Część II.
Po zniewalających chwilach w Teatrze Piny Bausch, wybrałam się na spotkanie kolejnych teatralnych przeżyć do Siegburga. A dokładniej do szkoły teatralnej przy Studiobuehne w Siegburgu.
To jest właśnie ta niezwykła niespodzianka w mojej niemieckiej podróży!
fot. Anna Mrożek, Studiobuehne Siegburg, Niemcy, styczeń 2011
fot. Anna Mrożek, Studiobuehne Siegburg, Niemcy, styczeń 2011
Miejsce to zapisało się w mojej pamięci wyjątkowymi wspomnieniami.
„Oddech teatralny” przyjmuje tak wiele różnorodnych postaci, jest często zniewalający nie tylko wonią desek teatru, ale potrafi również wypełnić płuca oddechem "przeszłości" i zaskakującym z nią spotkaniem.
A gdy jeszcze ten powiew ma polskie imię, w człowieku rodzi się radość i duma z pięknej narodowej tradycji teatralnej, którą można i trzeba chwalić na całym świecie!
Pani Krystyno, Pani strona internetowa jest nie tylko platformą do wymiany doświadczeń, jest również miejscem gdzie poznają się ludzie różnych profesji i dróg życiowych, których łączy niezmiennie miłość do Pani i „morze” wspólnych zainteresowań.
W taki właśnie sposób poznałam wielu ludzi, w tym Macieja Łysakowskiego.
Wybierając się do Niemiec, skontaktowałam się z Nim, a on zaprosił mnie na zajęcia metody Grotowskiego do szkoły teatralnej, w której naucza.
W moich teatralnych poszukiwaniach naturalną koleją rzeczy zainteresowałam się Jerzym Grotowskim. Niesłychane, że niedawno podczas zupełnie niezobowiązującej rozmowy z moimi rodzicami, okazało się, ze byli oni kiedyś częstymi widzami na spektaklach Jerzego Grotowskiego.
To oczywiście były czasy lat 60’tych we Wrocławiu. Moi rodzice studiowali tam, a wieczory w ”teatrze na piętrze” jak to wówczas nazywali (bo Teatr „Laboratorium” Grotowskiego mieścił się na I piętrze starej kamienicy na starówce wrocławskiej), albo "teatrem 13 rzędów", na które cudem było można zdobyć bilety, wspominają z wielkim sentymentem. Przybiegała tam młodzież tłumami, by móc choć przez chwilę zetknąć się z teatrem, który był zupełnie różny od teatru konwencjonalnego. Aktorzy zachwycali widzów swoją niezwykłą sprawnością ruchowa i głosową, pokazując odmienne oblicze teatru.
Rodzice wspominają szczególnie "Księcia niezłomnego" i niezwykłą atmosferę panującą na widowni i wśród aktorów w trakcie tego spektaklu.
fot. Zygmunt Samosiuk, "Książę Niezłomny" Jerzy Grotowski, Teatr Laboratorium
"Książę Niezłomny" Jerzy Grotowski, Teatr Laboratorium, 1960r.
I tak oto po latach od tamtych przeżyć moich rodziców, nieoczekiwanie dla mnie, trafiłam z Wuppertalu do Siegburga, gdzie mogłam od podszewki zobaczyć, jak Jerzy Grotowski pracował z aktorami i na czym tak naprawdę polegał fenomen metod jego pracy.
Uczestniczyłam jako obserwator w 5 godzinnym treningu młodych adeptów aktorstwa.
Zdumiało mnie, jak bardzo intensywny może być trening aktora, zajmujący się bardzo szczegółowo kształtowaniem jego ciała i głosu.
Największe wrażenie zrobiły na mnie tzw. ćwiczenia głosowe metodą Grotowskiego.
Przyznam, że nie miałam pojęcia, że poprzez np. odpowiednią intonację głosu można dokonać lotu samolotem w przestworzach, stojąc twardo na ziemi, albo „odbijając głosem” piłeczkę istniejącą tylko w wyobraźni aktora, "torować sobie drogę przez tunel wypełniony morzem takich piłeczek".
