyszalam gdy byly problemy z recepta.

Maciejko, dobrze, ze choc na chwile zajrzalas. U mnie jest podobnie, dzieci do szkoly/przedszkola, wiecej obowiazkow, wiekszy rozgardiasz w domu i w zyciu. Czcionki jeszcze nie znalazlam, dziekuje ze pytasz, nie jestem pewna jaka potrzebuje wersje, sprawdze i dam Ci znac. Mozna powiedziec, ze w zwiazku z rozpoczeciem roku szkolnego troche machnelam na czcionke reka.

Teremi, dziekuje za wrazenia z 'Wrozb Kumaka'. Co do taksowkarza, czy nie przyslo Ci do glowy, ze to moze byc jakis cichy a wytrwaly wielbiciel, bo 10 lat to sporo czasu...

MaSza-widok na Ogrod Saski! WOW. To tak jakbys mieszkala w Njiu Jorku i miala widok na Cetral Park, w SF i miala widok na Golden Gate, lub Barcelonie -plac Reial.

W Nowym Orleanie, tzn., wtedy gdy jeszcze nie byl zalany tez mozna spotkac takich ulicznych mimow-aktorow. Obserwowalam kiedys jednego z balkonu restauracji gdzie jedlismy obiad. To prawdziwa sztuka zastygac w tak doskonalym bezruchu, zeby upodobnic sie do rzezby. A moze oni rownoczesnie cwicza joge?

Teremi i MaSza pozwolcie, ze wtrace sie jeszcze raz do tej dyskusji o majtkach. Wydaje mi sie, ze Sciana powiedzialaby tak:
'Ganianiu bez majtek po kredensie/ogrodach mowimy zdecydowanie TAK!!! Pruderii mowimy NIE! Panialy WOLNOSC! W Azji juz dawno majtki przeszly do muzeum. Tluke Wam od lat, ze przyszlosc jest we Azji!!! Majtki zakladamy tylko wtedy gdy Grejs i ja robimy pokazowke kredensie, zeby Wam mialo co spadac, taki psychologiczny test na wysokie PH.'

Trzynastko, ciesze sie ze juz jestes. Czy sprawy biznesowe ulozyly sie pomyslnie w CA? Czy spotkalas ludzi ktorych potrzebujesz? (odnosze wrazenie, ze chyba tak, ale troche czytam miedzy wierszami?).
Dobrze jest byc znowu w domu. Moje powroty zawsze dodaja mi energii. Podoba mi sie bardzo Twoja trasa rowerowa i zdanie 'nigdy nie patrze na szczyt, wzrok kieruje tylko na krok do przodu'.

Olszyn. Zjecie Trzynastki mnie olsnilo! Juz wiem co sie z Nim stalo! Nie ma Go w Gardensach, nie ma Go w Kredensach, sprawdzone odfajkowane. Pozostaly po Nim tylko mokre slady-znaki pacyfistyczne namalowane slona, oceaniczna woda na scianach. Sciana i Grejs moze nawet chcialy Go zwerbowac do dzwigania plecakow, butelek, papierkow lakmusowych, itp. On sie w to nie dal wrobic. Pamietacie byl 'chory' -acha, udawal! Niestety wystraszyla Go rowniez perspektywa wizyty mojej i MaSzy, plus Kangurzycy. Szczerze mowiac kogo by nie wystraszyla? Nam chodzilo przeciez glownie o te oczy i wyciaganie informacji. Tak jest 'zrozumial ze taka okazja moze sie nie powtorzyc'. W obliczu wyjazdu/najazdu, Olszyn spakowal osobista walizke i udal sie na prywatne wakacje. Tam, nad oceanem moze w spokoju (wreszcie!) podczytywac dr Frojda (i nikt Mu tej ksiazki nie wyrywa) i analizowac wlasne sny (i nikt Mu sie nie wtraca).

Pozdrawiam wszystkich. Going, going, gone...czili spadam.

Ps Greenw, Ty wiesz, juz myslalam ze wyemigrowalas, uff...

Ps Magnolia, a cyfrowki nie zapomnij!
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez teremi So, 17.09.2005 17:23

Witaj HP, ale przede wszyskim MarysiuB zwana Kangurzycą wraz z bohaterem Twoich opowieści Panem...
gdzieś, kiedyś wyczytałam, że dzisiaj świętujecie swoje bycie razem na dobre i złe, w zdrowiu i chorobie, w deszczu i słońcu...
Być może świętujesz i dzisiaj tu nie wpadniesz, ale życzenia dla Was są wciąż aktualne - przecież przed Wami kolejny rok - kolejne lata i wraz z życzeniami Słońca w Waszym życiu:

"Rolą kobiety jest troszczenie sie o mężczyzn,
a rolą mężczyzny jest troszczenie się o cały świat.
Dlaczego mielibyście nie odpocząć i nie troszczyć się tylko nawzajem o siebie?"

"Żona"
...Żona wygląda przez drzwi od ogrodu,
w oczach niepokój,
a ja myślę: "Kochana, młoda",
i w sercu spokój"
(W.Broniewski)
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez MarysiaB N, 18.09.2005 02:28

Dzien dobry/dobranoc drogie HP! Jestem, a nie bylam, bo zycie intensywniejsze niz zwykle mialam i troche zabalowalam. No, winko i te sprawy. /No, kuuurcze, jak mam w takich warunkach zrzucic po zimie te trzy zbedne kilogramy?!/ Bardzo dziekuje za zyczenia. Ale macie, dziewczyny, pamiec, nie to co ja, skleroza. Mam sie z czego cieszyc, bo dobry Kangur mi sie trafil. Stad moje sily na zycie. Ale w tym roku z prezentami, to powiem Wam szczerze - cieniutko, oj cieniutko. Rozumiem, ze duzo powaznych wydatkow /w zwiazku z tym nawet nie bylo zimowego wyjazdu w cieplejsze niz Melbourne miejsce/, ale zeby tylko brylantowe kolczyki?! Niby komplet do tej kolii sprzed roku. Nooo, tlumaczyl sie dlugo i zawile. A na koniec obiecal diadem, ale w nastepnym roku. OK, smichy-chichy, a ja musze spadac, bo niedziela, sprawy, dom i do kosciola sie wybieram. Trzeba podziekowac za wspolne zycie. Podziekowania od wzruszonego do lez /smieje sie/ Kangura. Paa, bede pozniej, zdecydowanie pozniej.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez M.C. N, 18.09.2005 03:07

MarysiuB dolaczam sie do zyczen, zycze bajkowej przyszlosci dla calej rodziny. I niech Ci sie brylanty przysnia...Wprawdzie tytul obrazu Chagalla jest 'Urodziny', ale do rocznicy slubu tez pasuje, nie.
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez sonja N, 18.09.2005 07:38

Dalszej Miłosci i Wytrwałości Państwu Kangurom życzy sonia ( spóźniona).Pozdrawiam cała Rodzinke!:)
Avatar użytkownika
sonja
 
Posty: 17740
Dołączył(a): Pn, 18.04.2005 23:50
Lokalizacja: z szarości ...

Postprzez Marysia N, 18.09.2005 07:46

No to ja też, imienniczko droga! Niech Wam się szczęsci. I kochaj swego Kangura conajmniej tak, jak KJ kocha swego męża. No i ja swojego! Pozdrawiam Australię po zimie, która do nas dopiero lezie!
Avatar użytkownika
Marysia
 
Posty: 3169
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:17
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez Erica N, 18.09.2005 10:04

Witam!
Dziś do śpiewnika wpis ze szczególną dedykcją dla Marysi B. (nieśmiało rzeknę Kangurzycy) i Pana Kangura (również nieśmało...).

Krótka bajka


Jak bardzo wiele mamy lat
pod tą leszczyną. Pod tą leszczyną.
Ciągłością umęczony świat
i czyją winą? Czyją winą?

Tak w siebie zapatrzeni przekraczamy nas.
Daleko za odległość. Za odległość.
Oczom widocznie nadszedł już czas
by dojrzeć świata część zaległą.

Zobaczył nam się nagle świat:
ja ciebie widzę, a ty mnie.
Och jak niewiele mamy lat:
jak krotka bajka w długim śnie.

