HYDE PARK 2005

Zapisane na zawsze wątki forum.

Postprzez Jagna Cz, 19.05.2005 08:45

Pani ¦ciano,
Przepraszam, że z opóźnieniem ale za to z przyjemnością ustosunkuję się do wypowiedzi z poprzedniej strony. :-)

Może to zabrzmi niestosownie (tutaj, w tym miejscu, w sieci) ale nie miałam na myśli KJ, mówiąc o Gwieździe. ;-) Mam na mysli aktorke o wiele starszą... Ale to nie jest aż tak istotne.
Zastanowiło mnie to, co Pani pisze, że być Gwiazda to łożyć ogromne pieniądze na autokreację... Czy aby na pewno tak jest? Według mnie być Gwiazdą - to być Wielką Osobowością, pożądaną w towarzystwie, adorowaną... Zgodzę się, że media czasem w tym pomagają, aczkolwiek najczęściej bywa tak, że lansowane przez nie "Gwiazdy" bardzo szybko gasną.
Pozdrawiam serdecznie.
Jagna
 
Posty: 54
Dołączył(a): Pn, 07.03.2005 16:20

Postprzez teremi Cz, 19.05.2005 08:47

"Jakże poniżającym dla zwierzęcia jest grać rolę człowieka?"
(Josef Capek") - w "C" powinien być "daszek" ale nie wiem jak to zrobić
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Postprzez Ściana Cz, 19.05.2005 08:58

Teremi ...po prostu...

È
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez Małgosia Sz Cz, 19.05.2005 09:26

ja się modlę, żeby życie nie wystawiło mnie na taką próbę, nie chciałabym sprawdzać, czy mam w sobie siłę, żeby powiedzieć nie, wiadomo, jak mówi poetka, tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono,
chcę wierzyć, że nie jest jeszcze tak źle z tym światem, przesyłam wam fragment pewnego rzymskiego pałacu na dzień dobry
Niestety pałac rzymski musi ustąpić miejsca innym obrazkom.
Ostatnio edytowano Wt, 26.07.2005 10:41 przez Małgosia Sz, łącznie edytowano 1 raz
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Postprzez Ściana Cz, 19.05.2005 10:08

Pani Jagno...ciesze sie, ze pani wrocila. Czekalam tutaj na Pania.

Ja nie napisalam, ze "Gwiazdy loza ogromne pieniadze na autokreacje". Ja mowilam, ze u nas nie ma machiny budujacej wizerunek gwiazdy tzw "star image". W Hollywood to sa pieniadze, ktore wykladaja studia filmowe, publicity wliczone jest w koszt produkcji filmu. Hollywoodzkie pseudo-Gwiazdy, zyja w gettcie, lataja prywatnymi samolotami, jedza w restuaracjach dla VIP-ow, robia zakupy, no wlasciwie nie robia - bo dostaja wszystko za darmo. Maja sztaby ochroniarzy, trenerow, asystentow, ogrodnikow, kierowcow, doradcow do spraw wizerunku medialnego, itp.itd...To jest cala machina, na wizerunek jednej osoby pracuja tysiace. U nas tego nie ma....po prostu...Ja sie nawet z tego powodu ciesze, bo ten hollywoodzki szal, to tez pic na wode i fotomontaz.
Prawdziwe zlote lata Hollywood z prawdziwymi Gwiazdami to juz przeszlosc. To se ne vrati. Kiedy wymyslono kino i film, gwiazdy filmowe odgrywaly specjalna role spoleczna. To byla nowosc, kult jednostek, nowe zjawisko kulturowo-spoleczne. To juz nie wroci. Teraz kreci sie filmy dla pieniedzy, dla zysku. Tylko. Banka prysla.
Nie ma juz Gwiazd. Spadly z nieba i roztrzaskaly sie o brudny bruk. Niestety.
Tak sobie mysle....media moga wykreowac kazdego. Teraz z mydla szybko mozna zrobic powidlo. I wcisnac to ludziom jako ekstrawagancki deser.
Ja tam nie dam sobie nic wcisnac. Gwiazd nie ma. Noc za oknem jest ciemna.

