przez o. Pt, 01.07.2005 14:12
O jezu! Ale sie umordowałam! Zawsze tak jest, że jak coś trzeba zrobić, coś pilnego, np skończyć pisać pracę mgr w ciągu 3 dni, to jest miliony ciekawszych zajęć. A więc równocześnie gotowałam, paliłam, piłam, odkurzałam, prałam, zmywałam, podlewałam kwiatki a na koniec nienacycona postanowiłam wykąpać psy. Z małym misiem poszło łatwo i szybko. Gorzej było z tym dużym misiem. Ledwo toto do wanny wstawiłam takie ciężkie! Namoczyłam, namydliłam i .... i jak sie odwróciłam po coś ta krowa mi wyskoczyła z wanny! Na dodatek się uroczo otrzepała... Jezusie! Ledwo ją wsadziłam z powrotem o mało nie tracąc przy tym życia bo się na tych mydlinach poślizgnęłam (niektórzy pewnie są teraz zawiedzeni, ale cóż). No to się małpa zemściła i nadepnęła łapą na odpływ i nie chciała zleźć... Wrrrr.... A żeby było weselej zapchałam sobie wannę tymi jej kudłami. Muszę teraz jakiegoś kreta kupić. Umordowałam się nieźle, bo trzeba było potem wysprzatać całą łazienkę i wykąpać siebie. Ale mam poczucie wypełnionej misji teraz :)))))
No super... teraz się tarza na moim wypranym dywanie! No i znów na centymetr kłaków... Idę prać dywan... ech...