/muzyka Grzegorz Turnau,
słowa Ewa Lipska/
Avatar użytkownika
Erica
 
Posty: 484
Dołączył(a): Śr, 18.05.2005 19:04

Postprzez MarysiaB N, 18.09.2005 10:49

Witam! Kangurzyca na stanowisku. B.dziekuje za wszystkie serdeczne slowa, kwiatki, miski i wiersz. Miod na serce. A teraz historyjki, a moze nawet rozwazania beda. Taki mam plan. A co z tego wyjdzie, okaze sie na koncu.
M.C.! Chagall ucieszyl i zaskoczyl. Niby 'Urodziny', a namalowal moj wczorajszy dzien: A. /jak aniol/ unoszacy sie nad Kangurzyca cala w skowronkach. No i to uderzajace podobienstwo. Bo ja tez jestem taka czarna. Wiadomo - jak kazda czarna owca.
Lesmian znowu? Czyzby pod wplywem zdjecia M. Klima na dobranoc i pracujacej wyobrazni? "Pana Blyszczynskiego" znam /zaskok, co?/, ale przeczytalam dwa razy do konca, a potem fragmenty, bo naprawde ladny. Boleslaw Lesmian - mikra postura /nooo, na pewno nie wygladal jak M. Klim - smieje sie/, a takie wielkie namietnosci i burza zmyslow. Namietnosc 'roznicestwiona'. Przygarbiony czlowieczek z duzym koscistym nosem. Slawne zdanie swietnie opisujace jego wyglad: "Zajechala pusta dorozka, z ktorej wysiadl Lesmian." Mawial, ze oddalby caly talent za pare centymetrow wzrostu. Na pewno nie byl orlem, sokolem, herosem. No i co z tego? Kobiety go kochaly, z wzajemnoscia. Np. taka Dora L. - kochanka, milosc zycia, adresatka cyklu erotykow "W malinowym chrusniaku". O zonie nie wspomne. Wytrzymala w trojkacie do smierci BL. A chrusniak istnial naprawde, konkretnie w Ilzy. Tam wlasnie zrodzila sie milosc. Dla Was "W malinowym chrusniaku", oczywiscie w wykonaniu K. Jandy i M. Grechuty:

W MALINOWYM CHRUSNIAKU

W malinowym chrusniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po glowy, przez dlugie godziny
Zrywalismy przybyle tej nocy maliny.
Palce mialas na oslep skrwawione ich sokiem.

Bak zlosnik huczal basem, jakby straszyl kwiaty,
Rdzawe guzy na sloncu wygrzewal lisc chory,
Zlachmanialych pajeczyn skrzyly sie wisiory,
I szedl tylem na grzbiecie jakis zuk kosmaty.

Duszno bylo od malin, ktores szepczac, rwala,
A szept nasz tylko wowczas nacichal w ich woni,
gdym wargami wygarnial z podanej mi dloni
Owoce, przepojone wonia twego ciala.

I staly sie maliny narzedziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, ktora w calym niebie
Nie zna innych upojen, oprocz samej siebie,
I chce sie wciaz powtarzac dla wlasnej dziwoty.

I nie wiem, jak sie stalo, w ktorym okamgnieniu,
Zes dotknela mi warga spoconego czola,
Porwalem twoje dlonie - oddalas w skupieniu,
A chrusniak malinowy trwal wciaz dookola.

Laka, 1920

I jeszcze wpomnienie Jana Brzechwy o BL /byli stryjecznymi bracmi/:
"Pseudonim Leśmiana wymyślił poeta Antoni Lange, kuzyn naszych ojców.
..Leśmian pasjonował się teatrem, miał mnóstwo scenicznych pomysłów, ale tylko niewiele z nich udało mu się zrealizować, prowadził bowiem przez krótki czas teatr w Łodzi, a następnie wespół z Kazimierzem Wroczyńskim w Warszawie i i reżyserował tam sztuki Grabbego, Zeyera, Maeterlincka...
Był on ogromnie oczytany, pasjonował się teorią względności, Freudem, Bergsonem. Ale nade wszystko interesowała go biologia i folklor.
Był ogromnym wielbicielem Poego, którego znał z przekładów polskich, rosyjskich i francuskich. Zresztą sam przetłumaczył dwa tomy jego "Opowieści niezwyczajnych".
Z poetów obcych wielbił Puszkina, cenił Feta, Tiutczewa, Balmonta.. Uwielbionymi jego poetami byli Baudelaire, Rimbaud i Verlaine.
Bolesław interesował się młodą poezją polską, ale był bardzo wymagający i surowy w ocenach.. Spośród młodych poetów cenił najwyżej Tuwima i Lechonia. Nie aprobował futurystycznych wierszy Brunona Jasieńskiego...
Sytuacja materialna Leśmiana, poza krótkim okresem notariatu, była zawsze opłakana.
Leśmian był szczupły, wątły, z lekka przygarbiony. Włosy blond znacznie przerzedziły się w ostatnich latach jego życia. Miał wydatny orli nos, małe usta ozdobione jasnym wąsem, oczy niebieskie okolone jaśniejszymi jeszcze rzęsami, ręce ładne i delikatne. ..Nie dbał o elegancję, ale był zawsze starannie i schludnie ubrany.
Usposobienie miał pogodne, lubił żartować i dowcipkować, śmiał się łatwo i chętnie. ...Usposobienie miał towarzyskie, a w obcowaniu był miły i łatwy.
Nie posiadał zmysłu praktycznego, żył w świecie fantazji, budował zamki na lodzie i wierzył zawsze w zdobycie fortuny na loterii lub na ruletce. Nie był oderwany od życia, ale był całkowicie niezaradny.
Bolesław był bardzo łagodny, pełen dobroci. Ale charakter miał porywczy".
/Z ksiazki "Wspomnienia o Boleslawie Lesmianie"/.
NA-RA, wroce.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez MarysiaB N, 18.09.2005 11:28