Pozdrawiam Pani Jagno. Nie-pani-sciana. Po prostu: Sciana
Ps Do uslyszenia? :-)
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez Jagna Cz, 19.05.2005 11:19

Tu dyskusja mogłaby się zakonczyc... bo całkowicie się zgadzam... że Hollywood, że Gwiazdy, że machina itd. W Polsce tego nie ma - fakt. Czy to dobrze czy źle?... Trudno powiedzieć... Ludzie potrzebują autorytetów, wzorów (wystarczy poczytać niektóre wyznania kierowane do KJ ;-). I tak samo jak kręci się filmy zgodnie z zapotrzebowaniem widzów, tak samo kreuje się mniejsze i większe gwiazdki, żeby zaspokoic ten głód. "Taki lajf" - że zacytuję... :-) To, co mnie czasem zastanawia, to fakt, że w Europie to zapotrzebowanie jest chyba troszkę mniejsze... I stąd może mniejsza komercja w "naszej" (europejskiej) kinematografii.. Jak różne są filmy włoskie, francuskie od - najlepiej nawet zrobionego - filmu amerykańskiego.... Ale to temat rzeka...

PS1. Piękna "Gwiazda" ze swoimi rzęsami... :-)
PS2. Miło, że ktoś czasem czeka... nawet jak miliony lat świetlnych stąd... (a może tym bardziej)... pozdrawiam
Jagna
 
Posty: 54
Dołączył(a): Pn, 07.03.2005 16:20

Postprzez Maga Cz, 19.05.2005 11:57

Witam!

W nawiązaniu do tematu „GWIAZDA i GWIAZDECZKI”

Jest takie zjawisko na świecie pt. celebrities (z ang.). Oznacza uwielbienie znanych osób – taki kult sław. Za sprawą środków masowego przekazu, głównie telewizji i brukowców, ciągle wzrasta zainteresowanie prywatnym życiem gwiazd. W wielu stacjach telewizyjnych można obejrzeć programy gdzie maniakalni paparazzi biegają za każdą mniej lub bardziej znaną osobą kręcąc i fotografując jak kupuje bieliznę czy je obiad.
Jest to żałosne i żenujące, tym bardziej, że wiele z tych „gwiazd i gwiazdeczek” godzi się na to, aby być na topie.
Oglądałam ostatnio TVN Style „¦wiat według…” – gościem programu byłą Katarzyna Skrzynecka. Prowadząca – Iwona Radziszewska, zadała gościowi pytanie w stylu: „Jesteś gwiazdą czy VIP-em? Gdy pytam ludzi o Twoją karierę, nie potrafią powiedzieć gdzie ostatnio grałaś, ale za to wiedzą jak nazywa się Twój mąż, co robisz ze swoim ukochanym pieskiem…” itd. Pani Kasia oczywiście bardzo ubolewa nad tym faktem, że ludzi nie interesuje co ona ma dla nich do zaoferowania jako artystka a przecież tak się stara… Wywiad nie podobał mi się ewidentnie. Za kilka dni oglądam wieczorem telewizję – znudzona „lecę” po kanałach i kogo widzę? Panią Kasię Skrzynecką skąpo ubraną, która wywija piurety na parkiecie w programie „Taniec z gwiazdami”. No comment.

Jednakże b. lubię gwiazdy, orbity, kosmos:-)
A skoro mowa o orbitach to zamieszczam piosenkę „Raz na milion lat”

W hotelu w którym nie spał nikt od lat
na łóżku wziętym na godziny dwie
przecięły się orbity planet nam
nikt katastrofy nie przewidział tej

podobno tylko raz na milion lat
tak dzieje się że ciała dwa
spadają nagle w siebie chcą czy nie
i płoną tak kochając się

podobno tylko raz na milion lat
tak dzieje się że pierwszy raz
wnikając w siebie nagle wiemy że
świat zmienił się i nie ma odwrotu

czy zdajesz sobie sprawę z tego że
deszcz meteorów moich w tobie gna

podobno tylko raz na milion lat
tak dzieje się że ciała dwa
spadają nagle w siebie chcą czy nie
i płoną tak kochając się

podobno tylko raz na milion lat
tak dzieje się że pierwszy raz
wnikając w siebie nagle wiemy że
świat zmienił się

podobno
raz na milion
raz na milion świetlnych lat
zdarza się to co spotkało
i co trzyma tutaj nas
tylko raz na milion
raz na milion świetlnych lat
najpiękniejsza katastrofa - eksploduje supernova...

