przez MarysiaB Pt, 18.03.2005 00:53
Klimat w Parku? Noooo, ktos kiedys spiewal: "Pogoda jest dla bogatych (albo bogaczy?), dla niebogatych sa prognozy zle." (smieeech!) Tez lubie nad morze. Bez lezaczka, z niebieskim namiocikiem, bo SLONCE. I zeby malo ludzi bylo. Zawsze i wszedzie wybieramy z mezem tzw. zadupia. Czy ktos byl na Mazurach w Pierkunowie? Maz sie wscieka, jesli musi szukac parkingu dluzej niz 20 min. "Po co bylo wyjezdzac z Melbourne? Moglismy pojechac do city i mielibysmy to samo." Nie lubie atmosfery deptakowej, kurortowej itp. Mamy liste miejsc w Australii , do ktorych raczej nie wrocimy (na razie trzy pozycje, na szczescie bylismy przejazdem). Na plazy leze w namiociku na grubym kocu w kwiaty, cos czytam, czasami przysypiam, czasem piaskiem zawieje, albo zrywam sie w pogoni za gazetami, ale ogolnie mnie nie ma. Na Mazurach potrafilam przelezec pare godzin pod drzewem schowana w spiworze. Tutaj szybciej wracam, bo dzieci, sprawy, obowiazki... Na morze lubie patrzec, sluchac, nawet krzyki dzieci sa jakies inne. I lubie, jak ktos przyjdzie z latawcem. Do wody NIGDY nie wchodze. Ostanio A. zaniosl mnie w Marlo. Oj, sie pogniewalismy. Znajomi ustawili sie z dziecmi tylem do fal i z radoscia poddawli sie ich uderzeniom. A ja boje sie wody. Mozna poplynac i nie wrocic. W dziecinstwie na serio sie topilam.("na serio", bo podobno ojciec lapal, wyciagal mnie za glowe, wlosy i byla reanimacja.) Nie pamietam, ale moze uraz zostal? W Australii wszedzie daleko. Czasami jedzie sie, jedzie, jedzie i niiiic. Zdarzaja sie wyjazdy, ze robimy 5 -6 tys. km. W ubieglym roku przejechalismy jednego dnia w drodze powrotnej do domu prawie 1900. Wyjechalismy ok. 5 rano, w Melbourne bylismy po drugiej. Wariactwo. A. caly czas prowadzil, bo ja to wiadomo, zrobilismy trzy przystanki, ostatni na duzej stacji benzynowej 100 km przed Melbourne, kawka po pierwszej, ok. Dzieci zahartowane. Ale ogolnie staramy sie nie jechac noca, bo kangury. Samochod jadacy z predkoscia 100km/h raczej nie mialby szans. Jak sie da, to "podczepiamy sie" pod duze trucki, czasami mozna przejechac nawet kilkaset km bez obaw, ze cos wiekszego wyskoczy z przydroznych zarosli. Nooo, Magnolia, ten lezaczek to mnie troche rozmarzyl. Moze w srodku naszej zimy wyskoczymy w jakies cieplejsze miejsce. Chociaz A. b. konkretny ostatnio, dom i te sprawy...
Ostatnio edytowano Pt, 18.03.2005 04:16 przez
MarysiaB, łącznie edytowano 1 raz