M.C. Jeszcze o stylu infantylnym. Zdrobnienia sa jakims jego wyznacznikiem, ale nie jedynym i niekoniecznym. Styl to caloksztalt. Codziennie uzywamy najrozniejszych zdrobnien. Ale czy to od razu znaczy, ze jestesmy infantylni? Oczywiscie, ze nie. Niektore zdrobnienia zyja nawet w oderwaniu od swoich neutralnych pierwowzorow, bo maja np. mniej lub bardziej inne znaczenie i zastosowanie. Czym innym jest mloteczek w uchu, czy mlotek do wbijania gwozdzi, a jeszcze czym innym mlot pneumatyczny na Sciane. Podobnie loze/lozko/lozeczko itd., itp. Maciejko, jesli chodzi o 'nocke' i 'dzionek' to, moim zdaniem, 'dzionek' jest troche przestarzaly i uzywany zartobliwie, natomiast 'nocka' zalezy od kontekstu. No bo czy gornik informujacy zone: "Jutro mam nocke w kopalni", jest dziecinny? Ale gdyby A. powiedzial: "Ojej! Jaka ciemna nocka za oknem!", to spojrzalabym na niego uwazniej. Mysle, ze wazne jest to, co powiedzial ks.J.Twardowski kilka miesiecy temu na swoje urodziny. O roznicy miedzy slowami 'dzieciecy' i 'dziecinny'. Szczesciem jest zachowanie dzieciecej wiary i takiego postrzegania swiata, nieporozumieniem - zdziecinnienie. Jesli czytam recenzje ksiazki i jest w niej uwaga o infantylnosci stylu/tresci, to skojarzenia mam jednoznaczne: styl naiwny, przeslodzony, bez polotu, nudny, plytkosc tresci/sformulowan swiadczaca albo o niedojrzalosci, albo o brakach warsztatowych, albo o wszystkim razem autora.
A te panie w sklepie czy w aptece to chyba staraja sie byc 'milutkie', tylko nie za bardzo im wychodzi.
Ty za to, M.C., styl Sciany podrobilas bezblednie. Szacuneczek. A teraz spadam na kolacyjke i torcik, bo jestem lasuszkiem. Pa...
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez Sciana N, 18.09.2005 12:01

Moja Ulubiona Kangurzyco,

Specjalnie dla Ciebie odwazylam sie napisac z Japonii. Pozdrawiam Ciebie i A.
Milosci Wam zyczyc nie musze, bo juz ja macie - te najwieksza. Zycze Wam marzen we dwoje. Takie sa najlepsze do spelnienia. Sila w jednosci. Malzenstwo jest jednoscia we dwoje.

Sayonara
Sciana z Japonii.

PS Pozdrawiam cale HP. Grejs sie zagubila. Ktos Ja widzial?
Avatar użytkownika
Sciana
 
Posty: 5
Dołączył(a): Cz, 15.09.2005 10:31
Lokalizacja: Japonia

Postprzez MarysiaB N, 18.09.2005 12:27

Sciana, nie uwierzysz, normalnie slow mi zabraklo ze wzruszenia. Przekazalam zyczenia A. i zapytalam, co napisac. "Cos od serca". Ale co? OK. Dziekuje od serca. I zamieszczam liscik od Ciebie, bo ladny i wiem, ze sie nie obrazisz.

"Marysiu,

Serdecznie pozdrawiam z Japonii. Zwiedzilam juz Osake i Nara. Jutro jade do
Kyoto, potem Kobe, Hiroshima, Tokyo i jeden dzien nad oceanem, na plazy.
Jestem w biegu. Pedze i gnam. Caly dzien na nogach. Nie moge spac z
wrazenia. Chce zobaczyc wszystko, dotknac wszystkiego. Wszystko jest takie,
jak sobie wymarzylam. Boje sie oddychac, zeby banka mydlana nie pekla.
Kocham zycie.
Pozdrawiam."