Jak ja lubię REPUBLIKę. Grzegorz Ciechowksi pisał niesamowite teskty, prawda moje panie?
Avatar użytkownika
Maga
 
Posty: 244
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 11:11

Postprzez Ściana Cz, 19.05.2005 12:32

Skoro mowa o "gwiazdach" i pieniadzach, to jak nic czas na piosenke o mamonie. Voila.

"napisałem dziś piosenkę
już jest nieźle
już jest pięknie
ale chcę by było to
wyłącznie dla mamony
ani słowa o miłości
o podłości polityce
i o niczym innym nic
bez znaczeń dodatkowych
najpierw ty
długo długo nic
tylko ty
dla ciebie piszę
tylko ty
po tobie nie ma nic
dziś piszę dla mamony
ile razy to słyszałem
że ktoś kocha
nie wierzyłem
bo jak wierzyć w to gdy ktoś
wyznaje dla mamony
ta piosenka jest prawdziwa
ja tu śpiewam w przekonaniu
że nic nie przeżywam
tylko muszę coś zarobić
najpierw ty
długo długo nic
tylko ty
dla ciebie piszę
tylko ty
po tobie nie ma nic
dziś piszę dla mamony
ta piosenka jest
pisana dla pieniędzy
ta piosenka jest
śpiewana dla pieniędzy
ta piosenka jest
nagrana dla pieniędzy
ta piosenka jest
wydana dla pieniędzy
nie traktuję cię jak głupca
ja zakładam
że ty słuchasz
i że widzisz to jak dzisiaj piszę dla mamony
tak jak żadna prostytutka
nie całuję nigdy w usta
tak ja odpuszczam sobie
wszystkie moje strofy
najpierw ty
długo długo nic
tylko ty
dla ciebie piszę
tylko ty
po tobie nie ma nic
dziś piszę dla mamony
ta piosenka..."
(GC)
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez greenw Cz, 19.05.2005 12:36

¦ciana ty sypiasz wogóle??
dziękuję za tęczę


ja nucę
"jutro możemy być szczęsliwi
jutro możemy tacy być
jutro by mogło by byc już dziś
o ile wogóle może być"
raz dwa trzy
Avatar użytkownika
greenw
 
Posty: 243
Dołączył(a): N, 27.02.2005 21:14
Lokalizacja: Reading

Postprzez Ściana Cz, 19.05.2005 12:40

Greenw
Dobrze ze jestes. Bardzo sie martwilam.
Oczywiscie, ze wszystko bedzie dobrze. Jak nie dzis, to jutro.

PS nie spie. Nie moge. Zycie mnie dusi.
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez Maga Cz, 19.05.2005 12:43

28 grudnia 1895 roku - dla historyków kina to data narodzin nowego środka przekazu: filmu. Za "godzinę zero" historycy uważają projekcję dziewięciu jednominutowych filmów, zorganizowaną przez braci Lumiere w Paryżu.
Od tego momentu zaczyna się zwycięski pochód nowego medium. Po początkowej rezerwie, z jaką je przyjmowała publiczność, wkrótce znajdują się chętni, by zobaczyć cud żywych obrazów. Mija kilka lat i na ekranach kin możemy śledzić dramatyczne i komiczne historie opowiadane przez aktorów. Ich gesty, mimika są najważniejsze, plansze z dialogiem ukazujące się po scenach są jedynie komentarzem do ich gry. Publiczność zaczyna rozpoznawać swoich faworytów, którzy szybko otrzymują miano gwiazd...

Pola Negri, a właściwie Barbara Apolonia Chałupiec, zyskała międzynarodową sławę dzięki rolom w filmach Ernsta Lubitscha. Negri ucieleśniała typ wampa, który tajemniczymi mocami popycha mężczyzn do zguby. W 1923 roku aktorka przenosi się do Stanów Zjednoczonych i wkrótce zostaje fetowana jako pierwsza gwiazda Hollywood europejskiego pochodzenia. Do jej powodzenia przyczynił się egzotyczny wygląd, a także demoniczny sposób gry. Negri rozpoczynała swoją drogę do sławy od polskich teatrów, w których występowała jako tancerka. W roku 1916 przybyła do Berlina, gdzie rozpoczęła współpracę z Maxem Reinhardtem. Wkrótce Negri związała się z reżyserem Ernstem Lubitschem, który uczynił z niej gwiazdę. Po filmach Oczy mumii Ma i Carmen, Lubitsch obsadził aktorkę w roli prostej szwaczki, która zostaje kochanką Ludwika XV. Madame Dubarry stała się dla tych dwojga przepustką do wielkiego Hollywood.

