Pani Krystyno i co ja mam z Panią zrobić. Gdy wyczytano Pani nazwisko pomyślałam sobie jak ja cholernie lubię tą babę. Kocham chyba Panią tak duchowo, platonicznie, energetycznie.Ale nie za sprawą nagrody czy nagród TYLKO POD WPŁYWEM JEJ PRZYZNANIA uświadomiłam sobie, jak Pani pisała w dzienniku o roli Stańczykowej, jak zżyła się Pani z tą rolę.Ja czułam ,że ta rola nie może być nienagrodzona.
Kocham PAnią- człowieka, a aktor też człowiek.
PA.-