Na Grejs tez czekam. A teraz spadam na pisanie dalszych historyjek, podjadajac przy tym torcik. Ciasto nazywa sie pavlova (pawłowa). Australijski przysmak. Rodzaj bardzo lekkiego torcika bezowego z bita smietana na wierzchu i owocami /glownie truskawki i kiwi/, nazwanego na cześć tancerki baletowej Anny Pawłowej. Nowozelandczycy uważają, że pavlova została wynaleziona w ich kraju. Spor juz historyczny.
Trzymaj sie, Sciano! Wracaj do HP. Gdzie Ci bedzie lepiej... Paa...
Ostatnio edytowano N, 18.09.2005 13:34 przez MarysiaB, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez MarysiaB N, 18.09.2005 12:32

I jeszcze historia ciasta pavlova. Wiarygodnosc pod znakiem zapytania, bo spisal ja Polak R. Antoszewski mieszkajacy w Nowej Zelandii /smieje sie/:

Dumą i jedyną chyba kontrybucją Nowej Zelandii do światowej kuchni (maoryska kuchnia nie została podjęta przez kolonistów), jest ciasto noszące nazwę od rosyjskiej baletnicy Anny Pawłowej (1881 - 1931). ¦wiatowej sławy primabalerina rosyjska całe swoje życie artystyczne spędziła w hotelach, pociągach i na statkach. Ze swoim zespołem tanecznym objeździła świat, nie pominęła też Nowej Zelandii i Australii. Była tu w r. 1926. Wizyta ta była wielkim przeżyciem artystycznym tego kraju i mówiono o niej całymi latami.. Był to pierwszy kontakt kolonistów z baletem tej klasy.
A ciasto, pavlova, rzeczywiście 'wynaleziono' w Nowej Zelandii i recepta podana została przez panie z przy kościele kongregacyjnym w Terrace w 1927. Ale wtedy nie używano jeszcze nazwy 'pawłowa'. Nazwę tę wymyślił w 1935 szef kuchni hotelu w Perth w Zachodniej Australii. W konkursie kucharskim przedstawiono receptę, która zyskała powszechne uznanie, prowadzącemu konkurs lekkość ciasta i wdzięk kojarzyła się z primabaleriną, która występowała tam w 1929 i zachwyciła publiczność tak samo jak w Nowej Zelandii. Autorką recepty była Nowozelandka, "Rewa" z Rongotai.
Tak więc wygląda na to, że pavlova wdziękiem i lekkością (o smaku nie wiadomo), przypomina Annę Pawłową, ale jej talent znalazł uznanie w światowej kulinarii dopiero w Australii dzięki pomysłowości Nowozelandki.
Ostatnio edytowano N, 18.09.2005 13:36 przez MarysiaB, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez GrejSowa N, 18.09.2005 13:18

Jestem, jestem...no, można i tak powiedzieć, że się trochę zagubiłam...uczciwy znalazca proszony o zwrot...wiadomość na miejscu, w HP lub emalią. Czeka nagroda. Szukajcie mnie...bo sama się znajdę i zgarnę nagrodę!!!

Marysiu, Przesympatyczna Uubiona Kangurzyco, czyli PUK! Dla Ciebie i Twojego A. prosto z grejsowego serca, gorące jak tropik życzenia dłuuuuuuuuugich lat w szczęściu i zdrowiu, morza radości z Waszych pociech i mnóstwo, mnóstwo wolności dla siebie nawzajem, bo wtedy zawsze będzie Was pchało ku sobie, zawsze...¦ciskam Was oboje w pasie i przesyłam ucałowania!!!

Przy okazji wpraszam się na kawałek tortu, bo za bezą od dzieciństwa PRZEPADAM!!! W każdej postaci i wszystko jedno z czym!!! Mniam!! Pycha!!!

U mnie od cholery roboty od rana do wieczora a do tego wymiana rur. Nie ma mi czego zazdraszczać. Dopiero od października będę wolniejsza. Zaczekacie???

Pozdrawiam wszystkich!!!

P.S.
¦ciana, no przecież ja kurna pod skupem stoję i czekam na Ciebie jak ta głupia. Tak się chyba umawiałyśmy, no nie? Zabyła??? Grosza japońskiego trochę mam do wydania. Oczekuję propozycji. Zainteresowana? Łap mnie na komórę. Po japońsku KO-MÓ-RA.