Clara Bow... Ponętny wygląd, idealna figura i wesoła natura uczyniły z niej symbol seksu lat 20. Nazywano ją "dziewczyną z tym", ponieważ Clara Bow miała w sobie to coś. Hollywood potrafił jednak nie tylko tworzyć symbole, lecz także je niszczyć. Clara Bow urodziła się w slamsach Brooklynu. Jej dzieciństwo było koszmarem - ojciec alkoholik, matka prostytutka. Clara uwielbiała kino. Dowiedziała się o Konkursie Sławy i Fortuny. Aby do niego przystąpić, Clara musiała przynieść zdjęcie. Nie miała pieniędzy na fotografa, więc ojciec pożyczył jej dolara, za którego była mu dozgonnie wdzięczna. Clara wygrała. Nie mogła w to uwierzyć. Nagrodą była mała rola w filmie. Clara przeniosła się z Brooklynu do Beverly Hills i przeistoczyła w gwiazdę. Przez trzy lata zagrała w 34 filmach. Wyobraźcie sobie młodą, energiczną piękność, ozdobę każdego przyjęcia, jeżdżącą wspaniałym kabrioletem z zawrotną prędkością. To właśnie Clara Bow. W 1926 roku 21-letnia Clara zagrała główną rolę w niemym filmie Wings. To był najdroższy jak dotąd film, który zdobył pierwszego w historii Oscara dla Paramount Pictures. W tym samym roku gwiazda wystąpiła w romantycznej komedii To. Była to jej najsławniejsza rola. Od tej pory nazywano ją "Dziewczyną z TYM.". Jej ponętny wzrok i prowokujący uśmiech doprowadzały mężczyzn do euforii.
Definicja dzisiejszej "gwiazdy" nie ma nic wspólnego z dawnymi gwiazdami, ponieważ kiedyś nie było telewizji. Wszyscy chodzili do kina. Producenci obsadzali ją w każdym, nawet kiepskim filmie, aby zarobić jak najwięcej pieniędzy. Tak było pod koniec lat 20. Wydawało się, że jej gwiazda nigdy nie zgaśnie. Lecz aktorzy tamtych lat byli jak feniksy. Pojawiali się nagle, błyszczeli intensywnie lecz krótko.. To reżyserzy dawali im życie, publiczność rozpieszczała i przydzielała sobie prawo wyboru następnego ulubieńca. W 1933 roku gwiazda Clary Bow zgasła bezpowrotnie. Ot Hollywood! Możemy mieć tylko nadzieję, że dzięki wiernym fanom filmu, krótki lecz barwny żywot tej niezwykłej kobiety nigdy nie zostanie zapomniany.

Rudolf Valentino był pierwszą męską gwiazdą Hollywoodu, która swą popularność zawdzięcza atrakcyjnemu wyglądowi i seksapilowi. Valentino urodził się 6 maja 1895 roku w podupadłej rodzinie arystokratycznej na południu Włoch i otrzymał imiona Rodolfo Alfonso Raffaelo Pierre Filibert Guglielmi Di Valentino D'Antonguolla. W 1913 przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, gdzie najpierw zarabiał na życie jako żigolak w "Maximie", później występował w roli tanecznego partnera w musicalach. Karierę w filmie zaczął od drugorzędnych ról aż do momentu, gdy na ekrany weszli Czterej jeźdźcy Apokalipsy.W Camille Rudy wystąpił jako Amor, naiwny młodzieniec, zakochujący się w kurtyzanie. Tę samą rolę odtwarzał później Robert Taylor obok Grety Garbo. Valentino zagrał bardzo dobrze. - Rozwinął oryginalne zachowania, narzędzia sztuki uwodzenia. - wspominają po latach przyjaciele aktora. - Zamiast całować kobiety w wierzch dłoni, obracał je i całował od spodu. Takie chwyty uważano za niesłychanie podniecające, były pełne nowego, nieznanego w Ameryce erotyzmu. W roku 1921 Valentino dostał propozycje z Paramount. Miał zagrać główną rolę w filmie Szejk. Film okazał się punktem zwrotnym w karierze Rudiego i wywarł wielki wpływ na amerykańską widownię. Był inny. Szejk przypominał panterę, był zwierzęciem. Porywał kobiety, wprowadzając je do swego namiotu. Szejk był niebezpieczny, a to się kobietom podobało. Film stał się sensacją. Egzotyczne sceny miłosne, słynne jazdy Valentino po wydmach, porwania kochanek. Kobiety kompletnie oszalały, oblegały kina.W życiu prywatnym Valentino jawnie manifestował samouwielbienie, prasa z upodobaniem pisała o jego skandalicznym zachowaniu. Przez pewien czas aktor przebywał w więzieniu pod zarzutem bigamii, pomawiano go o stosunki biseksualne. Dziś takie zachowanie określilibyśmy umiejętnością samokreacji. Gdy 23 sierpnia 1926 roku Valentino zmarł na zapalenie zastawek serca, w wieku zaledwie 31 lat, wybuchła masowa histeria. Obrzędy pogrzebowe przez ponad trzy dni paraliżowały ruch na ulicach Nowego Yorku, a wiele wielbicielek usiłowało odebrać sobie życie na grobie "amanta wszech czasów".

Charlie Chaplin w latach 20. był jednym z lepiej opłacanych aktorów. Charlie Chaplin stworzył postać trampa kroczącego kaczym chodem, w podniszczonym dandysowatym ubraniu. Najczęściej grywał role osób odepchniętych i zdeklasowanych, którzy sprytem pokonują ludzi pięknych i bogatych. "Drobny człowieczek prześladowany przez olbrzyma zawsze wzbudza sympatię" - powiedział sobie w zaraniu kariery, sprytnie tworząc atut ze swoich nie najlepszych warunków fizycznych. On pierwszy połączył błazenadę z wrażliwością na krzywdy ludzi z nizin społecznych. Za najważniejsze dzieło Chaplina uchodzi zrealizowana w 1925 roku Gorączka złota. Pomyślana jako parodia filmów przygodowych , stała się kopalnią niezapomnianych pomysłów. Chaplin był jednym z niewielu gwiazd kina niemego, który na dobre zadomowił się w kinie światowym . Nadejście ery dźwiękowej przyjął z rezerwą . W wywiadach mówił: "Filmy mówione? Możecie napisać, że ich nie cierpię. One zniweczą najstarszą sztukę świata, sztukę pantomimy. One unicestwią wielkie piękno milczenia."
Ale cztery lata później powstały jego ¦wiatła wielkiego miasta , które stały się arcydziełem. Grał i reżyserował do połowy lat 60., a w 1971 roku otrzymał honorowego Oscara za całokształt twórczości.

Epoka kina dźwiękowego rozpoczęła się na dobre w roku 1927. Premiera filmu ¦piewak jazzbandu z gwiazdą Broadwayu Alem Jolsonem, uchodzi za początek kina dźwiękowego. Wielu aktorów "poprzedniej epoki" nie nadawało się do filmu dźwiękowego. Ze względów technicznych aparaty nagrywające zniekształcały ich głosy. Skończyły się wielkie kariery aktorów zagranicznych, słabo znających angielski - laureata pierwszego Oscara za rolę męską Emila Janningsa, Poli Negri, która wróciła do Europy. Wśród gwiazd kina niemego znajdziemy jednak i tych, którzy bez większych problemów poradzili sobie z nowym wyzwaniem, jakim był dźwięk - na przykład Charlie Chaplin. I chociaż przy obecnym rozwoju sztuki filmowej, jej komputerowych możliwości, pierwsze filmy nie znajdą zbyt wielu zwolenników, nie możemy jednak zapominać, że drogę dla dzisiejszych ulubieńców ekranu, którzy stanowią elitę, przynajmniej finansową, świata, wytyczyły przed prawie stu laty, gwiazdy niemego kina. A swoją drogą ciekawe, jak zareagowaliby ci aktorzy, gdyby zaproszono ich na Władcę pierścieni czy Gwiezdne wojny?

źródło:www.lecinema.pl/index.php
Avatar użytkownika
Maga
 
Posty: 244
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 11:11

Postprzez Jagna Cz, 19.05.2005 12:57

Załączam jedną z europejskich Gwiazd :-)
Załączniki
4b[1].jpg
Jagna
 
Posty: 54
Dołączył(a): Pn, 07.03.2005 16:20

Postprzez Ściana Cz, 19.05.2005 13:04

No to ja tez...
Gwiazdy o ktorych mowi Maga.
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez Maga Cz, 19.05.2005 13:06

¦ciana, mnie też dusi. Jestem rozgoryczona, smutna, zła, przybita... i nie pomogła wczorajsza rozmowa z przyjaciółką na piwku. U mnie nadal ciężka atmosfera. Musi samo przejść, może juz niedługo, za następnym zakrętem...

