Pani Krystyno
Oj dobrze wiem co Pani teraz przechodzi. Dokładnie dwa miesiące i 3 dni temu wprowadziłam się do nowego mieszkania. Wtedy były tu tylko zrobione łazienki i powstawiane pare mebli. A ja w tym czasie byłam jeszcze w trakcie roku szkolnego (i to w najgorszym momencie gorączkowego poprawiania). Więc tylko nauka-remont, remont-nauka. Na dodatek po 11 latach miałam zostawić (skąd Pani to zna? :]) Służew nad dolinką. Nerwy przeogromne.
Teraz (jako pierwsi lokatorzy w domu) czekamy na pozostałych mieszkańców i służymy "szklanką cukru". Większość ludzi wprowadza się powoli. My musieliśmy się wprowadzić bardzo szybko. Goniły nas terminy i kupcy naszego starego mieszkania.
Wszystko już wygląda jakbyśmy mieszkali od lat. Wszystkie drobiażdżki znalazły swoje miejsce, nie mówiąc już o kotach, które śpią wszędzie tam gdzie nie powinny.
Ta przeprowadzka dała mi jeszcze jedno- teraz wiem kto jest ile wart. Przyjaciele zostali i wspierali mnie przez ostatni czas, i jest im wszystko jedno gdzie będą do mnie wpadać, a innym nagle zrobiło się do mnie za daleko.
Pozdrawiam serdecznie i dorzucam zdjęcia (zbyt) rozleniwionych kotów.