NA-RA!!

Twoja Grejs Yens
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez MarysiaB N, 18.09.2005 14:29

Jestem, ale mnie nie bylo, bo Kangur zabral mi kabel. Kuuurcze, cos tak czuje, ze wczorajsza sielanka ma sie ku koncowi.
Grejs, no jestes. I bardzo dobrze. Wielkie dzieki za zyczenia. Od serca, tak jak wszystkim. "¦ciskam Was oboje w pasie..." We trojke?! Tak publicznie? Na forum?! I znowu te doslownosci! A mi i tak wyobraznia pracuje. "...od października będę wolniejsza" --> oszalalas?! A kto Ci pozwoli na taki urlop od HP?
Historyjek cd. Witaj, Maciejko! Dobrze, ze wspomnialas o Dusce. Juz ponad tydzien po operacji. Mam nadzieje, ze wszystko dobrze i ze szybko wraca do zdrowia, czego Jej zycze. No, taka narkoza to rzeczywiscie niezapomniane przezycie wiekszego kalibru. Mialam trzy, a konca nie widac. Niezle jest jak wioza na sale operacyjna po 'glupim Jasiu'. ten blogostan, usmiechasz sie czule do wszystkich, pomachasz raczka: Zaraz wracam!, no ogolnie milo jest. Gorzej po przebudzeniu. Lezysz jak placek i marzysz, zeby bylo 'przed', bo masz wrazenie, ze ci dusza wyskoczy ze wszystkim. Z sali operacyjnej to pamietam taka swoja gotowosc do wspolpracy z personelem medycznym. Moglabym nawet przez chwile poasystowac, porozkladac noze, mlotki i srubokrety, a dopiero potem hyc! na stol. Raz tuz przed zasnieciem to nawet zawolalam lekarza. Podszedl, a ja: Panie doktorze, prosze mi pomoc. On: "Dobrze" i usypianko. Ale najlepszy numer jest taki, ze kiedys asystowalam przy podawaniu narkozy. Oczywiscie nie sobie. Bylo to jakos rok po naszej przeprowadzce z NZ do Australii. Piotrek /ok.3 lat/ mial zabieg w pelnym znieczuleniu. Historia taka. Zjawilismy sie w trojke rano w szpitalu. Lozko juz czekalo. Przyszla pielegniarka, posmarowala Piotrkowi reke kremem znieczulajacym, zalepila plastrem, narysowala na nim emblemat Pani Sput i zniknela. Po jakims czasie wrocila z kolezanka i zabraly/powiozly go na sale oper. No to my, Kangury, za nimi. Drzwi sie otworzyly, zamknely, a my zostalismy sami, zastygajac w oczekiwaniu pelnym nadziei. Dlugo to nie trwalo, bo za chwile wyszla do nas lekarka i zapytala, czy ktores z nas, rodzicow, nie mogloby im POMOC w uspaniu Piotrka. /Niby jak? Kolysanke mu zaspiewac?/ A ja na to jak na lato! Od razu sie zglosilam i myk! na sale. Kangur byl bez szans. A tam wszystkie kolory teczy na zespole medycznym, bo fartuchy i czapeczki mieli uszyte z materialu w kolorowe buzki znowu a'la emblemat Pani Sput. A przy tym tacy mili, jakby zbiorowo strzelili sobie po 'glupim Jasiu". Mimo ze rwalam sie do wspolpracy, nie dali mi rozwinac skrzydel, tylko postawili obok Piotrka. No to sobie milo, infantylnie rozmawialismy, glaskalam go po glowie, uspokajalam itp., czujnie obserwujac poczynania lapiduchow. A oni najpierw zaslonili mu reke, zeby sie nie stresowal widokiem igly wbijanej w to wczesniej znieczulone miejsce, a potem... Nooo, nie uwierzysz M.C.! Podeszla do nas pielegniarka z wielka butla i zaczela puszczac nad stolem operacyjnym banki mydlane! Widok, ktorego nie zapomne: Piotrus podniosl rece do gory i usilowal je zlapac, coraz wolniej, wooolniej...a po chwili juz spal. No i co wtedy? Oczywiscie - dziekujemy pani! Taka wdziecznosc! /Chociaz prawde mowiac, to wolalam nie widziec, co oni z nim pozniej robili./ Po zabiegu i przewiezieniu na sale Piotrek dostal lody i galaretke, ktore zaraz zwymiotowal. A pozniej, po poludniu wrocilismy we trojke (!) do domu, gdzie mial przez krotki czas problemy z poruszaniem sie: chodzil przy meblach, chwilami raczkowal, a mi serce bolalo. Mimo ze nie bylo zadnych powiklan, uwaza/la/m taki pospiech za przesade. A na koniec szpitalnych opowiesci nikomu nie zycze zadnych narkoz. Aaa, przy okazji. Cos tu kiedys bylo o chorowaniu rodzicow. My z Kangurem mamy takie haslo: Najgorzej jak choruja dzieci.