A już improwizacja w oparciu o elementy plastyczne odkryła przede mną zupełnie nowe aspekty pojmowania sztuki i warsztatu aktora.
fot. Anna Mrożek, Trening Metodą Grotowskiego, Maciej Marek Łysakowski podczas pracy ze studentami szkoły teatralnej, Studiobuehne Siegburg, Niemcy, styczeń 2011r.
fot. Anna Mrożek, Trening Metodą Grotowskiego, Maciej Marek Łysakowski podczas pracy ze studentami szkoły teatralnej, Studiobuehne Siegburg, Niemcy, styczeń 2011r.
fot. Anna Mrożek, Trening Metodą Grotowskiego, Maciej Marek Łysakowski podczas pracy ze studentami szkoły teatralnej, Studiobuehne Siegburg, Niemcy, styczeń 2011r.
fot. Anna Mrożek, Trening Metodą Grotowskiego, Maciej Marek Łysakowski podczas pracy ze studentami szkoły teatralnej, Studiobuehne Siegburg, Niemcy, styczeń 2011r.
fot. Anna Mrożek, Trening Metodą Grotowskiego, Maciej Marek Łysakowski podczas pracy ze studentami szkoły teatralnej, Studiobuehne Siegburg, Niemcy, styczeń 2011r.
fot. Anna Mrożek, Trening Metodą Grotowskiego, Maciej Marek Łysakowski podczas pracy ze studentami szkoły teatralnej, Studiobuehne Siegburg, Niemcy, styczeń 2011r.
Czytanie opracowań książkowych, artykułów, słuchając wspomnień i opowieści o „teatrze ubogim” Grotowskiego, a ujrzenie na żywo metod jego pracy i efektów, które dają niezwykłe ćwiczenia i improwizowane sytuacje, było dla mnie urzeczywistnieniem wyobrażeń i wyjątkową okazją, by „poczuć” je w pewnym sensie na własnej skórze.
Wrażenia z treningu aktorskiego metodą Grotowskiego, prowadzonego przez Macieja Łysakowskiego w Siegburgu, długo pozostaną w mojej pamięci. Przede wszystkim przyczyniły się niesłychanie do wzbogacenia wiedzy, przeżyć i zachwytów w cudownie rozwijającej się mojej pasji teatralnej.
Kochana Pani Krystyno, już czas zakończyć ten długi list.
Wie Pani, że mogłabym pisać jeszcze godzinami, bo teatr dla mnie jest jak niewyczerpany ocean życia, jak nieograniczony wszechświat, który nieprzerwanie odkrywa przede mną kolejne obszary niezgłębionych jeszcze uczuć. Kiedyś pokazała mi Pani wspaniały Teatralny Świat, a dziś ja pragnę (jak ten uczeń swojemu mistrzowi) oddać Pani choć cząstkę moich uczuć towarzyszących niekończącemu się jego odkrywaniu.
Czy to w ogóle jest możliwe, żeby w przeciągu niecałych dwóch lat przeżyć taki ogrom wspaniałych rzeczy i tak zaskakująco zmienić swoje życie?
Także, Pani Krystyno, powtórzę, że czas jest pojęciem absolutnie względnym!
Już nie mierzę go opadającymi kartkami z kalendarza, tylko miarą własnych doświadczeń i ogromem niezwykłych, pięknych i szczęśliwych chwil, które wciąż czekają na ich odkrycie..
Wszystkiego, co najlepsze! Czekam z niecierpliwością na „32 Omdlenia” – aż mdleję, czytając o czym będzie ten spektakl, a przede wszystkim jaka wspaniała artystyczna trójka w nim zagra!!! Przyjadę do Was najszybciej, jak to będzie możliwe.
A szczególnie trzymam kciuki za „Rocky Horror Show”. Cieszę się, że również i ta pozycja zagości na scenach Pani Teatrów!
Ten musical przeżywa obecnie swoje drugie „5 minut”, w całej Europie bije rekordy popularności!
Na dowód zdjęcie z Kolonii:
fot. Anna Mrożek, Koeln, styczeń 2011r.
Pozdrawiam Panią gorąco. Powodzenia!!!
I do napisania za „jakiś czas”…
Ania Mrożek