Jechałam wczoraj do domu. Czekam na autobus a obok mnie stoją dwie panie w średnim wieku, z zakupami. Jedna z nich stoi z głową wbitą w ziemię i kiwa tylko głową a druga nadaje, że kolejki do kasy - kto takie widział! A autobus się już spóźnia - kto to widział! Wyrzucała z siebie potok słów i nie było tam nic pozytywnego, tylko same narzekania -ani jednego dobrego słowa. Pomyślałam, że ta kobieta musi być jakaś nieszczęśliwa i wyobraziłam sobie jak przychodzi do domu i zaczyna gderać od przedpokoju. ¦ciąga buty i płaszcz - wszystko źle, rozpakowuje zakupy - wszystko nie tak, je z rodziną obiad – MASAKRA!

Nie chcę być zrzędliwą, nieszczęśliwą, rozgoryczoną kobietą! Obraz tej pani z przystanku przestraszył mnie. Wiem czego mi trzeba – d y s t a n s u

P.s. Czy ktoś wie jak to zrobić? Tzn. załapać dystans
Ostatnio edytowano Cz, 19.05.2005 13:11 przez Maga, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Maga
 
Posty: 244
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 11:11

Postprzez Ściana Cz, 19.05.2005 13:10

Jak to zrobic?
1. nie narzekac
2. nie zrzedzic
3. nie jezdzic autobusem
4. nie robic zakupow
5. nie gderac
6. nie jesc z rodzina obiadow

Moze byc?
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez Maga Cz, 19.05.2005 13:21

¦ciana punkty 1-5 oki ale 6 nie odpuszczę! Lubię wspólne posiłki z moim G. - niestety z powodu jego pracy jadamy późne kolacje a rodzinne obiadki zostaja nam tylko w niedzielę.

A co powiesz na jogę? Ja cały czas odnośnie d y s t a n s u, który chcę osiągnąć
Avatar użytkownika
Maga
 
Posty: 244
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 11:11

Postprzez Ściana Cz, 19.05.2005 13:27

Posilki z Twoim G. obowiazkowo. Proponuje Makaron penne z brokulami ;-)

Jodze zdecydowanie mowimy TAK. Ja pisze do Was w pozycji motyla i zobacz jak mi NIE brak dystansu.

Joga - tak
Spiew i piosenki - tak
HP - tak
Zdjecia - tak
Filmy - tak
Ksiazki - tak
Teatr - tak
Pozdroze - tak
Wino - tak
Tance - tak

Mam ciagnac dalej? Czy juz osiagnelas dystans?
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez Jagna Cz, 19.05.2005 13:32

Kilka słów od zdystansownaej poetki:

świat jest ładny

to bezsilność uszminkowała świat
do fotografii
śnieg upudrowal kiełki konwalii
i drzewa mają wygięte rzęsy
prześwietlone okrągłym księżycem
- świat jest taki ładny -
na ulicy
długi cień latarni
wplątał się w deski płotu
milczącego podłużnie
w bramie - na przekór
skrzypiącym krokom
kwitną pocałunki
słyszysz - dzwonią
jak drzemiące główki konwalii
- świat jest taki ładny -
po drugiej stronie
zamkniętych okien
(Halina Poświatowska)
Jagna
 
Posty: 54
Dołączył(a): Pn, 07.03.2005 16:20

Postprzez Maga Cz, 19.05.2005 13:48

¦ciana no coż mi pozostało - 10 x TAK! Tylko trzeba to wcielić w życie. Z piosenkami nie ma problemu (gorzej u mnie ze śpiewem), winko uwielbiam, książki, teatr i filmy - cudnie!, podróże zdecydowanie planowane i to za tydzień, tańce - nooo moze być od czasu do czasu, pozostała mi tylko joga.

Ale tak serio to naprawdę o niej myślę, żeby zapisac sie na jakiś kurs. Chcę nauczyc się opanowania i samokontroli. Bo wiesz ¦ciana, przyznam sie Tobie - ze mnie to taki mały choleryk. Szybko się zapalam i wtedy nie ma zmiłuj... duzo hałasuję i spalam się. A tak po jodze to jeszcze zaskoczę wszystkich a najbardziej mojego G. Ha! Juz widzę jego minę ;-)

Jagna - dzięki serdeczne!
Avatar użytkownika
Maga
 
Posty: 244
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 11:11

Postprzez Trzynastka Cz, 19.05.2005 14:12

Dzieki za Poswiatowska, w jej kazdym slowie jest zmyslowosc i uporczywe lapanie okruchow zycia. Chyba przez swiadomosc koniecznosci przedwczesnego odejscia.

Piszecie o gwiazdach z show biznesu, w poezji tez slowo gwiazdy sie przewija, a mnie sie przypomniala pierwsza porcja utworow muzycznych, jakie otrzymalam lata cale temu od mojego obecnego meza. Lazilam wtedy zupelnie z glowa w chmurach i widzialam tylko dobro dookola.
" W nierealny wierzysz swiat,
swiat, ktorego nie ma.
Gwiazdki z nieba nie dostaniesz
i zaplaczesz nie raz...."
Hmmmmmmmmmmmm, no juz wiem, ze nie dostane, no juz wiem, ze zaplacze.
Sciana, te wiesci codzienne i szokujace info, jak wariuje swiat. Wariuje, coraz bardziej.
Dystans i tak trzeba wypracowac, zeby wraz z tym swiatem nie zwariowac i jak mowi Maga, nie wparowac do domu gderajac, gderajac, gderajac.
Swiat potrafi byc rowniez ladny, tych narzedzi do jego akceptacji bardzo potrzeba.
Od dnia urodzin zrobilam sobie 3 dni odpoczynku, ktory pozwolil polubic znowu swiat. Tak sie zastanawialam w poniedzialek, co spowodowalo, ze chce mi sie fruwac?
Zero pracy, po prostu zero (ja tez musze w weekendy, jak Sciana); ogrod, muzyka, fotografowanie wiosny, czytanie dla ducha (koniecznie cos pozytywnego, narzekania slysze przez telefon), zupelne ignorowanie telefonu ( jego dzwiek oznacza dla mnie prace i potrafi draznic ogromnie), spotkanie z przyjaciolka, spacer do lasu, serdeczne rozmowy w momencie bradzo waznym dla jej zycia.
Na koniec obietnica samej sobie: SPOKOJNIE, przyjmuje wszystko, czym poczestuje zycie. Poczestuje trudnosciami, smutkiem na chwile- czegos sie naucze.
Jest mi wewnetrznie spokojnie po tych kilku dniach. Musialam sie zregenerowac na najblizsze intensywne 4 tygodnie.
MC marudzilam, jak podswiadomosc czestuje mnie tylko pogodnymi snami. A jusci.
Przygotowuje wazna konferencje, no i co mi sie snilo?:
Sala prawie pusta, na pojedynczych krzeslach siedza ludzie w kacie; patrze przerazona i prosze, zeby sie przysuneli blizej; robia wtedy mnostwo halasu; moj gosc honorowy stoi na scenie w czarnym plaszczu, ktorego nie zamierza zdjac, a w rece trzyma bukiet zwiedlych roz; na scene wchodzi jeden z gosci i zaczyna duzo mowic, a na moje prosby uciszenia sie i zadawania pytan po spotkaniu oburza sie i wychodzi; w przejsciu jakis obcy mezczyzna zbiera ludzi, ktorych i tak jest malo i zaczyna wyglaszac swoj wlasny temat.
MC, lepiej Ci na duszy?
Obudzilam sie rano, juz po tym trzydniowym odpoczynku i mysle sobie spokojnie:
No to stres zwiazany z konferencja mam juz w calosci przerobiony, na zywo moze byc juz tylko lepiej.
Kazdemu z nas zdarzaja sie smutki i smuuuuutasy wielkie, wiem o tym doskonale.
Tylko pytanie, jak dlugo pozwalamy im trwac, opanowac nas, sparalizowac?
I czy kazdy z nas znalazl wyczucie tego momentu, kiedy trzeba sie ratowac, bo wiekszy smutek nadchodzi?
Czy poznalismy sami dla siebie, co w naszym przypadku przynosi chwilowe ukojenie?
Jest tak duzo ludzi, ktorzy nie wiedza, co tak naprawde ich uspakaja, przynosi radosc.
I jak pisze MarysiaB, tak trudno znalezc prawdziwych przyjaciol, ktorzy sa naj, naj, naj na takie dni............................................13
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Archiwum