Ide po pavlova. Co beda sobie zalowac, nie? CDN.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez MarysiaB N, 18.09.2005 16:00

Pisze, wiec jestem. Trzynastko! B. sie ciesze, ze wrocilas. A najwazniejsze, ze szczesliwie wyladowalas. Bogu dzieki! W przeciwienstwie do MalgosiM i Strangera /wylaczylam glos wewnetrzny i pisze tylko: Wroc!/ b. lubie latac samolotami, ale za takie przygody to z gory dziekuje. Kangur lecial kiedys palacym sie samolotem na lokalnej linii Orsk-Moskwa. Pisalam kiedys: przygod u niego dostatek. Pozar pojawil sie ni z gruchy ni z pietruchy na tyle samolotu. Widac bylo walacy dym, czuc zapach palacej sie instalacji itp. atrakcje. Ruch sie zrobil na linii: kabina pilotow - tyl samolotu. Biegali stewardesa /z trudem mieszczaca sie miedzy fotelami/ i pilot z gasnica. Szybka, sprawna akcja kamandy i rach-ciach po klopocie. "Wnimanije, wnimanije! Condicjonier zagariel. Wsio budiet w pariadkie" - pilot-bohater, na pewno zasluzyl na Czerwona Gwiazde. Zachowanie A. i innych pasazerow dokladnie takie samo jak opisalas, Trzynastko: zero paniki, jestem spokojny i spokoj mnie otacza, zadnego filmu przed oczami. Opowiadanie o wycieczkach rowerowych takie ladne i sugestywne, ze przemknela mi mysl-pomysl o zakupie nowej Czajki. Mysl-chwilka.
Greenw, no cale szczescie, ze sie odezwalas. Ale jestes tajemnicza! Mam nadzieje, ze 'milosne zawirowania' - tak, 'szpitalne korytarze' - nie.
Witaj Izabello, cala i zdrowa! Ciesze sie, ze jestes. Zabalowalo sie w Krakowie, nie? Mam nadzieje, ze sodowka nie uderzyla do glowy i bedziesz zagladac do HP.
MaSza! Wydaje mi sie, ze bylysmy w tym samym garden. Dotarlam tam gleboka noca. No to co moglam zobaczyc? Tylko prety i brame ogrodzenia. A poniewaz bylo ciemno i pusto, to i zlowrogo. Twoje opowiesci o panujacym tam luksusie w ogole mnie nie zdziwily. Przypominam o 'Seksmisji'!!! Przeciez zdjecia Tolibka na scianie Kredensu /inna sprawa, ze Grejs, przekabacona albo z glodu, mogla zmyslac i majaczyc/ i opowiesci o Oceanie, ktorego nikt na oczy nie widzial, to mogla byc jedna wielka zmyla. Dziewczyny, obudzcie sie i pododawajcie fakty! Przeciez Sciana traktuje HP jak swoja posiadlosc! /Sciana, no dzieki za zyczenia, ale prawde miluje ponad wszystko./ Kiedys nawet nazwala folwarkiem! Pomyslcie o jakiejs rewolucji! /Na marginesie: na mnie, prosze nie liczyc, bo na barykady nie pojde. Tylko tak mowie, no ten, ZACZYN rewolucji robie./ MalgosiuSz! chcesz uciac temat m..., a wspominasz cos o rajstopach pod spodniami. Sama juz nie wiem... O bracie przepilowujacym rower rzeczywiscie powiedzialabym 'sto pociech'. Dziekuje /rowniez Kamilowi/ za zdjecia ulicznych aktorow-mimow. Rozowosci - super! Szczegolnie przypadla mi do gustu suknia obszyta rozami. W Sydney na nabrzezu niedaleko Opera House jest dwoch takich artystow: Charlie Chaplin i Statua Wolnosci. "Wal jak w dym /tak to sie mowilo?/" --> a coz to za uwaga? Ze niby taka prehistoria ze mnie...? OK. Pamietam 'wal jak w dym'. To na pewno bylo przed 'komy'. Za pokazanie skrzynki b. dziekuje.
Erica! Piosenka pieeekna. Przyszla od razu z melodia i nastrojem. Chcialabym byc dla kogos zawsze Jesienna Dziewczyna. Kilka razy pisalam, ze moja ulubiona pora roku w Melbourne jest jesien, ktora wyglada tak jak poczatek wrzesnia w tym roku w Polsce - b. cieplo i sucho. Tak ogolnie jest wtedy zielono, tylko czasami wjezdza sie w droge wysadzana europejskimi drzewami, gdzie kolorowe liscie szybuja w promieniach slonca. Cudnie! Kasztanowcow tu nigdy nie widzialam. Biedne moje dzieci z dziecinstwem bez ludzikow i zwierzatek z kasztanow. Polskie jesienne szarugi i zacinajacy wiatr, czyli tutejsza zima, to zdecydowanie nie dla mnie.
Teremi! Jesienny Pan jak najbardziej na miejscu. Idealna para z Jesienna Dziewczyna.
Witam Malinowa pestke w niskich progach HP. I od razu ze zdjeciami. Jak milo! Wroci Sciana, to moze poczestuje zielona herbata. Na sake bym nie liczyla.
MalgosiuM! Ty nam tu nie wstawiaj poezji rurowej, tylko dawaj jakis tekst l.-k. do wymiany pogladow. Przeciez wszyscy wiedza, ze nie tylko konsumujesz piwko w autobusie. Bo mam wrazenie, ze forum zapada w sen zimowy. No wlasnie! Na koniec powiem Wam jedno: przestancie z tymi jesiennymi nastrojami/smetkami. Ledwo przezylam swoja zime, musialam chowac sie po pubach, a teraz to samo mam przechodzic w HP?! W zyciu kangura! Wszystkich serdecznie pozdrawiam. Spadam na zasluzony odpoczynek. Pa...
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez GrejSowa N, 18.09.2005 16:25

