przez Ściana Cz, 26.05.2005 12:26
Witaj HP. Jaka tam elyta? Aktorzy w filmach polewaja wodka kamienie w bani, sama widzialam. Kto pamieta co to byl za film? Brawo! "Sauna" Filipa Bajona z 1992 roku. W tym filmie Bogus Linda opasywal sie takim fajnym bialym recznikiem z napisem Solidarnosc. Kto to pamieta?
Ja, jak mnie znacie, to bym pewnie te kamienie wylizala, szkoda kazdej kropli dobrego alkoholu. A i tak mysle, ze haj z tego lepszy niz z picia, bo cale cialo oddycha tymi oparami. Dzizys, do jakich to wyznan dochodze na tym Forum. Ale jak szczerosc, to szczerosc. Latarnie owszem, zawsze i wszedzie. MarysiuB - czuje sie wyrozniona Twoim zaproszeniem...tak sie staralam, tak pocilam w tej saunie, no i w koncu sie doczekalam. Oczywiscie, ze nic nie musimy. Ja to bym tylko stala w oknie tej latarni i patrzyla na wode, najlepiej ocean. W poprzednim zyciu, jak nic, na 100% bylam delfinem albo innym wielorybem. Ocean to moje zycie. Mowcie, co chcecie.
MC - no to dobrze, ze jeszcze troche tutaj bedziesz, bowiem musi ktos nam tej zagrody dopilnowac. Ja przez nastepny miesiac bede na urlopie HP-owym. Nie, nie, zadna tam dezercja czy inne chowania w kredensie. Po prostu podejmuje (jakie to piekne slowo) wycieczki miedzynarodowe, czyli najazd Hunow. Urlopu wlasnego oczywiscie nie mam, wiec bede sie dwoic i troic i czas dzielic pomiedzy gosci, prace, zwiedzanie, gotowanie (no kogo ja na to nabiore), picie i zycie. Bede Was czytac cichaczem w pracy (nie w trakcie zajec, co to to nie!). Ale czasem nie pojde na lunch, zeby Was sobie poczytac. Nie wiem jak bedzie z odpisywaniem, moze wpadne na dwa slowa. Co niektorzy sie pewnie uciesza, ze bedzie mnie troche mniej....Inni odpoczna. Czy ktos zateskni?? Hi, hi...W kazdym razie, z gory uprzedzam. Wroce na poczatku lipca.
MC- mnie z ta egzotycznoscia w SF to chodzilo, ze tam sa takie enklawy "egoztycznosci", nie mylic z gettem - Chinatown, Japantown, Little Italy, South America. Chcesz isc na sushi, jazda do Japantown i najprawdziwsze na swiecie sushi, przygotowane przez szefa kuchni, ktory ani be ani me po angielsku. Chcesz prawdziwa kawe, myk do North Beach - i prawdziwa kawa italiano, podana przez przystojnego Wlocha. Chesz potanczyc salse, no to smialo wal w okolice Mission St. No wiesz, o to mi bardziej chodzilo. SF jest bardzo miedzynarodowe i przez to troche egzotyczne, no wiesz - w porownaniu z innymi miastami w Stanach. No moze tylko New York moze sie rownac...za to w SF duzo czysciej, wolniej i radosniej. No i do tego te kolorowe domki w stylu wiktorianskim. Bezdomni zdecydowanie zadowoleni, zwlaszcza jak graja w szachy pod Biblioteka na skrzyzowaniu z Market St. Haight Ashbury lubie mniej, bowiem strasznie sie zrobila turystyczna i droga. Czar prawdziwych hippisow gdzies sie ulotnil. Chociaz ciagle jacys mlodzi umieraja tam z przedawkowania. Ja lubie Columbus Ave z Vesuvio Cafe - tam kiedys siedzieli beatnicy: Allan Ginsberg, Jack Kerouac i inni. I tuz obok undergroundowa ksiegarnia City Lights. Lubie tez Castro - tam to dopiero mozna dobrze zjesc (ja dzisiaj bardzo glodna jestem), napatrzec sie na przystojniakow ;-) do woli. No i tam jest najlepsze na swiecie Halloween Party. Flaga "rainbow" powiewa tam sobie radosnie i nikt nikogo tam nie obchodzi. Zdecydowanie to miasto do wedrowek, no ale nie powiesz - kondycje to trzeba miec, zeby przejsc przez te gory i doliny. Zdecydowanie jest to miasto przyjazne czlowiekowi. Nie dziwie sie wcale, ze na koszulkach dla turystow drukuja "I left my heart in SF". Ja zdecydowanie swoje tam zostawilam. Oj, rozmarzylam sie bardzo. Mam bardzo duzo opowiesci i wspomnien z tego miasta. Bardzo pieknych i malowniczych. Dziekuje MC, ze mi o nich przypomnialas.