Wczoraj w nocy przed zasnieciem zajrzalam na
www.nastopach, zeby zobaczyc, czy moze Gocha nie zostala po raz drugi babcia, co sie ma stac w tym miesiacu. Otwieram strone, a tam bomba: Jureczek, wnuczek Gochy, wystapil niedawno z rodzicami w tv.
http://nastopach.pl/w-tvp-info/Tak jest, Reniu, a Ty sto lat, czego Ci zycze z calego serca. Moja mama byla przedszkolanka, z wyksztalcenia, bo jak sie przenieslismy, to sie przekwalifikowala. Wszystkie przedszkolne szlagiery znalam od urodzenia. Pamietam, ze miala gruby brulion z tekstami. Niektore takie stare, ze moze juz dawno wypadly z obiegu. Przedszkolna klasyka: „Przylecial ptaszek z Łobzowa, usiadl na rynku Krakowa...” albo wierszyk-wyliczanka „Plynie jablko po wodzie, a serduszko po miodzie, powiedziala swieta Klara, ze to bedzie dobra para: to on, to ona, to maz, to zona, to Iwan, to Iwanka...” Tak, Grejsiu, oczywiscie pisze z pamieci. Tak, mowie Ci, czesto tak mam. Niedawno pisalam, ze jadac na poczte, aby wyslac paczke, zapominam o paczce. A z PIN-ami to poruszylas bolesny temat. Rok temu na urlopie to bylo. Dwa tygodnie siedzielismy w dziurze, potem w drodze powrotnej na cztery noce zatrzymalismy sie w Beachport (dom z grobem Mitsi). Stamtad lubie zrobic wypad na kawe i do sklepikow z durnotami w Robe. To juz jest taka wieksza nadmorska miejscowosc w Australii Poludniowej, tam to nawet zyje na stale okolo 1500 osob i po dziurze jest to czesto moj pierwszy kontakt z cywilizacja i PIN-ami. Przy okazji rys o Robe. Kiedy w Australii wybuchla goraczka zlota, a wybuchla po goraczce w Ameryce, choc mogla wczesniej za sprawa odkrycia zlota przez Sir Pawla Edmunda Strzeleckiego, ale poproszono go o zachowanie tego w tajemnicy, bojac sie rozruchow wsrod wiezniow, no wiec jak w koncu ta goraczka wybuchla w latach 50-tych XIX wieku, to kto zyw, sprawny i przedsiebiorczy ruszyl tu, na koniec swiata. Czytalam, ze bylo to istne szalenstwo. Na statkach odplywajacych z Anglii brakowalo miejsc, miejscowi lekarze i prawnicy porzucali szacowne profesje i chwytali za kilofy i lopaty. Najwieksze zloza odkryto w Wiktorii (Bendigo i Ballarat, gdzie wykopano samorodek wazacy prawie 70 kg!), wlasnie goraczce zlota Melbourne zawdziecza swoj rozkwit i swietnosc. Wsrod emigrantow przyciagnietych tu mirazem szybkiego wzbogacenia sie duza i wyrozniajaca sie grupe stanowili Chinczycy. Pracowici i zdeterminowani, nie cieszyli sie zbyt wielka popularnoscia. Rzad Wiktorii chcac ich zniechecic do wypraw po zloto, nalozyl na nich horrendalne podatki. Aby ich uniknac, plyneli do sasiedniego stanu, Australii Poludniowej, konkretnie do Robe, skad maszerowali ponad 400 km do Ballarat. W Robe na nabrzezu postanowiono monument upamietniajacy te wydarzenia, z ktorego mozna sie dowiedziec, ze w latach 1856-58 trase te pokonalo 16 i pol tysiaca Chinczykow. (I znowu przy okazji. Wstrzasajacy rozdzial o Mao w „Kobietach dyktatorow” /polecam/ utwierdzil mnie w przekonaniu, ze narod ten cechuje nadludzka determinacja.) Wracajac do PIN-ow. Bedac w Robe na kawce, lubie zagladac do takiej jednej galerii, gdzie mozna kupic rozne drobiazgi stworzone przez lokalnych artystow. Mam stamtad dwa szklane ptaszki, szklane serduszko i wypalany ceramiczny obrazek, tez z ptaszkami. I wlasnie rok temu, kiedy mialam zaplacic za to ostatnie rekodzielo, na smierc zapomnialam PIN-u. Wystukiwalam kombinacje cyfr, ktore pamietalam, tak mi sie wydawalo, potem zmienialam, dodawalam inne, znowu kombinowalam i nic. Bij, zabij, posiekaj, zakatrup, nie pamietam. Panika! Ostatecznie zaplacilam inna karta, do ktorej kod znam, jeszcze, dzieki skojarzeniom (ale nie jest to data moich urodzin). Powiem Wam, ze przestraszylam sie nie na zarty, a na powaznie. Bo normalnie mam/mialam dosc dobra pamiec, Stary twierdzi, ze czasami wrecz fenomenalna, bo na przyklad pamietam co on zrobil 20 lat temu, w piatek po poludniu, ba! ja nawet potrafie przytoczyc slowo w slowo, co on wtedy powiedzial. Ale moim skromnym zdaniem duzo kobiet moze poszczycic sie takimi zdolnosciami. PIN-u nie przypomnialam sobie rowniez w Melbourne, chociaz Stary pocieszal, ze na pewno wroci i wyskoczy mi z glowy. Niestety, kamien w wode, musialam pojsc do banku aby zmienic na inny. Teraz mam taki na skojarzenia (poprzedni mi przyslali), ktore sa skojarzeniami do skojarzen od tego PIN-u, co pamietam. Mialam rowniez problemy z haslami do sklepow online, z ktorych dosc czesto korzystam. Dziesiec sklepow i kilka hasel, bo w jednym np. musi byc wiecej niz siedem znakow, w drugim duza litera, a w nastepnym cyfra. Ludzie, kto by to spamietal. Za kazdym razem, jak chcialam sie zalogowac, oczywiscie nie pamietalam hasla, to przysylali mi nowe typu qdtw8lku2, wtedy sie logowalam, zmienialam haslo na takie do zapamietania, teoretycznie, a za jakis czas znowu to samo. Az zrobilam liste ‘Wykaz sklepow z haslami’ i mam spokoj. I pomyslec, ze zyja gdzies ludzie, ktorzy obywaja sie bez PIN-ow, hasel itp. i maja sie swietnie.