polskie lęki

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

polskie lęki

Postprzez Elizeusz Plichta Pt, 16.06.2006 13:20

Witam gorąco!

Ze słowem lęk, a ściślej lęki kojarzyć mi się będzie zawsze poniższe zdarzenie.

Lata 80-te, miejsce akcji: Katowice. Po koncercie Ryśka Riedela z Dżemem nie mogło się wydarzyć nic innego jak prywatka u koleżanek, które pomieszkiwały na bardzo tolerancyjnej stancji.

Ledwo wyszliśmy ze Spodka koleżanka Grażyna poinformowała nas, że ma lęki. Grażynka to nie była taka sobie ot koleżanka. To było (jest nadal) bóstwo. Przepięknej i delikatnej urody blondynka o najwspanialszym i najbardziej uroczym uśmiechu na świecie ( taka z aurą Krystyny Jandy). Poza tym Grażyna słynęła z niesamowitego poczucia humoru i była gotowa zawsze do wszelakiego rodzaju szaleństw. Kochaliśmy się w niej wszyscy: chłopcy i dziewczyny. Tak jak Marianne Faithfull w Londynie, Nico w Nowym Jorku tak w Katowicach królowala Grażyna.

Imprezy u niej na stancji byly najbarwniejsze i najweselsze. Dlatego po koncercie całe towarzystwo bez żadnego ustalania udało się w znanym wszystkim kierunku. Grażyna płakała i mówiła, że ma te lęki. Oczywiście wszyscy traktowaliśmy to z przymrużeniem oka, bo ona zawsze coś wymyślała. Więc każdy ją pocieszał jak mógł, a im bardziej się ktoś starał, tym żałośniej Grażyna kwiliła. Grupa jednak była nastawiona na imprezę i lęki Grażyny były problemem zupełnie ignorowanym.

Po drodze musieliśmy dokonać zakupów w jedynym czynnym przybytku Dionizosa, w nocnym na ul. Kościuszki. W takich sytuacjach zawsze pierwsze skrzypce grała Grażyna. Bo nawet jeśli nic w sklepie nie było to Grażyna zawsze dostawała – ot, pięknym w życiu łatwiej. Problemem okazała się jednak zapłakana Grażyna, która organizowała zrzutkę pieniędzy. Płakała, mówiła, że ma lęki, i że ciągle jest mało pieniędzy. Byliśmy tak zdesperowani tym widokiem, że nawet wysupłałem żelazną rezerwę przeznaczoną na bilet autobusowy (dojeżdżałem do szkoły 40 km). Wszyscy oddaliśmy ostatni grosz, a Grażyna dokonała zakupu. To byla jakaś koszmarna ilość alkoholu. Jak to zobaczyłem to pomyślałem sobie, że to bedzie ostatatnia wie...impreza.

Stancja to była wyjątkowa. Głośna muzyka do rana, królowała Kora z Maanamem, Ewa Demarczyk, Edith Piaff, Floydzi, Republika. Sąsiedzi się nie skarżyli ( działał czar Grażyny). Nocne Polaków rozmowy, tańce, wspólne przygotowywanie zakąsek, alkohol, plany na studia, ot życie 19 latków.

Rano swieża kawa i moja zatroskana mina. „Grażynko, jak się czujesz...wszystko w porządku, co to były za lęki?”...
A Grażynka z najpiękniejszym uśmiechem świata mówi:
- już nic, wiesz, wczoraj miałam lęki, że nam wódki nie wystarczy.
Jak jej można było nie kochać?

Najserdeczniej pozdrawiam.
Elik Plichta
Avatar użytkownika
Elizeusz Plichta
 
Posty: 5
Dołączył(a): Wt, 20.09.2005 14:58
Lokalizacja: Darmstadt

Postprzez Krystyna Janda So, 17.06.2006 05:16

No cudnie. Dziekuję serdecznie ale mnie są potrzebne prawdziwe lęki. Pozdroweinia dla Pana i znajomych.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja