HYDE PARK 2005

Zapisane na zawsze wątki forum.

Postprzez Ściana Śr, 04.05.2005 07:40

Witaj HP.

Wczoraj w nocy, a wlasciwie dzisiaj nad ranem, obejrzalam film "Interpreter" (polski tytul tu chyba "Tlumaczka"). Film S.Pollacka, w rolach glownych: Nicole Kidman i Sean Penn. Nicole gra tlumaczke symultaniczna w UN (ONZ znaczy sie). Reszty filmu nie opowiem.

Film ciekawy. Mnie zaciekawil glownie od strony lingwistycznej. Opowiada o fikcyjnym afrykanskim kraju Matobo. Tworcy filmu poprosili o pomoc jakiegos profesora z Anglii, ktory stworzyl fikcyjny jezyk "Ku', ktorym w filmie mowia mieszkancy Matobo, no i oczywiscie Nicole K. Ten filmowy jezyk powstal jako mieszanka dwoch afrykanskich jezykow: Swahili i Shona oraz lingwistycznej wyobrazni angielskiego profesora. Bardzo interesujace...

Jezykoznawcy, lingwisci wierza w moc slowa. Ja tez uwaznie slucham tego, co mowia inni, skupiam sie na niuansach w ich tonie, brzmieniu, rytmie jezyka. Ludzi widze przez slowa. Zapamietuje dzwieki, brzmienia, chrzakniecia, pauzy.

Tlumacze symultaniczni, ktorzy pracuja dla UN bardzo czesto tlumacza (symultanicznie) slowa o olbrzymiej mocy miedzynarodowej - neocjacje pokojowe, grozby wojny, itd.
Jestem naiwna, wiem - chcialabym, zeby wszystkie problemy na swiecie, mozna bylo rozwiazac za pomoca slow. Problemy z ktorymi borykaja sie tlumacze ONZ moga byc rozwiazane za pomoca slow.....
.....bez trupow, stosow cial zlozonych w rowach, osieroconych dzieci, zabitych ojcow i zgwalconych siostr....nienawidze wojny...
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez Marysia Śr, 04.05.2005 10:32

¦ciana, toz to przeciez Twój zawód - słuchać ludzi...a wiesz, wszystkim ludziom na świecie to by sie przydało: słuchać, co drugi człowiek ma do powiedzenia...o politykach już nie wspomnę, bo kogo oni słuchają? Nawet nie własnego sumienia, jeżeli takie posiadają...
Zdrowia Ci życzę!!! Trzymaj się!
Avatar użytkownika
Marysia
 
Posty: 3169
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:17
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez Maga Śr, 04.05.2005 12:49

Witaj ¦ciano.
Mówią, że cierpienie ma sens, bo wtedy tak naprawdę dostrzegamy wartości życiowe...
No i czytam dzisiaj o doniesieniach masakry w Iraku. Terrorysta-kamikadze zdetonował bombę - bilans jest taki, że zginęło 60 osób, blisko 150 rannych a więc kolejne trupy, stosy ciał, osierocone dzieci, zabici ojcowie...
Dalej czytam lokalną gazetę i przejmujący artykuł na pierwszej stronie ¦LUB W HOSPICJUM. 28-letnia Marlena wzięła ślub ze swoim ukochanym Krzysztofem. ¦lub planowali w zeszłym roku w lipcu, ale wtedy Marlena zachorowała - na nowotwór. Krzysztof wspomina, że gdy ją poznał, miała krótkie blond włosy - teraz ich nie ma. Później musiał nauczyć się podawania lekarstwa, choćby przeciw wymiotom, które dopadały Marlenę po chemioterapii. Decyzję o ślubie podjęli przed miesiącem - w organizacji pomogli dobrzy ludzie. Marlena przyznaje, że ślub znaczy dla niej bardzo dużo. - Jesteśmy jednością - podkreśla. Krzysztof zauważa, że po uroczystości Marlena zrobiła się spokojniejsza i jakby mocniejsza.

Czy cierpienie ma sens? Nie potrafię sobie jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć...
Avatar użytkownika
Maga
 
Posty: 244
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 11:11

Postprzez Maga Śr, 04.05.2005 12:53

Marysiu zgadzam się co do polityków. Normalnie ręce opadają...
Pozdrawiam!
Avatar użytkownika
Maga
 
Posty: 244
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 11:11

Postprzez Ściana Śr, 04.05.2005 13:41

Maga - czy cierpienie ma sens?

Kiedy mialam 6 lat pojechalam z wycieczka szkolna mojej mamy do niemieckiego (!) obozu koncentracyjnego w Oswiecimiu. Siedzialam "na baranach" u Taty, do dzisiaj widze to wszystko z innego poziomu, jakbym to cierpienie ogladala z lotu ptaka. Pamietam jak strasznie plakalam i pytalam mame "dlaczego oni ich zabijali, dlaczego mamo, powiedz mi dlaczego?". Byc moze, dla moich rodzicow, to byla najtrudniejsza rozmowa jaka musieli ze mna przeprowadzic. Za kazdym razem, jak odwiedzam Oswiecim, mam w sobie ten placz dziecka, czuje cierpienie tych ludzi, ktorzy tam zgineli, umieram tam z nimi.

Rok temu, w Stanach, mialam studentke z bylej Jugoslawii. Poprosilam moich studentow o przygotowanie krotkiej prezentacji o sobie, po angielsku. Dzieciaki mowily o muzyce, podrozach, przygodach. Na koniec wstala ona, 17-letnia "ex-jugoslowianka". Zaczela opowiadac o sobie, o tym co widziala w czasie wojny w Jugoslawii, o kuzynce gwalconej przez zolnierzy, na jej oczach. Do dzisiaj mam w sobie jej nienawisc do wojny, czuje jej strach, widze to jej oczami.

Kilka tygodni temu, ogladalam film "Hotel Rwanda", paradokumentalny film o afrykanskiej rzezi pomiedzy Tutsu i Hutu. Jeden z bohaterow tego filmu, na pytanie dlaczego swiat (Ameryka, Europa, itd) nie widzi tego, co sie dzieje w Afryce, dlaczego nie reaguje na te rzez, odpowiedzial:
dla nich to jak film, jedza kolacje, ogladaja news o Afryce, na chwile przerywaja kolacje, mowia "o, biedna Afryka", przelaczaja kanal, wracaja do kolacji.
Nastepnego dnia rano, stanelam przed swoja klasa koreanskich dzieci, wychowanych na grach komputerowych, telefonach komorkowych....mialam byc fajna pania nauczycielka....zamknelam oczy....zobaczylam przed soba afrykanskie dzieci. Stosy cial malych dzieci. Tutsu i Hutu. Poprosilam kolezanke zeby mnie zastapila tego dnia w pracy. Wyszlam z klasy. Nioslam te stosy malych cial w swoich rekach.

Czy cierpienie ma sens? Jaki? Dla kogo? Dla tych co cierpia? Czy dla tych co obserwuja?
Czy mozna cierpieniu zapobiec? Czy mozna tego uniknac?
Jak pomoc tym, co potrzebuja pomocy?

Maga......nie moge....nie znam odpowiedzi.....przepraszam.
Cierpienie jest wpisane w zycie. Nie mozna udawac, ze go nie ma.
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez sonia Śr, 04.05.2005 13:52

Pamiętam, dawniej tak małych dzieciom raczej nie pozwalano zwiedzać tego obozu, ja byłam jako 13-14-latka i tez to pamiętam do dziś, tzn ten pierwszy raz bo później chodziłam wiele razy.....uczyłam sie w LO w tym miescie........
Avatar użytkownika
sonia
 
Posty: 11288
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 23:04
Lokalizacja: z szarosci......

Postprzez KAMIL Śr, 04.05.2005 13:59

¦ciano, bardzo poruszające to co piszesz. Jak zrobiłem film o dzieciach z Afryki umierających na AIDS, jeden z kolegów rzucił mi, że to niesprawiedliwe bo białe dzieci też umierają. Zapomniał tylko o ogromnej różnicy szans jakie mają a przecież przysługuje im takie samo prawo jak innym dzieciom - do życia, ochrony, stabilizacji. Powinniśmy o tym mówić, uświadamiać, brutalnie przypominać i nie dać zapomnieć. Każdy z nas patrzy na różne tragedie trochę jak na news, jesteśmy trochę obok. Cóż my możemy poczuć wobec ofiar tsunami, cóż mogą poczuć Niemcy z atmosfery jaką mieliśmy po śmierci Papieża oglądajac ją tylko w telewizji. Dlatego całego ogromu tej tragedii nigdy nie poczujemy, ale możemy sobie wyobrazić w jak złym kierunku to idzie i dziwić się jakmi durnotami zajmuje się ¦wiat i jak nierównomiernie waży tragedie.
KAMIL
 
Posty: 8719
Dołączył(a): N, 27.02.2005 21:39

Postprzez Ściana Śr, 04.05.2005 14:26

Kamil chyba nie do konca zrozumialam o czym napisales....nie chodzi o to jakie dzieci umieraja na aids, jakie nie maja praw do zycia...nie jest wazne jaki maja kolor skory....wazne jest to, zeby znalezc lek na aids, przestac przeznaczac pieniadze na zbrojenia, a przeznaczac je na miedzynarodowa pomoc humanitarna.... Takie dzieci sa wszedzie: w rezerwatach Indian w USA, na ulicach w Brazylii, w Chinach, w Afryce. Chodzi o to, zeby przestac na to patrzec jak na news. Jak bedziemy sobie tylko wyobrazac i dziwic sie jakimi durnotami zajmuje sie swiat, to przeciez nic sie zmieni. Oczywiscie, ze mozemy poczuc caly ogrom tragedii innych ludzi. To proste. Tyle tylko, ze jest nam potem niewygodnie z taka swiadomoscia.....
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez KAMIL Śr, 04.05.2005 14:30

tak tak ¦ciano. masz absolutną racje.
TYlko np dziecko z matką zarażoną hiv może się w USA urodzić zdrowe a dziecko w Afryce już nie. 16-sto latek z HIv może żyć np w Niemczech nawet 10-15 lat a w Afryce nie dożyje nawet 3. To miałem na myśli, ale to było zupełne odskoczenie od wątku, tak powiedziałem.
KAMIL
 
Posty: 8719
Dołączył(a): N, 27.02.2005 21:39

Postprzez Trzynastka Śr, 04.05.2005 14:53

Dawno mnie tu nie bylo, przegladam w pospiechu, Sciana, mam nadzieje, ze zyjesz, to tylko krotkie cierpienie, ta grypa, przejdzie szybciej, niz zyciowe smutki.
Mowicie o AIDS i cierpieniach dzieci, o obejrzeniu filmu i przelaczeniu kanalu.
Tak sie zazwyczaj dzieje. Jedna z osob, z ktora pracujemy w tej samej firmie ( od kilku lat promuje najwazniejsza sprawe zdrowia, czyli prawidlowa odpornosc) obejrzala film o dzieciach chorujacych na AIDS, zadzwonila do prowadzacego program telewizyjny Petera Jenningsa i nawiazala kontakt z grupa matek zarazonych AIDS i wychowujacych swoje dzieci. Jak zwykle w takich sytaucjach ktos z inicjatywa musial rozpoczac dzialania "z motyka na slonce". Byla to bardzo ciekawa kobieta, ktora wszedzie szukala funduszy na budowe domu dla sierot AIDS i matek z chorujacymi dziecmi. Byla juz tam na miejscu, sluzac tym, ktorzy jej potrzebuja, jest z nimi do dzis. Kontakt obu pan zakonczyl sie przyjaznia, a jeden z chlopcow, ktorego moja firma objela suplementacja dla ukladu obronnego nosil imie Nikosi. Wystapil kiedys na kolejnym sympozjum dotyczacym AIDS jako jedenastoletni chyba chlopiec i mowil do madrych i pelnych wladzy tego swiata o tej chorobie. Wiedzial, ze umrze, przedluzalismy godnie zycie. Nigdy nie zapomne, kiedy zawiazano fundacje "Nikosi's Haven" i pokazano Nikosiego wraz z naszym tworca produktu, dr. H., wszyscy plakali, nawet nasz slynny doktor. Nikosi byl juz slaby, ale cudownie spokojnym glosem dziekowal za wszystko. Zmarl, fundacja dziala nadal, w budynku z datkow dobrych serc mieszkaja matki z dziecmi. Grosik do grosika, w cierpieniu cos dobrego. Kulisy AIDS i leczenia znam dobrze, polityki z calego serca nie cierpie, szczegolnie, kiedy brutalnie wchodzi w moja medycyne, a panuje tam niepodzielnie.
Cierpienie widze codziennie, moge tylko dodac male dzialania, zamiast narzekac bez konca, kto w tym swiecie zwiazuje rece.

I jeszcze jeden przyklad, domowy.
Dawno temu, to juz chyba jakies 9 lat, bylam z moimi chlopcami u fryzjera. Starszy syn mial wtedy 8 lat. Czekajac na swoja kolejke przyniosl mi ulotke o glodujacych dzieciach.
Zapytal wprost po przeczytaniu, czy mozemy zasponsorowac takie dziecko. Co mialam powiedziec? Oczywiscie zgodzilam sie. Po powrocie do domu zaczelismy wypelniac kwestionariusz. Dawano tam wszelkie mozliwe opcje, z ktorego kontynentu, chlopiec, dziewczynka, bylo kilka zdjec. Byla tez opcja: "dziecko, ktore najdluzej czeka". Nie wydawalo mi sie stosowne selekcjonowac wedlug urody dziecka, czy koloru skory. Wybralismy te ostatnia opcje. Okazalo sie, ze byl to chlopiec z Gwatemali o imieniu Byron.
Od tylu lat co miesiac wysylamy kwote, ktora niewiele znaczy w tutejszym budzecie, co roku otrzymujemy kolejne zdjecia. Poczatkowo bardzo zaniedbane dziecko, otoczenie, w jakim robiono zdjecia oczywiscie bardzo ubogie. Potem krotkie wzmianki co roku co on lubi, jak sobie radzi, jak spedza czas, na co wydano nasze pieniadze. Z duzym opoznieneim, dzieki tym nijakim naszym datkom Byron poszedl do tamtejszej mini-szkoly, bardzo dobrze sie uczy i chce nauke kontynuowac. Moja rola zakonczy sie chyba, kiedy on osiagnie 18 lat, to juz niedlugo. Chcialabym, zebysmy mogli spotkac sie kiedys na zywo.
W tej chwili to mlody, slicznie wygladajacy, zadbany nastolatek, mam trzeciego syna na odleglosc.
Przez cale lata, kiedy moi chlopcy marudzili po amerykansku, wielokrotnie podsuwalam zdjecie albo artykul z kwartalnika, ktory otrzymuje na temat tamtej strony swiata. Pomagalo natychmiast. Nie zapomne, kiedys przed Swietami chcieli zrobic paczke i oddac wszystkie swoje zabawki. Nie mogli zrozumiec, ze tam potrzeba czegos innego najbardziej.

Cierpienia jest mnostwo, bedzie zawsze, zawsze jednak drobniutkie gesty wielu ludzi skladaja sie na zlagodzenie niejednego wielkiego nieszczescia.
Wielcy tego swiata zupelnie na to nie zwracaja uwagi.
Dzis juz nie mam kiedy, ale kiedys opowiem o czlowieku, ktory jest na wozku inwalidzkim, sparalizowany od pasa w dol; postrzelil go kolega pistoletem ojca- policjanta w wieku 14 lat. Z ust tego czlowieka nie schodzi usmiech, nazywa sie Mike Schlaapi, gra w koszykowke ( na wozku oczywiscie) i dzieki niemu pamietam jedno i powtarzam sobie wielokrotnie:
"Pamietaj, ze mozesz sobie pozwolic na stracony dzien, ale nigdy na stracony tydzien".
Kiedy zmarnuje 3 dni, zapala sie swiatelko ostrzegawcze.
Podziwiam wszystkich, ktorzy w cierpieniu umieja wzrastac, od nich moge sie tylko uczyc.

Sciana, grypa to pryszcz, przejdzie, nawet za miesiac nie bedziesz o niej pamietac.
Dzis w nocy na innym, zyciowym forum dostalam email, ja i wszyscy z otoczenia tego znanego czlowieka myslelismy, ze jego zycie to raj na ziemi. Guzik prawda, ta jego "zyciowa grypa" trwa bardzo dlugo i pewnie trwac jeszcze bedzie.
Jesli tylko zaczne marudzic o swoich malych --pi--, takie wiesci sprowadzaja mnie do parteru. Grypy, przeziebionka, pobolewania tu i tam, malizna w porownaniu z wieeeeeelkimi problemami tylu ludzi.
Chochliku internetowy, Sciano, trzymaj sie, bierz te dobre rady czosnkowe i inne, wszystko minie, szybciej, niz sie spodziewasz.
Wczoraj dostalam od przyjaciolki, ktora wrocila z Polski wiersze Baczynskiego, jaka to byla melancholijna uczta. On taki smutny, wojenny, tyle fragmentow, ktore jeszcze pamietam. I pomyslec, ze w liceum zaczytywalismy sie tymi smutkami, chyba pasowaly do przemyslen? Sama juz nie wiem.
Wracam na moje zyciowe forum, tu co chwila mnie ktos opiernicza, ze nie na czas odpowiadam.
Sciano, mialo byc z dobrymi okruchami na moj trudny maj w HP, a Ty co, kawalki sciany dla MC dla lizania ran, a reszta???? Co nam pozostalo?
MC, W Kalifornii tez smutnawo?
Ludzie, maj, moj maj przylazl, nie robcie mi tego.
Pieknosci za oknem, oczy szerzej trzeba otworzyc, prooooosze, wszystko sie probuje usmiechac, probuje i to bardzo.
I wiecie co, trzynastego maja wypada w piatek, moj bedzie od rana do nocy, piatkowo-pechowo-trzynastkowo-urodzinowy. I nie marudzic wtedy w HP prosze. Ani odrobine.Pa!
Ostatnio edytowano Śr, 04.05.2005 15:25 przez Trzynastka, łącznie edytowano 5 razy
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez Ściana Śr, 04.05.2005 15:04

Trzynastce - w podziekowaniu za posta, Sciana ofiarowuje caly kawalek skaly i opoki do odlupania. Specjalnie dla Ciebie, schowalam kawaleczek przed MC, bo ona lupala, az echo grzmialo....Tak mi dzisiaj adrenalina podskoczyla, ze juz nie pamietam o grypie...Ja mowilam o grypie? Wylaze z lozka, motyka pod pache i w swiat.
Przeciez tutaj, w HP, nikt nigdy nie marudzi. Trzymac sie wszyscy prosze. Bez mazgajstwa.
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez Trzynastka Śr, 04.05.2005 15:14

Anielska Sciano, biore wszystko, co sie ostalo po MC, zanim tu dotrze i wymiecie nawet okruszki.
Bierz motyke, nawet mi obiecalas, ze nie bedzie pod gorke (ha, ha).
Tak mi sie placze za Baczynskim:
"A serca, tak ich malo, a usta, tyle ich, my sami, tacy mali, krok jeszcze przejdziem w mit".

Uczepic sie czegos dobrego, trzymac mocno, bardzo mocno.... no i pod goreczke.
Pomarudzic mozna, na ucho, no i w HP, ale cichutko.
Raz na jakis czas nawtykac tym co trzeba.
No i... znowu pod goreczke.
Milego dnia w HP.
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez Ściana Śr, 04.05.2005 15:29

Przybliz sie troche do monitora Trzynastko....nie tak....blizej...jeszcze blizej...
slyszysz? marudze cichutko, na ucho....slyszysz, glucha zabo?
Pozdrawiam mocno. Ciesze sie, ze "wrocilas" do HP.
Twoja-rowniez-glucha-i-nieczula-ale-twarda-jak-skala-glucha-zaba.

PS No to ja z motyka pod gorke.....hmm.... Cholernie ciezka ta motyka. A moze ją tak cisnac za siebie?
PS A serca.....tak ich malo......gdzie? po drodze....strasznie wyboista ta droga pod gorke....
PS ostatni: ja nie marudze, tak sobie tylko nuce pod nosem....
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez Trzynastka Śr, 04.05.2005 15:58

Sciana, szepczesz tak glosno, ze wszystko slysze, ja jestem tylko zaba przyglucha na to, co trzeba odsiac, zeby motyke uniesc.
Wiesz, co z drugiej strony dochodzi z muzycznego pudelka?
Ze zycie jest jak rollercoaster i wszystko co trzeba zrobic, to sie niestety nim przejechac. Pieknie na sama gorke i wtedy, kiedy sie spodziewasz, ze to juz tak pieknie i ekscytujaco zostanie, wtedy z calej sily w dol.... i od nowa.
Mnie sie zazwyczaj na stare lata wtedy kreci w glowie, ale co zrobic, jak mowia, ze trzeba, to trzeba.
No wiem.... wyboista ta droga.... bloto i wertepy, niezle...
Przeciez nie lubisz nudy.
Serca? Sa, ale dawkowane, jak najdrozsze lekarstwo.
Moja znajoma wczoraj opowiadala pobyt w kraju, tyle tam bylo trudnych chwil i zdarzen, wcale nie byly smieszne, ale zrobila to tak, ze przetrawilysmy to na barwny scenariusz do dobrego filmu. Wyjechala zostawiajac trudy tamtej podrozy w tej wesolej, mimo wszystko opowiesci. Ona z usmiechem, ja z usmiechem na gebie, te serca sa na specjalna recepte.

Tylko pamietaj, marudz mi szeptem, wszystko slysze, na tej czestotliwosci nie jestem przyglucha.
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez M.C. Śr, 04.05.2005 16:58

Jestem i czytam. Nie mialam sily nic lupac, prosze mnie tu nie oskarzac o grabiezczosc. Trzynastko, w Kaliforni smutno jest to prawda, ale dla Ciebie maj bedzie piekny, piekny kwieciem i radoscia ludzi ktorym pomagasz i wszystkim co tylko lubisz. Mnie trzepnela oprocz smutku jakas zaraza. Osiadla mi w krtani, odebralo mi glos, a najgorsze to podejrzewam ze przyszla ona zza Pacyfiku. Tematow tu dzisiaj duzo, przemyslen wiele. Ustosunkowuje sie wiec jedynie do sprawy jezyka i mowienia, z racji mojej wlasnej dolegliwosci. W ksiazce Johna Irving "Wedlug Garpa" (According to Garp) pojawia sie postac Ellen James, mlodej dziewczynki, zranionej i zgwalconej ktorej napastnik obcina jezyk. Ta niemowa staje sie symbolem cierpienia i zemsty dla kobiet ktore widza sie rowniez zgwalcone przez zycie. I one rowniez obcinaja sobie jezyki. Dramatycznie wyrazaja wlasne cierpienie milczeniem nawet wowczas gdy staje sie to przestarzale. Tak mi sie skojarzylo. Milczenie ma olbrzymia moc. No ale gdyby te fikcyjne kobiety mialy zapalenie krtani, to dwa razy by sie zastanowily przed obcieciem jezyka.

Sciana, pod gore idziesz, motyke dzwigasz, serca chcesz zbierac, a plecak zapomnialas...Twoje serce w plecaku. No moze nie cale ale spory jego kawalek, jak nie bedziesz potrzebowala to oddaj.
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez Ściana Cz, 05.05.2005 03:15

Witam.

MC i Trzynastko - nie klocic sie, tylko lupac ile wlezie. Gabaryty Sciany sa jak ocean. Do tego zawsze pozostaje klonowanie. Dla wszystkich starczy. Zebrac w sobie sily prosze i lupac, az do skutku.

MC - i prosze tu nie oskarzac "zza Pacyfiku". Mnie dopadlo to samo. A skad do mnie zaraza przyszla? No skad??? .....zza Pacyfiku...hi hi...

Chetnie bym sobie od czasu do czasu obciela jezyk, albo lepiej palce. Moze wtedy przestalabym pisac bzdury w HP (a zwlaszcza w innych tematach).

No nic to. Zarzucam motyke na plecy, trapery na zabie nogi, serce do plecaka i w droge.
Po drodze pomarudze troche, ale takim teatralnym szeptem. Kiedys wydam te didaskalia.
To sie razem posmiejemy.
MC - mozna lupac i serce. Starczy dla wszystkich. Ten typ tak ma.

PS Dzisiaj przeczytalam w internecie, ze na aukcji sprzedano test ciazowy Britney Spears (ten test dal wynik pozytywny). Uzyskane z licytacji pieniadze zostana przelane na konto organizacji: Childhood Cancer Foundation oraz Easter Seal Society. Nie wiem czy to prawda, czy nie z tymi pieniedzmi. Wiem jedno, te dwie organizacje naprawde istnieja.
Tak mi sie skojarzylo z motyka.
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez M.C. Cz, 05.05.2005 03:58

Sciana, jak sie temu blizej przyjzec, albo raczej z daleka to tu kazdy ( upps przepraszam prawie kazdy) sporo bzdurzastych kawalkow pisze. U nas dzisiaj byl taki wspanialy deszcz, drobniutko padal, prawie jak mgla. Cala przemoczona do domu wrocilam. Co ty za niepowazne rzeczy w tym internecie wyczytujesz...Ja za to slyszalam ze z chinskie wina staja sie coraz popularniejsze, wiesz cos o tym? Boze, moje dzieci szaleja, nawet wrzasnac na nich solidnie nie moge, tylko szeptem.
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Postprzez Ściana Cz, 05.05.2005 04:31

MC
w temacie chinskich win to i owszem. Voila:
Fen jiu (汾酒) 63-65% (wow!!!)
Zhuye qingjiu (竹葉青酒) 46%
Maotai jiu (Maotai) (茅台酒) 54-55%
Gaoliang jiu (高粱酒) 61-63% (produkowane na Tajwanie)
Meigui lujiu (玫瑰露酒) 54-55%
Wujia Pijiu (五加皮酒) 54-55%
Dagu jiu (大麴酒)52%
Yuk Bing Siu Zau (玉冰燒酒 ) 30% (pryszcz!)
Sheung Jing (雙蒸酒) 32-39%
Sanhua (三花酒) 55-57%
Fujian Glutinous Rice wine (福建糯米酒) 18% (zart!)
Huadiao jiu (花雕酒) 16% (jeszcze wiekszy zart!)
Do wyboru, do koloru.
Ja z chinskich trunkow, to polecam moje ulubione piwo: Tsingtao beer (青島啤酒)
Wybierz sie w okolice Grant Ave w SF - w Chinatown znajdziesz wszystko.

MC - mow do mnie szeptem.
Ja na powaznie. Budze sie rano, pierwszy news jaki czytam, to o tescie ciazowym. Nic na to nie poradze. Swiat zwariowal. Taki lajf ;)
Ostatnio edytowano Cz, 19.05.2005 08:53 przez Ściana, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez Ściana Cz, 05.05.2005 04:52

HP uwaga uwaga!!!

Nowa ksiazka KJ, czyli www.malpa2.pl ukaze sie 23 czerwca 2005. Tra la la la la!!!!
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez M.C. Cz, 05.05.2005 06:31

Sciana, czy ty te wszystkie trunki tak pod reka trzymasz, czy Cie znowu ponioslo na internet, na konsultacje? Rzeczywiscie jade do SF pod koniec tygodnia, ale tym razem polskich filmow szukam. Sprawdze czy mnie nie nabralas, taka nieufna sie zrobilam. I prosze nie oskarzaj tego "mojego" kontynentu co cie karmil wlasna piersia przez lat pare, ze Ci zaraze podsyla. To juz kiedys bylo, patrz stonka ziemniaczana.

Prosze panstwa czy ktos ma ochote posluchac jak to amerykanskie nastolatki bawia sie na urodzinach kosztem jednej z uczestniczek owych (urodzin)? I tak napisze bo sie do komputera dorwalam. Oto co uslyszalam od mojego kolegi z pracy ktorego 12-o letnia corka obchodzila wlasnie urodziny. Rodzice wyprawili takowe (urodziny) w hotelu, wynajeli na calonocna zabawe maly apartamencik. (Tu strasznie mialabym ochote zapytac MarysieB czy w Australi tez taka moda na hotelowe imprezy wsrod nastolatkow panuje, ale ze czasy ciezkie trwaja to sie od pytania powstrzymuje, majac jednak nadal durna nadzieje, ze skoro komunizm w Polsce dobiegl kresu to i w naszym drogim HP czasy lepsze nadejda). Ach, tak wiec siedem dziewczynek bawilo sie nastolatkowo w owym hotelu. Dwie mamy podgladaly zeby im sie krzywda nie stala. Byla pizza, chichoty, moze nawet jakies chinskie winka. Jedna z dziewczynek cos kolezankom podpadla. Odizolowana od reszty poszla sobie przygnebiona wczesniej spac. A reszcie dziewczat zabraklo pomyslow na dalsza zabawe, wymyslily wiec cos zupelnie unikalnego (wg mojej skromnej opinii). Podebraly mianowicie cichutko onej dziewczynce cala bielizne (gora i dol i co tam jeszcze miala), polaly woda, lub moze nawet winkiem i wsadzily na noc do zamrazalnika. Rano byly smiechy, placz, obrazanie sie na siebie i przeprosiny. Czyli samo nastolatkowe zycie. Czy nie piekny sposob hartowania nastolatkow na to pozniejsze, dorosle? Jak ja mialam 12 lat to dzieci inaczej sie bawily. A moze zamrazalnikow nie bylo? (Tu chcialabym przestrzec MarysieB by nakazala swojej uroczej corce wystrzegac sie wyzej opisanej sytuacji lecz powstrzymuje sie znowu). To tyle z tego konca swiata. Idzie noc szeptem.
Ostatnio edytowano Cz, 05.05.2005 06:35 przez M.C., łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Archiwum