MarysiuB, pij dalej, kochana, lubię jak sobie coś łykniesz ;-))) Pij i pisz, ja leżę ze śmiechu...co ja mówię - WYJę!!! Dziękuję za wszystkie miłe słowa...Wiesz co Ci powiem..? Jutro o 7.30 hydraulicy ZAJMUJĄ mi kuchnię...Chyba dam sobie z tej okazji w rurę, bo inaczej tego nie przeżyję...W piątek byli i narysowali mi na glazurze gdzie będą kuć, KaPeWu??!! Po tym, to jak nic będę leszko-kołakowska...jak nic...czekaj więc cierpliwie...

Idę się przejść...żółty jesienny lyść, tyle mi opowiedział, dałaś mi go bez słów, jednak on dobrze wiedział...jesień wszystko odmienia, niesie smutek i łzy, lecz zawdzięczam jesieni, że kiedyś kwityły bzy...la la la la la la la, la la la la la la, la la la la la la, la la la la la....

NA-RA

P.S.
Pozdro dla wszystkich!!!
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Trzynastka N, 18.09.2005 16:42

MarysiuB!

Spoznione, serdeczne zyczenia:
blasku w oczach dla Was obydwojga, takiego, wiesz, co to spojrzenie i iskra przeleci.
Niech to trwa nieustannie, nigdy nie zbladnie, a obserwujacy, niech sie wiecznie zastanawiaja i Was pytaja:
JAK SIE TO W DZISIEJSZYCH CZASACH ROBI?

W zalaczniku kwiaty, w minimalnym oddaleniu, ale przeciez razem, bardzo razem, pijace te same soki, polaczone, splatane, no wiesz.... samo zycie.

Zmykam, rower czeka opuszczony i widze go z okna, ale ja jeszcze splodzic musze trzy zdrowotne strony. Moze zdaze.
Balujcie, ja weekend zaczne jutro. Najlepszego...13
P.S. Zapomnialam, u mnie tez swieto w rodzinie:
Mlodszy syn przyniosl dumnie pierwszy czek z pracy (ma lat 16).
Starszy napisal i nagral ze swoim zepolem wzruszajaca piosenke. Tekst o " wolanie, pokaz mi, na czym naprawde polega zycie" . O tym potem, slucham nieustannie, poznajac swoje dorastajace dziecko. Pa! Gonie!
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Archiwum



cron