Kilka słów o mnie i "Shirley Valentine"

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Kilka słów o mnie i "Shirley Valentine"

Postprzez Robaczek N, 20.11.2005 11:06

Shirley widziałam raz tylko, w przeciwieństwie do niektórych, bo szał na ten spektakl był ogromny, o czym każdy zainteresowany słyszał, moda jak niegdyś na "Metro", że ludzie po kilkadziesiąt razy, na pamięć i miliony opinii, że piękne i że o miłości. A ja "Metro" tylko raz, w telewizji i nie do końca, bo mnie znudziło.
Idąc do Powszechnego na "Shirley" o owej modzie niewiele chyba wiedziałam, niezbyt dobrze pamiętam, ale wydaje się, że wiedzieć nie mogłam, skoro ja tak późno i w ostatniej chwili. Widziałam bowiem ostatni grany w Teatrze Powszechnym spektakl, siedziałam na balkonie, bo pomyliły mi się daty i za późno chciałam odebrać rezerwowane wcześniej bilety i przepadł mi drugi rząd i był ten balkon nieszczęsny, z którego oglądanie sztuki to dla mnie żadne oglądanie, ale podczas przedstawienia zadowolona byłam, że tam chociaż jestem, na tym balkonie, kilka dobrych metrów od sceny, pomiędzy kobietami i mężczyznami, którzy nie wiem jak się wtedy bawili, bo chyba nie za bardzo zwróciłam uwagę. Pamiętam tylko, że jak się skończyło, to Pani dostała taki ogrom braw, a ja myślałam sobie, że cholera mam szczęście, że widziałam chociaż to (i wcześniej "Kto się boi Wirginii Woolf") z Panią w roli głównej, skoro przegapiłam tyle sztuk i to już nie do nadrobienia będzie.
Cieszyłam się, a Pani dostała kwiaty i z tego balkonu, z wysokości widziałam Pani wzruszenie i myślę, że było tamtego wieczoru na sali jeszcze wiele innych wzruszeń. Bo to sztuka często wywołująca uśmiech, śmiech, radość ale dająca do myślenia, zastanowienia. Mnie nakłoniła do refleksji nie nad sobą, nie rozwiodłam się, nie rozstałam, bo gdy oglądałam "Shirley" ten pierwszy i ostatni raz miałam lat dwadzieścia jeden. Była to refleksja nad innymi kobietami, nad kobietami w ogóle. Że wszystkie mogłyby "Shirley" zobaczyć i jeśli nie nawrócić siebie, bo nie zawsze jest taka potrzeba, to nawrócić inne na życie szczęśliwe i życie dla siebie.
W drugiej połowie grudnia spotkam "Shirley" raz jeszcze, bo mnie nie znudziła, bo mi się cholernie podobała i z nią jest dokładnie odwrotnie niż z większością rzeczy, które robią na wielu ogromne wrażenie, a często innych zwyczajnie rozczarowują. Zabieram też znajomych, żeby im pokazać. Znowu się nie rozwiodę, żadne z nas czworga się nie rozwiedzie, chociaż dwoje z nich już właściwie by mogło ze względu na cywilny stan. Ale będziemy się wszyscy dobrze bawić, a ja będę się dodatkowo cieszyć, że końcu obejrzę Panią-Shirley w bliskiej odległości. I że będę mogła razem z nią gotować ziemniaki, bo będzie je Pani gotować, prawda?
Robaczek
 
Posty: 55
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 18:22
Lokalizacja: Zielonka

Postprzez Krystyna Janda Pn, 21.11.2005 08:13

Będę gotować i śmiać się z Państwem jak dawniej. Do zobaczenia. List wydrukowany jest biletem na wybrany spektakl Shirlej, zapraszam.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja